Niedziela, 24 listopada 2024 r.  .
REKLAMA

Niech ta wystawa nie będzie bez echa. Pukanie do drzwi kamienia?

Data publikacji: 21 września 2022 r. 12:28
Ostatnia aktualizacja: 21 września 2022 r. 12:29
Niech ta wystawa nie będzie bez echa. Pukanie do drzwi kamienia?
Gero Hellmuth z uczestnikami wernisażu Fot. A. STAWROSIEJKO (Muzeum II Wojny Światowej)  

W Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku czynna jest wystawa prac niemieckiego artysty Gero Hellmutha „Hiob – lament i przezwyciężenie”. To nowa, rozbudowana wersja wystawy „Hiob”, która w Niemczech była pokazywana wielokrotnie, a którą w 2018 roku można było oglądać w Filharmonii Szczecińskiej. Była to pierwsza w Polsce wystawa Gero Hellmutha. Powstała w wyniku polsko-niemieckiego projektu, który został zainaugurowany w 2015 roku w Bundestagu, w 70. rocznicę zakończenia drugiej wojny światowej.

Gdyby wystawa w Gdańsku została otwarta we wrześniu dwa lata temu, w 75. rocznicę zakończenia drugiej wojny światowej, jak planowano, zapewne więcej by się o niej mówiło. Kolejne terminy otwarcia przesuwała jednak pandemia, na boczne tory zainteresowań zepchnęła ją wojna. Zginęła niemal z przestrzeni zainteresowań, przykryta inflacją, kryzysem energetycznym, problemem reparacji. Nie wywołała więc w Polsce echa. Nawet w Gdańsku niewiele mówi się, że artysta przekazał Polsce jedną z najważniejszych swoich prac, symboliczny, surowy Tryptyk Auschwitz.

Z wystawą łączy się muzyka Michała Dobrzyńskiego, kompozytora, który mieszka w Bydgoszczy, a pochodzi ze Szczecina, oraz improwizacje skrzypcowe Ewy Gruszki-Dobrzyńskiej.

* * *

Gero Hellmuth mieszka blisko granicy niemiecko-szwajcarskiej. Pochodzi z północy Niemiec, z miasta Neustrelitz w Meklemburgii. Gdy na początku 1945 roku miał pięć lat, musiał uciekać z rodzinnego domu. Wojna mściła się na państwie, które ją zaczęło i prowadziło z nieznanym wcześniej okrucieństwem. Gdy się kończyła, Niemcy płacili zbiorowo, niezależnie od win, za krzywdy wyrządzone innym. Ludzie odpłacali ludziom za lata poniżeń i śmierci. Państwa fortyfikowały granice, ryglowano drzwi. Sąsiad bał się sąsiada.

Gero Hellmuth ukończył Akademię Sztuki w Karlsruhe, bardzo ważną dla kreowania powojennego życia artystycznego w Niemczech. W jego pracach widać powinowactwa z artystami XX-wiecznej awangardy, takimi jak Karl Fred Dahmen, który komponował obrazy z drewna i metalu, reagując na doświadczenie wojny jako totalnej destrukcji. Podobnie można mówić o twórczości słynnego Anselma Kiefera czy Detlefa Kappelera, szczecinianina z urodzenia, który mając kilka lat, jak Gero Hellmuth uciekał z matką z rodzinnego miasta pod ostrzałem pikujących samolotów. Obaj przeżywali to, co wcześniej przeżywały dzieci we wszystkich państwach, na które napadły Niemcy.

Doświadczenie wojny i powojennego trudnego budowania pokoju powoduje, że twórczość Gero Hellmutha mocno wiąże się ze społeczną i polityczną codziennością. Artysta jest m.in. autorem „Krzyża bezrobotnych” stawianego – gdy trzeba – przed firmami, których pracownikom grozi bezrobocie. Odzwierciedlenie w jego pracach ma też dramat uchodźców.

Sięga w historyczne i kulturowe uwikłania współczesności. W cyklach „Hiob” kolorem, konstrukcją przestrzeni, jej głębią, doborem materiałów, zwłaszcza przeciwnych sobie, jak twardy metal i kruche drewno, aktualizuje odwieczne problemy. Dlatego tak ważna jest dlań Księga Hioba – dramat o cierpieniu i nadziei. Wątpliwości Hioba są powszechnym doświadczeniem ludzi.

Cierpienie wynika z natury życia – od bólu narodzin po ból śmierci. Ale jest też cierpienie, które człowiek świadomie zadaje drugiemu człowiekowi, decydując o jego bólu i śmierci. Nabrzmiałe od bólu były lata drugiej wojny światowej. Gero Hellmuth uważa, że nie można o nich zapomnieć i nie można rozciągać nad sprawcami przestrzeni milczenia.

* * *

Wśród jego prac jest cykl „Auschwitz”, inspirowany filmem dokumentalnym pokazującym więźniów obozu w dniu jego wyzwolenia. Na ręce jednego z nich artysta zauważył wytatuowany numer 19… Uznał go za symbol XX wieku. Częścią cyklu jest Tryptyk Auschwitz – Uwolnienie 1945, przypominający krzyż. Podczas wystawy w Berlinie stał na ołtarzu w kościele św. Mateusza. Było to symboliczne utożsamienie ofiar Auschwitz z ukrzyżowaniem Chrystusa. Gero Hellmuth, przenosząc w przyszłość ból i cierpienie więźniów Auschwitz, staje się świadkiem ich losu, a jednocześnie świadkiem czynów tych ludzi, którzy taki los im zgotowali. Napisał: „Tryptyk Auschwitz (…) ma przypominać barbarzyństwo niemieckiego narodowego socjalizmu, pod panowaniem którego Polacy i wiele innych narodowości doznało niewysłowionych cierpień, a poprzez to ma ożywiać potrzebę wyciągania nauk z przeszłości”.

Lewa część tryptyku symbolicznie przedstawia zagładę, centrum to drzewce krzyża, a strona prawa, jasna, to nowe życie. Tryptyk opisuje przejście od mroków wojny do światła przyszłości.

* * *

Gdy pokolenie niemieckich dzieci wojny zaczęło rozliczać się z pokoleniem swoich rodziców, zwłaszcza po 1968 roku, wzięło na siebie odpowiedzialność za jego winy i za cierpienia, jakie wyrządziło innym. Świadectw tej odpowiedzialności, której symbolem stała się słynna Akcja Pokuty, zaczęta jeszcze w latach 60. od dobrowolnej pracy młodych Niemców na rzecz upamiętniania w Polsce ofiar niemieckich obozów zagłady, jest w niemieckiej sztuce współczesnej i życiu społecznym bardzo wiele.

W takim samym duchu zadośćuczynienia była prowadzona masowa akcja pomocy Polakom w stanie wojennym, gdy z Niemiec, głównie Zachodnich, trafiały do Polski miliony paczek wysyłanych z odruchu serca przez zwykłych obywateli. W RFN przyjęto wówczas (i nie tylko wówczas) tysiące emigrantów i uciekinierów z Polski. Można by mówić o innych sprawach, m.in. redukcji polskiego zadłużenia, wspieraniu ratowania zabytków w Polsce, nauki, edukacji, kościołów, opieki nad miejscami pamięci. Zjednoczone Niemcy pomagały i pomagają też innym państwom, które tego potrzebują. Opiekują się miejscami pamięci u siebie, które są w dawnych obozach koncentracyjnych, miejscach straceń, pracy przymusowej. W centrum Berlina jest wielki pomnik Ofiar Holocaustu, blisko niego – Muzeum Topografia Terroru dokumentujące zbrodnie okresu nazizmu, w pobliżu powstanie Miejsce Pamięci i Spotkań z Polską. W Berlinie jest też placówka upamiętniająca wypędzenia i wysiedlenia Niemców w kontekście pamięci o winie Niemiec za wojnę. O tych sprawach są biblioteki książek, filmy, dzieła sztuki, podręczniki, w tym polsko-niemiecki podręcznik historii opracowany przez polsko-niemiecką komisję podręcznikową. Oczywiście, wciąż trzeba mówić o drugiej wojnie światowej. Przychodzą nowe pokolenia, które trzeba uczyć, bo pamięci historycznej nie ma w genach. Polacy też nie mają jej w genach.

* * *

Prologiem do wystawy w Gdańsku jest niewielka rzeźba „Znalezisko” – metalowa kołatka ocalona z drzwi domu, który ktoś musiał porzucić. Na co dzień kołatka służy do tego, aby ktoś, kto chce wejść do domu, mógł zapukać do drzwi. Po drugiej ich stronie musi być ktoś, kto zechce te drzwi otworzyć. Jeśli ludzie z obu stron drzwi sobie ufają, zostaną otwarte. W 1945 roku drzwi między Polakami a Niemcami zamknięto. Potem otwierano je długo. Kiedyś Gero Hellmuth pisał: „Kołatka wskazuje na niezwykłą wartość zaufania, jakie pomimo (…) nieszczęsnej przeszłości zrodziło się między naszymi narodami w ciągu ostatniego siedemdziesięciolecia. Częstokroć zaczynało się od tego, że ktoś pukał do czyjegoś domu”.

Zaufanie wciąż trzeba odnawiać. Do drzwi trzeba pukać z obu stron. Kto dziś to robi?

* * *

Do wystawy Gero Hellmuth włączył cykl obrazów „Dzieci. Ofiary wojny między granicami”. Do Gdańska przywiózł nowy obraz o cierpieniach dzieci Ukrainy. W 1945 roku, gdy miał pięć lat, sam poznał dziecięcy strach. I choć jako dziecko nie miał żadnego wpływu na czyny ówczesnych dorosłych, dziś – jako obywatel Niemiec – czuje się za nie odpowiedzialny. Mówi o tym jego twórczość.

Jego obrazy i reliefy trzeba oglądać w skupieniu. W reliefach znaczące jest zmaganie się tego co trwałe, żelazne, a co symbolizuje wojnę i okrucieństwo, z tym co nietrwałe, symbolizowane przez drewno. Przemoc ściera się w nich z bólem i śmiercią, zwątpienie z nadzieją, historia z codziennością, pragnienie dobra z żądzą wojny. W obrazy wpisana jest sylwetka człowieka uwikłanego w biel i czerń życia, odcienie szarości, wieloznaczność rozkwitającej czerwieni.

„Hiob” Gero Hellmutha to zmetaforyzowana historia upadku człowieka, który wywołuje wojny, i dźwigania się z upadku, gdy wojna się kończy. Po drugiej wojnie światowej ludzkość z trudem dźwigała się z upadku. Europejczycy zaczęli budować nowy dom na fundamentach pojednania, dialogu, kompromisu, solidarności, współpracy, wzajemnej odpowiedzialności, wiary w dobro i twórczą moc człowieka. Choć przynosi to dobre rezultaty, to jednak narastały i narastają siły destrukcji. Sprzyja im niepamięć o wojnie.

Dziś kumulują się lęki o przyszłość. Trwa wojna w Ukrainie, z której agresor, Rosja, nie chce się wycofać. W tym kontekście wystawa Gero Hellmutha zmusza do przemyśleń, czy te wartości, w oparciu o które budowaliśmy pokój, mogą zatrzymać morze zła i cierpienia? Czy są na tyle silne, by odebrać im siłę? Jak to zrobić?

***

Ludzkich cierpień i śmierci nie okupi się żadnymi pieniędzmi. Jedyną skuteczną drogą zadośćuczynienia za skutki wojny może być jej wyrzeczenie się, a przede wszystkim wspólna z innymi budowa pokoju. Dlatego krytyk sztuki Hans Gercke pisał, że w pracach Gero Hellmutha jest „perspektywa światła i nadziei”.

Artysta chciał pokazać swą wystawę właśnie w Gdańsku, gdzie zaczęła się druga wojna i gdzie jest muzeum dokumentujące morze zła i cierpienia. I w tym Gdańsku, gdzie zrodziła się idea solidarności, która rozlała się po Europie morzem nadziei, przezwyciężając lament Hioba, obalając mury i kurtyny, rozbudzając i umacniając nadzieje, docierając także do Niemiec, co dokumentuje Europejskie Centrum Solidarności.

Gero Hellmuth puka do naszych drzwi. Jednak jego pukanie jest dziś w Polsce prawie bez echa, jakbyśmy dziś z Niemcami nie chcieli żadnego dialogu o pokoju, wspólnego budowania przyszłości. Ma się wrażenie, że jest to „pukanie do drzwi kamienia”. Pod koniec ubiegłego roku w liście do przyjaciela w Polsce artysta pisał: „Wiesz, że jestem dzieckiem wojny i wiem z doświadczenia, że wojna jest plagą wszystkich plag (tak mówi stara pieśń z wojny trzydziestoletniej w XVII wieku). I dlatego chciałbym mój Tryptyk Auschwitz, jako gest pojednania i przyjaźni, przekazać Polsce. (…) Wiem, jak ważny jest dialog między Polską a Niemcami – byłbym szczęśliwy, gdyby mój projekt się powiódł”.

Pisał też, że jego tryptyk wzywa „do poszanowania praw człowieka, do dialogu, praktycznego szukania wspólnych dróg do lepszej przyszłości”. Podkreślał: „Stale widzimy, jak w Europie, a w rzeczywistości na całym świecie, kruche jest bezpieczeństwo. (…) Ja sam jestem dzieckiem wojny i czuję wspólnotę z wszystkimi ludźmi (…), którzy tak bardzo cierpią”.

W otwarciu wystawy uczestniczyło około stu gości. Gratulowali Gero Hellmuthowi przejmujących prac. Wysoki przedstawiciel rządu Niemiec mówił o wielkiej wartości wystawy, podkreślającej „wagę polsko-niemieckiego dialogu”. W tym duchu (po polsku!) mówił również Gero Hellmuth. Pisał potem do przyjaciela, że kwartet smyczkowy grał doskonale utwory Michała Dobrzyńskiego, a on sam prowadził z gośćmi ciekawe rozmowy. Dodawał: „Dla mnie najważniejsze było to, że moje przesłanie jest zrozumiałe i zostało zrozumiane!”, że również „przekazanie tryptyku zostało przyjęte z zadowoleniem”.

Wystawa Gero Hellmutha będzie czynna do końca września. Jeśli ktoś będzie w Gdańsku, do którego zawsze warto jeździć, niech ją odwiedzi. W najbliższy weekend muzeum organizuje oprowadzania kuratorskie. Wierzę, że wystawa „Hiob – lament i przezwyciężenie” nie pozostanie bez echa.

Bogdan TWARDOCHLEB

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

Wzruszyłem sie
2022-09-21 13:09:41
normalnie łza mi się zakręciła w kąciku oka... tak pięknie pan redaktor pisze o tym jak bardzo Polacy są zbrodniarzami nieczułymi na takie wysiłki Niemców, tych jakby to ujął jakiś poeta wrażliwych nadludzi... herosów nadludzkiej tragedii, tych nieszczęsnych nadhiobów tak doświadczonych ciężko przez barbarzyńskich podsąsiadów ze wschodu... a jednak ich wiara w nadczłowieczeństwo nie gaśnie i kołacze złota kołatką w kamienne drzwi stodoły w Gardelegen...
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA