Życie to nie film. Okazuje się jednak, że czasami potrafi zaskoczyć. Choćby tu, przy pl. Żołnierza Polskiego opodal Bramy Królewskiej.
Spomiędzy oczekujących na zielone światło pojazdów niespodziewanie wyłania się Charlie Chaplin w masce ni to członka międzynarodowej grupy Anonymous – internetowych hakerów, ni to postaci z Cricot 2 (anagram wyrażenia „to cyrk”), polskiego teatru awangardowego Tadeusza Kantora. Melonik, laseczka, tylko marynarka i spodnie w sam raz. Sfotografowany przez jedną z Czytelniczek pan z kubkiem w ręku pukał do każdego auta, domagając się grosza. Ale chętnych jakoś nie było, bo kierowcy raczej skoncentrowani są na ruchu drogowym, a taki „Charlie” działa rozpraszająco. Jakkolwiekby jednak spojrzeć na ten teatr, metody pozyskiwania datków ewoluują. Już nie wymuszacz przecierający brudną szmatą szybę samochodu stojącego w korku, lecz dobrze zbudowany naśladowca gwiazdy kina niemego.
(b)
Fot. Czytelniczka