Mieszkańcy Rzymu masowo podpisują się pod petycją o przywrócenie konduktorów w autobusach, by położyć kres pladze jazdy na gapę. Apel kierują do przyszłego burmistrza miasta, który zostanie wyłoniony w wyborach w czerwcu.
Sygnatariusze odezwy podkreślają, że obecność konduktora w każdym pojeździe komunikacji miejskiej jest konieczna, bo tylko w ten sposób można skutecznie walczyć z pasażerami bez biletu. Wyraża się przy tym przekonanie, że pensje dla takiego personelu będzie można wygospodarować ze znacznie wyższych niż teraz przychodów ze sprzedaży biletów.
Wszelkie stosowane dotąd metody walki z jeżdżącymi na gapę, zwanymi po włosku „Portugalczykami”, nie przyniosły żadnych rezultatów. Wpływy ze sprzedaży biletów stale maleją, bo kasuje je tylko znikomy odsetek pasażerów.
- W Rzymie prawie nikt nie kasuje biletu, jesteśmy pośmiewiskiem Europy - stwierdził jeden z mieszkańców stolicy, który poparł petycję.
Przywrócenie konduktorów, wskazują autorzy apelu, stanowiłby też dodatkowy element walki z bezrobociem, zwłaszcza wśród młodzieży. Mogliby nimi zostać młodzi ludzie bez pracy. Skorzystaliby na tym także pasażerowie, gdyby, jak się proponuje, mogli kupować w autobusie specjalne tańsze bilety tylko na jeden przejazd, a nie 100-minutowe za 1,5 euro. Niektórzy mają nadzieję na to, że i ta cena najtańszego obecnie biletu dzięki temu będzie niższa. Dlatego jedno z haseł tej inicjatywy brzmi: "Niech płacą wszyscy, by płacić mniej".
* * *
Epitet dotyczący "Portugalczyków" pochodzi z 1732 roku, gdy otwarty został w Rzymie wciąż działający Teatr Argentina, sfinansowany przez ambasadę Portugalii. W dniu uroczystej inauguracji postanowiono zaprosić wszystkich mieszkających w mieście Portugalczyków na bankiet. Ponieważ nie wydrukowano zaproszeń, każdy przy wejściu musiał powiedzieć, że jest Portugalczykiem. Z tej okazji skorzystali wtedy także liczni rzymianie. (pap)
Fot. Dariusz Gorajski (arch.)