Poniedziałek, 25 listopada 2024 r.  .
REKLAMA

Pociąg Kultury – pociąg kultowy

Data publikacji: 29 listopada 2017 r. 13:49
Ostatnia aktualizacja: 28 czerwca 2018 r. 11:07
Pociąg Kultury – pociąg kultowy
 

Na początku był duży sceptycyzm. – Kolej podstawia nam złom bez klimatyzacji, bez możliwości rezerwowania miejsc – mówił na początku 2016 roku pewien berliński menedżer kultury i prognozował: – To się dobrze nie skończy.

Minęło jednak półtora roku, a Pociąg Kultury – Kulturzug nadal jeździ między Berlinem a Wrocławiem. Początkowo zakładano, że będzie łączył stolicę Niemiec z Wrocławiem – Europejską Stolicą Kultury od maja do października 2016 roku, lecz potem jego kursowanie przedłużono do początku roku 2017, a wreszcie do końca roku 2018. Od tego momentu powinno być przywrócone regularne połączenie kolejowe między obu miastami.

W Pociąg Kultury od początku wierzyli Ewa Stróżczyńska-Wille i Oliver Spatz. Stróżczyńska-Wille była kuratorką wystawy „Breslau/Wrocław. Oblicza miasta”, której część można zobaczyć także w wagonach pociągu.

– Drogi życiowe pierwszych bohaterów wystawy prowadziły często z Wrocławia do Berlina i z Berlina do Wrocławia – mówi Stróżczyńska-Wille o niemieckich wrocławianach, takich jak August Borsig, Frizt Haber, Edyta Stein i Hans Poelzig, lecz także o mieszkańcach Wrocławia polskiego: poecie Tadeuszu Różewiczu, pisarzu Marku Hłasce i twórcy teatralnym Jerzym Grotowskim.

Jeżdżąc pociągiem tam i z powrotem, można odnieść wrażenie, że bohaterowie wystawy to jego rodzice chrzestni.

W rzeczywistości pociąg jeździ dzięki Oliverowi Spatzowi, człowiekowi teatru, kuratorowi jego programu kulturalnego. Po polsku można też mówić: Pociąg (do) Kultury – to ładna gra słów, oznaczająca także upodobanie do kultury, niepohamowaną na nią chęć. Nawet więc gdy w pociągu nie wszystko było w porządku z techniką, mikrofonami i słuchawkami, to w rezultacie całość okazała się kapitalna. Także dlatego, że zespół Oliveira Spatza i Stróżczyńskiej-Wille, do którego należy także Natalie Wasserman, zawsze był w dobrym humorze. Tak jest nadal, a Pociąg Kultury jest jak cudowny róg kultury.

Mimo początkowych trudności z przeładowanymi wagonami, awariami, koniecznością przejazdów autobusami zastępczymi, Pociąg Kultury to historia sukcesu. Zawdzięczać to trzeba także polityce i kolei. Na przykład premier Brandenburgii Dietmar Woidke umówił się na pogawędkę z prezydentem Wrocławia Rafałem Dutkiewiczem właśnie w pociągu, a w pierwszą rocznicę jego kursowania spotkali się na wspólnym festynie kolejarze Niemieckich Kolei Regionalnych i Kolei Dolnośląskich. Powstała wspólnota Pociągu Kultury, zawiązana zarówno między polskimi i niemieckimi kolejarzami, jak też między kolejarzami i ludźmi kultury.

Spójrzmy na bilans. W pierwszym roku Pociągiem Kultury podróżowało 30 tys. pasażerów i 300 artystów. Dla polityków to był argument, żeby opowiedzieć się „tak” za utrzymaniem tego niezwykłego połączenia, jak i za dalszym finansowaniem realizowanego w nim programu kulturalnego. Czym byłby bowiem Pociąg Kultury bez kultury? Początkowo program kulturalny był finansowany ze środków totalizatora, teraz będzie wspierany przez miasto Berlin z opłat turystycznych City-Tax.

Spotkania z pisarzami, akcje performance, noce klubowe, debaty, organizowane dotychczas tylko w pociągu, będą teraz odbywać się także w publicznych przestrzeniach obu miast. O tym, jak je organizować, dyskutowano m.in. w październiku podczas pierwszego okrągłego stołu we wrocławskiej Kawiarni Ratuszowej. Przy okazji stało się jasne, że wśród wielu wspólnych przedsięwzięć, łączących Berlin i Wrocław, Pociąg Kultury jest połączeniem symbolicznym i staje się pociągiem kultowym.

Potwierdziło to także jury nagrody Europejska Marka Kultury 2017. 9 listopada w Wintergarten Varieté w Berlinie, w obecności 500 zaproszonych gości ze sfer gospodarki, kultury, polityki i mediów, Pociąg Kultury – Kulturzug został wyróżniony nagrodą Europejska Marka Roku 2017 w kategorii Trend.

Tak oto złom przemienił się w przodującą markę. Pociąg Kultury stał się małym cudem – europejskim cudem w czasach nie zawsze europejskich.

Uwe RADA

Dziennikarz berlińskiej gazety „die tageszeitung”, publicysta, pisarz, autor m.in. książki „Odra – życiorys pewnej rzeki”

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

ja
2018-01-13 16:20:49
jechalem 2 1 18 do wroclawia i 7 do drezna. Pociag byl pelny w obu kierunkach
Adam Mikołaj Maćkowiak
2017-12-06 22:36:55
Potrafisz coś więcej Noemo niż ujadać na Jelenią Górę i Lwówek oraz kopiować i przekręcać wypowiedzi innych osób?
krul
2017-12-06 19:58:53
Potrafisz coś więcej niż kopiować i przekręcać wypowiedzi innych osób z forum infokolej.pl, trollu z Jeleniej Góry
do obiektywny i inne nicki
2017-12-06 16:41:41
Potrafisz coś więcej niż kopiować i przekręcać wypowiedzi innych osób, trollu z Goerlitz?
obiektywny
2017-12-06 12:40:54
Artykuł podlinkowano na Infokolej.pl i już trolle z Jeleniej Góry zaśmiecają komentarze hejtem na temat Wrocławia, Legnicy i Zgorzelca.
janox79
2017-12-05 17:41:55
Zgorzelec w ogóle nie potrzebuje aż tylu pociągów do Wrocławia. Nowa Ruda nie ma ani jednego i żyje. Podobnie Lubin. A mieszkańcy tych miast też jeżdżą załatwiać różne sprawy do miasta. Dlatego dobrym pomysłem jest wydłużenie niektórych pociągów Jelenia Góra - Görlitz do Drezna (na początek 3 pary wystarczą: rano, po południu i wieczorem). Frekwencja na pewno byłaby dużo wyższa niż z Wrocławia, bo Niemcy kochają jeździć w góry pociągami. Dla porównania: z Drezna do Liberca jeździ 5 par pociągów dziennie i jeżdżą one mocno napełnione. A do Wrocławia tylko trzy i wożą powietrze. Skierowanie Desir z Niemiec do Jeleniej Góry pozwoliłoby uwolnić SZT, których jest poważny deficyt i skierować jedną sztukę na inną trasę. I tak, 3 pary pociągów Wrocław - Węgliniec - Zgorzelec, plus 3 pary Jelenia Góra - Drezno, plus 3 pary Jelenia Góra - Görlitz (skomunikowane w Lubaniu z pociągami Wrocław - Jelenia Góra - Wrocław) byłoby optymalnym rozwiązaniem.
tymczasem...
2017-12-05 16:12:54
Pociągi z Wrocławia do Drezna też wożą powietrze. Cytuję z artykułu na stronie Radia Wrocław dotyczącego pociągów Wrocław - Drezno: "I choć spółka jest zadowolona z osiąganych wyników, liczba podróżnych w każdym ze składów nie jest wielka. 2700 osób miesięcznie oznacza ok. 90 pasażerów dziennie, co z kolei przekłada się na statystycznie...pięciu podróżnych w każdym z pociągów" http://www.radiowroclaw.pl/articles/view/52219/Wroclaw-Drezno-z-sukcesem . Tak się wywala w błoto pieniądze na Dolnym Śląsku przeznaczone na kolej.
Legniczanin
2017-12-05 15:43:44
Artykuł podlinkowano na Infokolej.pl i już trolle ze Zgorzelca zaśmiecają komentarze hejtem na temat Jeleniej Góry. Żenada. Co do pociągu, to widuję go często w Legnicy i wcale nie wozi on dużo pasażerów. Szkoda, że władzom Dolnego Śląska kolej służy jedynie dla propagandy, zamiast zadbać o rzeczywiste potrzeby mieszkańców którzy często nie mają jak dojechać do pracy i szkoły (np. w ogóle nie ma pociągów do Kamiennej Góry).
Piotr
2017-12-05 15:27:25
Polacy dokładają do tego pociągu. Dużo dopłaca Wrocław, a pośrednio także Dolny Śląsk (koszty obsługi przez Koleje Dolnośląskie, która jest spółką marszałka) .Jak się nie wie to proponuję nie pisać.
mikol
2017-12-04 21:43:00
Pociągi do jeleniej Góry wożą powietrze.
Misiek
2017-12-04 19:19:17
Właśnie chodzi o to, że Polacy nie dokładają ani jednej złotówki. Dlatego jest robione pod Niemców
Krzysztof
2017-12-04 18:53:32
Porównujesz Berlin-Warszawa-Express z tym pociągiem? Serio? Zobacz czasy przejazdów czy tabor to zrozumiesz dysproporcje w cenie.
Bogdan
2017-12-03 21:36:42
Albo Pociąg do Chałtury. Kiedyś zdarzyło mi się jechać tym pociągiem. W jedną stronę rzępolenie takie ze człowiek chciałby zaraz wyskoczyć z pociągu przez okno (spróbujcie jechać tyle godzin w hałasie), w drugą chodzili jakieś obdartusy po pociągu udający artystów i zaczepiali ludzi zupełnie banalnymi głupotami udającymi zapewne Wielką Sztukę. Na sztukę to ja wolę iść do teatru, galerii albo filharmonii, a w pociągu chciałbym w spokoju przejechać z A do B i popracować na laptopie kiedy muszę.
Jakub Adamczyk
2017-12-03 19:16:14
Pociąg do Kompleksów a nie Kultury.
Stanisław Traczyk
2017-12-03 17:05:06
Gdyby było tak duże zainteresowanie tym połączeniem kolejowym to by nie było biletów prawie za darmo, tylko byłyby w normalnych cenach. Bilet na pociąg z Warszawy do Berlina kosztuje 52,60 euro i tu też cena powinna być podobna (zbliżona odległość). Poprzedni pociąg który jeździł z Wrocławia do Berlina (EC "Wawel") miał bilety w normalnych cenach i zlikwidowano go, bo przez wiele lat woził powietrze. W przypadku "Pociągu do Kultury" mamy do czynienia z ewidentnym zagraniem marketingowym, tzn. ktoś postanowił radykalnie obniżyć ceny biletów, żeby uchronić się przed klapą przedsięwzięcia. To nie znaczy, że koszt uruchomienia pociągów spadł. Nie spadł. Został tylko przerzucony z pasażerów pociągu na wszystkich podatników. Wszystko to raczej świadczy, że nie ma zainteresowania na pociągi jeżdżące tą trasą, a tłumy ludzi można napędzić praktycznie do każdego pociągu fundując bilety np. za symboliczną złotówkę.
wrocławianin
2017-12-03 14:42:25
Pociąg jeździ, bo dużą kasę pompują w niego niemieckie koleje, oprócz tego dokładają się polskie samorządy. A pasażerów w nim obecnie jak na lekarstwo. Pociąg woził dużo ludzi tylko przez pierwsze wakacje. Ale cena 19 euro za bilet z Berlina do Wrocławia to, nie oszukujmy się, dla Niemca tyle co nic. W ten sposób można wypromować każdy pociąg - wystarczy tylko ustalić cenę biletu poniżej kosztów. Kto zapłaci resztę? Oczywiście podatnicy. Szkoda że na Dolnym Śląsku nie promują w podobny sposób połączeń regionalnych czyli dużo bardziej potrzebnych mieszkańcom, a jedynie nikomu niepotrzebny pociąg do Niemiec. Prestiż ważniejszy niż komunikacja dla mieszkańców i na to idą pieniądze Dolnoślązaków. Żeby Niemcy prawie za darmo mogli jeździć do Wrocławia (bo Polacy nie korzystają z tego połączenia ze względu na rozkład jazdy zrobiony pod Niemców, tj. przyjazd do Wrocławia rano i powrót wieczorem).
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA