Winicjusz Gurecki działał w szczecińskiej „Solidarności", podczas stanu wojennego był związany z nielegalnym periodykiem „Jedność", komunistyczny reżim więził go i prześladował. Musiał uciekać do Kanady. Do ojczyzny już nie wrócił. Teraz jego dzieci walczą o odszkodowanie.
Na Pomorze Zachodnie W. Gurecki przeniósł się z Łodzi. Tu poznał przyszła żonę, Ewę. Pracował jako kelner. W 1980 roku założył Komisję Robotniczą w hotelach „Orbis", został delegatem do Międzyzakładowej Komisji Strajkowej w Stoczni Szczecińskiej im. Adolfa Warskiego. Jak wspominał, złudzeń co do tego, jak skończy się karnawał „Soldiarności", nie miał.
- Powiedziałem kolegom w „Korabiu", że któregoś dnia wystawią mi rachunek za to, gdzie jestem i co robię - mówił w wywiadzie opublikowanym na YouTube. - Być może będzie to wysoki rachunek, ale będę musiał go zapłacić. Nie widzę innego wyjścia, jak robić to, co robimy. Oni na to: „No co ty, nie zaatakują nas, tu jest cała Polska". Ja mówię: „Zaatakują i rozbiją. Jak nie teraz, to później. Co byście zrobili na ich miejscu? Czy mogą pozwolić, żeby rządziła «Solidarność»
...