W Bergen, norweskiej stolicy fiordów, rokrocznie powstaje największe piernikowe miasto świata. W tym roku Pepperkakebyen obchodzi swój jubileusz. Mieszkańcy, dzieci, instytucje, artyści już po raz 25. wspólnie zbudowali skomplikowaną piernikową infrastrukturę.
W Pepperkakebyen są domy, zamki, stacje i linia kolejowa, lotnisko, port, autobusy – piernikowe odzwierciedlenie prawdziwego Bergen. Co roku pachnące goździkami i imbirem miasteczko przyciąga rzesze turystów. Ci, co podróżują do Bergen promem, zwiedzanie mogą rozpocząć wprost z jego pokładu, bo piernikowe miasteczko znajduje się terenie Sentralbadet (ul.Teatergaten 37), zaledwie 400 metrów od terminalu Fjord Line. Co ciekawe, armator po raz pierwszy urządził na ms Bergensfjord … świąteczny jarmark.
Skandynawska namiętność do pierników nie ma sobie równej w Europie. W Norwegii nie trzeba nawet umieć robić na nie ciasta, by się zajadać tym świątecznym przysmakiem. W każdym tamtejszym sklepie spożywczym można nabyć wiaderka z ciastem - wystarczy je kupić, rozwałkować, wyciąć i upiec. Zgodnie z tradycją, w Trzech Króli dzieci młotkami rozbijają piernikowe konstrukcje na kawałki i je zjadają.
Pomysł budowania piernikowego miasta narodził się w 1991 r. Wtedy w jednym z miejscowych centrów handlowych zorganizowano wystawę. Od tamtej pory rokrocznie dzieci z przedszkoli, szkół, całe rodziny, instytucje - w sumie kilkaset osób - buduje skomplikowane piernikowe konstrukcje, które tworzą miniaturę prawdziwego miasta. Inicjatywa spotyka się z coraz większym zainteresowaniem, wspiera ją lokalny biznes, a czas oczekiwania na święta Bożego Narodzenia kojarzy się berneńczykom z korzennym zapachem pierników.
Zrobione w domach tradycyjne norweskie pierniki stają się podstawą do tworzenia domów, samochodów, kościołów, mostów, czy figurek mieszkańców. Ci, którzy nie mają czasu na wypieki, mogą się zająć fantazyjnym dekorowaniem budowli. Cukierki, żelki, ciasteczka we wszystkich kolorach tęczy i kilogramy lukru zmieniają się w barwne elewacje, okna, dachy i inne elementy miejskiej infrastruktury. Budowniczowie dbają o każdy szczegół – słodkie miasto jest usytuowane, podobnie jak prawdziwe, między siedmioma górami, jest w nim ratusz, słynny targ rybny oraz latarnia morska.
Adwentowa tradycja wznoszenia pachnącego imbirem miasta jednoczy mieszkańców stolicy norweskich fiordów. Tworzenie słodkiej wersji Bergen przyciąga rzesze turystów, którzy odwiedzają to magiczne miejsce, by podziwiać wypieki. Zaangażowani w budowę Pepperkakebyen mali konstruktorzy otrzymują dyplomy i medale, oczywiście z piernika.
Piernikowe miasteczko z roku na rok jest większe. Przybywa chętnych do budowy, zwiększa się powierzchnia ekspozycyjna i liczba elementów, których teraz jest ponad dwa tysiące. Pepperkakebyen można oglądać do końca grudnia - poza Bożym Narodzeniem. Za darmo wstęp mają dzieci do lat 12 i ci, którzy do jego powstania dołożyli swoją „cegłę". Pozostali za wstęp płacą 90 norweskich koron. Dochód z biletów przeznaczony jest na cele charytatywne związane z dziećmi.
(mag)
Fot. Visit Bergen