Żyjemy w ciekawych czasach. Gdy z miejskich ulic znikają patroni o nazwiskach kojarzonych z aparatem ucisku - czy raczej z bardziej czerwonym odcieniem czerwieni - dawno minionej epoki, to pod strzechy barów i restauracji wraca swoisty PRL. Jak choćby tutaj (patrz: zdjęcie) na ul. Wawrzyniaka: nie tylko ze schabowym, ale nawet z… kotletem de volaille.
(an)
Fot. Arleta Nalewajko