Sobota, 23 listopada 2024 r.  .
REKLAMA

Markowe w sieciówkach

Data publikacji: 14 października 2016 r. 12:14
Ostatnia aktualizacja: 20 października 2016 r. 08:03
Markowe w sieciówkach
 

Nie dziwi widok markowych kosmetyków nawet w osiedlowych dyskontach. Produkty opatrzone nazwiskami znanych polskich projektantów pojawiają się już nawet w takich sieciówkach jak „Biedronka" czy „Rossmann". Jednak torebka Louisa Vuittona czy Wittchen w takim miejscu?!

Maciej Zień niedawno odnowił współpracę z „Biedronką" i zaprojektował dla niej linię produktów do łazienek - od ręczników po szlafroki (HOME&SPA). Wcześniej swym nazwiskiem promował serię płytek ceramicznych dla Grupy Tubądzin. Dla „Biedronki" pracował też duet projektantów Paprocki&Brzozowski. Dla Rossmana - już po raz drugi - Gosia Baczyńska. Natomiast ubrania firmowane przez Karla Lagerfelda, Louisa Vuittona, Stellę McCartney i Victorię Beckham można czasem upolować w rozmaitych sieciówkach, także w Tesco i Carrefourze. Natomiast już w ten piątek (14 października) torebki Wittchen znów się pojawią w Lidlu (53 wzory w różnych kolorach).

- Nie ma co się uprzedzać - przekonuje Jolanta Balicka, jedna z najlepiej ubranych szczecińskich radnych. - Tylko kupować rzeczy dobre pod względem wzornictwa i jakości. Takie właśnie są polskie marki. Stąd nie mam nic przeciwko takiej, która swoje rzeczy oferuje także w dyskontach.

Radna Balicka przyznaje, że sama poluje na przeceny i okazje. Dlatego często zagląda do markowych outletów. Preferując przy tym rodzimą produkcję (z racji pełnionej funkcji nie może wskazywać konkretnych marek).

- Przed rokiem kupiłam sporo rzeczy uznanej polskiej projektantki w sieciówce znanej raczej z branży kosmetycznej. Dla siebie dwa szaliki, koszulki i sweter, a dla córki m.in. także czapkę. I z tych zakupów jestem bardzo zadowolona. Dlatego pewnie sięgnę także po rzeczy z najnowszej kolekcji tej projektantki, jakie właśnie znów są dostępne w tej sieci - mówi Jolanta Balicka. - I tylko dlatego, że bardziej mi odpowiada styl galanterii innej polskiej marki, choć z tej samej półki cenowej, raczej nie wybiorę się w ten weekend po torebkę do osiedlowego dyskontu.

Ze stylowej elegancji słynie również radna Joanna Bródka.

- W mojej garderobie nie ma ubrań firmowanych nazwiskami wielkich projektantów ani torebek za 5 tysięcy złotych - opowiada p. Joanna. - Chadzam teraz z podarowaną przez przyjaciółkę: płócienną, w typie shopper. Jest na niej napis „Jadore Szczecin", więc pewnie długo nie zamienię jej na żadną inną. Tym bardziej nie dam się skusić na piątkową promocję torebek.

Ale na przyszłość - radna przyznaje - nie mówi nie. Jednak dla niej liczy się nie marka, a jakość. Stąd nie zdarzyło się jej uzupełniać garderoby o rzeczy kupione w dyskontach. Bazuje na znanych i uznanych sieciówkach. Ze świetnym efektem - co widać.

- Jeżeli firma buduje wizerunek marki na luksusowy, jak Wittchen, a teraz robi kolekcję za ułamek ceny salonowej i kieruje torebki do koszy Lidla, to jest w tym coś niezrozumiałego. Nawet podejrzanego - komentuje Katarzyna Bobala, projektantka mody i właścicielka „Atelier Bobala" w Szczecinie. - Bo jest to sygnał, że albo w markowych salonach ma produkty o zawyżonych cenach, niewarte swej ceny, albo do dyskontu wprowadza produkt o niskiej wartości, kosztem jego jakości. To trochę lipa, gdy rzecz nietuzinkowa i wyjątkowa, o specjalnym statusie, także cenowym, nagle staje się ogólnodostępna, na wyciągnięcie ręki, dla każdego. To psuje markę. Jest po prostu słabe.

W piątek jednak torebki z „ekskluzywnej galanterii", firmy szczycącej się wykonywaniem przedmiotów na specjalne zamówienie, trafi również do osiedlowych dyskontów, po okazyjnej cenie. Snobizm na wyciągnięcie ręki - znak naszych czasów. ©℗
Arleta NALEWAJKO

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

W marce płaci się za logo, a nie jakość.
2016-10-20 07:49:22
Pani projektantka zapomniała jeszcze o jednej możliwości: może po prostu mają za mało klientów i w ten sposób się ratują, kosztem wizerunku. Prawdą jest, że naprawdę luksusowe marki sprzedają wyłącznie w filiach swoich salonów, a jeżeli chcą sprzedać po niższych cenach, to ich towary muszą mieć poucinane wszystkie metki. Poza tym, nie ma się co emocjonować, bo Polska nie ma ani jednej marki, której produkty są tłumnie eksponowane przez amerykańskie gwiazdy na czerwonych dywanach świata - taka prawda.
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA