Sobota, 23 listopada 2024 r.  .
REKLAMA

Pierwszy pies śmiertelną ofiarą koronawirusa

Data publikacji: 31 lipca 2020 r. 12:53
Ostatnia aktualizacja: 07 sierpnia 2020 r. 13:07
Pierwszy pies śmiertelną ofiarą koronawirusa
 

Nowojorska rodzina z Long Island powiadomiła, że nie żyje ich owczarek niemiecki, który był pierwszym w USA psem z pozytywnym wynikiem na obecność Covid-19. Zaczął mieć problemy z oddychaniem w połowie kwietnia.

W wywiadzie dla miesięcznika „National Geographic” Robert Mahoney powiedział, że otrzymał telefon potwierdzający zakażenie jego sześcioletniego owczarka Buddy podczas świąt Wielkanocy. Objawy choroby, w tym ciężki oddech i gęsty śluz płynący z nosa pojawiły się u niego kilka tygodni wcześniej.

Pies zakażony koronawirusem

Mahoney podkreślił, że ponieważ walka z pandemią koncentrowała się głównie na ratowaniu ludzkiego życia trudno było zorganozować przeprowadzenie testu na psie. Podczas gdy szukali weterynarza, który mógłby zbadać Buddy'ego, jego stan się pogarszał.

Pies tracił na wadze i stał się ospały. Otrzymywał antybiotyki, a później steroidy. Wykryto u niego szmery w sercu.

Mahoney’om zajęło miesiąc zanim szpital dla zwierząt Bay Street w końcu zgodził się przeprowadzić owczarkowi test na koronawirusa. Przyniósł on wynik pozytywny. Drugi pies rodziny, 10-miesięczny owczarek niemiecki nie zachorował.

Dodatkowe testy przeprowadzone na Buddy'm zaledwie w pięć dni po pierwszym wykazały, że w jego organizmie wirusa już nie było. Miał jednak przeciwciała, co dowodziło, że był wcześniej zakażony.

Badania na SARS-CoV-2 u zwierząt

Stan zdrowia psa wciąż się jednak pogarszał. Miał krew w moczu, problemy z pęcherzem, cięższy oddech i nie mógł chodzić. Wymiotował zakrzepłą krwią.

„Wyglądało na to jakby wychodziły z niego wnętrzności. (…) Wiedzieliśmy, że nic nie można dla niego zrobić. Ale miał wolę życia. Nie chciał odejść” – wyjaśniła Allison Mahoney w rozmowie z „National Geographic”.

Ostatecznie właściciele Buddy'ego, po konsultacji z weterynarzem, podjęli decyzję o uśpieniu zwierzęcia i jego kremacji. Mają dostać jego prochy jeszcze w tym tygodniu. Ostatnie badania wykazały, że najprawdopodobniej miał też chłoniaka.

Mahoney’owie wykazali zdziwienie, że chociaż u zwierząt domowych potwierdzono niewiele przypadków zakażeń Covid-19, nikt nie wydawał się być zainteresowany szerszymi badaniami na ten temat. Przyznali zarazem, że weterynarze z Bay Street zrobił wszystko, by pomóc Buddy'emu.

„National Geographic” zwraca uwagę, że zgłaszanie wyników testów na zwierzętach nie jest obowiązkowe ani rozpowszechniane. Dlatego nie ma wystarczających danych, aby stwierdzić, czy podobnie jak ludzie, zwierzęta cierpiące wcześniej na choroby chroniczne są bardziej podatne na zakażenie.

(PAP)

Fot. Pixabay.com

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

Oskar
2020-08-07 12:30:22
NIe pokazujecie komentarzy!!!!! CENZURA . A smiecie mowic ze pis wprowadza cenzure . PODPISUJCIE ARTYKULY imieniem i nazwiskiem autora .Chyba ze wstyd idio... za te wypociny. I wy chcecie pieniadze za gazete, to jest farsa.
Oskar
2020-08-07 12:23:57
Ten artykul pisal IDIOTA tylko tyle ,co tu wiecej mowic . Nawet nie mial odwagi podpisac sie pod artykulem. Pozdrawiam ,proponuje poczytac cos w temacie o ktorym sie pisze.
gryfuś
2020-08-02 10:09:59
z tego powodu powinno się ogłosić ogólnoświatową żałobę. Teraz już wiem dlaczego piesek sąsiadów wyje codziennie od 6 rano do 16 po południu i w weekend od 21 do 2 w nocy, to pewnie taki hołd
Ludzie
2020-08-01 07:21:48
Po co wypisujecie te brednie? Kto zdrowo myślący wierzy w te głupoty. Przecież w Afryce zrobiono testy na covida owocom mango i też go miały! Weźcie się ogarnijcie! Czy w tej redakcji jest jeszcze ktoś kto weryfikuje te artykuły?
Kowid 1984
2020-07-31 15:11:57
czyli chłoniak, a nie jedyny słuszny korona świrus.
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA