Na początku 1940 roku Irena Bobowska wstąpiła do podziemnej organizacji w Poznaniu. Po chorobie Heinego-Medina w dzieciństwie poruszała się tylko na wózku. Została zgilotynowana w więzieniu Plötzensee w Berlinie. Miała 22 lata. W czwartek (1 września) w Regenbogenfabrik na Kreuzbergu (Lausitzer Strasse 22) zostanie zainaugurowany cykl spotkań, które ją przypomną.
Rodzice Ireny Bobowskiej, Teodor i Zofia z domu Kraszewska, urodzili się w Berlinie, a spotkali i pobrali w Poznaniu, gdzie przyszły na świat ich dzieci. Irena urodziła się 3 września 1920 roku. Gdy miała dwa lata, zachorowała na chorobę Heinego-Medina. Później mogła poruszać się tylko na wózku. Uczyła się w Gimnazjum im. Dąbrówki, należała do harcerstwa, wymyśliła czytelnię młodzieżową, opiekowała się drużyną harcerek.
Latem 1939 r. wstąpiła do grupy „żywych torped”, przygotowujących się do wojny z Niemcami. Pisała, że wybiera taką formę walki, bo nie może walczyć z bronią w ręku. Na froncie walczył jej ojciec. Zginął w Katyniu.
W październiku 1939 r. zainicjowała powołanie podziemnej gazetki „Pobudka”, z którą współpracowały m.in. jej siostry, Urszula i Teodora. Pisała artykuły, redagowała gazetkę, powielała. Wstąpiła do podziemnego wojska (pseudonim Wydra).
20 czerwca 1940 r. została aresztowana przez gestapo. Była więziona w Forcie VII w Poznaniu, we Wronkach, gdzie ją torturowano, zabrano wózek inwalidzki, zakazano widzeń z rodziną. W kwietniu 1941 r. została przewieziona do Berlina, a 12 sierpnia 1942 r. skazana na śmierć. Została ścięta na gilotynie 26 września 1942 r. o godz. 4.36. Stracono jej współpracowników, Stanisława Michalskiego i Radziwoja Zakrzewskiego.
Przed śmiercią pisała do matki: „Wszyscy ludzie byli dla mnie dobrzy i znacznie więcej otrzymywałam, niż sama mogłam dać. Sądzę, że całe zło na świecie i wszystkie wojny są spowodowane tym, że ludzie nie nauczyli się jeszcze wzajemnie rozumieć. Ja zaś mogę spokojnie umrzeć, gdyż wiem, iż czas taki jeszcze nadejdzie”.
W więzieniach rysowała, uczyła się niemieckiego, pisała wiersze:
I dalej uczę się największej sztuki życia:
Uśmiechać się zawsze i wszędzie
I bez rozpaczy znosić bóle,
I nie żałować tego co przeszło,
I nie bać się tego co będzie!
Spotkanie 1 września będzie miało tytuł „Ojczyzna” (Heimat), 8 września – „Wojna” (Krieg), 15 września – „Prześladowanie” (Unterdrückung), 22 września – „Pamięć” (Erinnerung). Każde rozpocznie o godz. 18 performance Karen Kandzi. W dyskusjach będą uczestniczyć polskie, niemieckie i ukraińskie aktywistki, artystki, pracownice ośrodków pamięci, polityczki. 1 września będą to: Anna Burek, socjolingwistyka, Masha Pryven, fotografka, Kamila Schöll-Mazurek z Polskiej Rady Społecznej w Berlinie, kierowniczka ośrodka pomocy imigrantom Welcome-Willommen-Witamy. Wystąpi popularny niemiecki muzyk Don Philippe.
Organizatorki spotkań: Ewa Maria Slaska, berlińskie Dziewuchy Dziewuchom, Polkopedia, Ambasada Polek. Współpraca: Regenbogenfabrik i Polonijna Rada Kobiet. Inspiracjami służy Ewa Maria Slaska, pisarka i tłumaczka, która o Irenie Bobowskiej pisała jeszcze w polsko-niemieckim piśmie „Wir”. W skład teamu wchodzą nadto m.in.: Anna Krenz, Karen Kandzia, Elżbieta Kargol, Jemek Jarowit.
Spotkania wsparły finansowo władze Berlina i dzielnicy Friedrichshain-Kreuzberg.
(b.t.)