Niedziela, 24 listopada 2024 r.  .
REKLAMA

Podziękowanie dla Prenzlau

Data publikacji: 27 września 2018 r. 12:27
Ostatnia aktualizacja: 27 września 2018 r. 12:27
Podziękowanie dla Prenzlau
 

Dopóki w tamten sobotni wieczór w surowym wnętrzu kamiennego kościoła św. Jakuba w Prenzlau brzmiała muzyka, nie było słychać niczego poza nią. Gdy spojrzało się na ludzi, którzy do ostatniego miejsca wypełnili kościół, łatwo było zauważyć, że muzyka ich pochłania. Gdy wybrzmiała, najpierw dopełniła ją pauza ciszy, a potem brawa. Nasilały się i długo nie milkły.

Brandenburskie Prenzlau, będące centrum przygranicznego powiatu Uckermark, liczy nieco ponad 20 tysięcy mieszkańców i znane jest z wielu inicjatyw niemiecko-polskich. Działa tu m.in. Pruska Orkiestra Kameralna, która często koncertuje także w Szczecinie. Od pięciu lat jej muzykiem i drugim koncertmistrzem jest skrzypek Jakub Rabizo, szczecinianin, były koncertmistrz Filharmonii Szczecińskiej, kompozytor. Z żoną zbudowali pod Prenzlau dom.

W tamtą sobotę inicjowano w kościele św. Jakuba organy. Dla miasto było to święto, dlatego na tę okazję zamówiono u Jakuba Rabizo specjalny utwór. Autor zatytułował go „Tempus fugit” – „Czas ucieka”. W krótkim zaproszeniu na prawykonanie napisał, że jest to „kompozycja o wierze, nadziei i miłości (…), na chwałę Boga i ku czci św. Jakuba Większego”.

W pierwszej części wieczoru, po oficjalnym zaprezentowaniu organów, które stanęły w prezbiterium kościoła, w tradycyjnym miejscu ołtarza, kantor z Prenzlau i organiści ze Stralsundu i Utrechtu zagrali bardzo różne utwory, prezentując wielostronne zalety instrumentu. Drugą część wieczoru wypełnił utwór Jakuba Rabizo.

Miejsce przed organami zajęła Pruska Orkiestra Kameralna i Chór Zachodniopomorskiego Uniwersytetu Technologicznego ze Szczecina, przygotowany przez Szymona Wyrzykowskiego. Przy organowym pulpicie, pomiędzy grupami głosów chóru, zasiadł Bogdan Narloch związany ze środowiskami muzycznymi północnej Polski. Za pulpitem dyrygenckim stanął Jakub Rabizo.

„Tempus fugit” zaczyna się Intradą (Wstępem) i prostym motywem, który w różnych wariacjach wędruje przez cały siedmioczęściowy utwór, spajając go w precyzyjnie ułożony dramat. Jego akcję buduje oczywiście muzyka, odkrywcza instrumentacja, zaskakujące figuracje i współbrzmienia, np. skrzypiec solo i organów, organów i chóru, chóru i wiolonczeli. Ogromne wrażenie robi organowa toccata, a po niej przejmująca pieśń skrzypiec w „Kyrie”, zagrana przez Aiko Ogata, podobnie jak kantyleny i wirtuozowskie partie w części „Boanerges” będącej niczym opowieść o bujnej młodości św. Jakuba.

Poruszająco śpiewał chór, przed którym kompozytor postawił zadania bardzo trudne. Chórzyści im sprostali, bo też Szymon Wyrzykowski starannie dobrał głosy, ich barwy i zestrojenia. Słychać to było m.in. w ascetycznej, zaśpiewanej a cappella części „Deus Vult” czy też w części „Wach Auf” opartej na słowach z Księgi Izajasza, a nawiązującej po trosze i do Wagnera, i do kultowego songu metalowej grupy Oomph! Dialogów z muzyczną tradycją i współczesnością jest w utworze Jakubo Rabizo więcej.

O „Tempus fugit” można by opowiadać dłużej. Jakub Rabizo napisał utwór raczej nieskomplikowany harmoniczne, fragmentami minimalistyczny, niezwykle przejmujący, muzyczną opowieść o drogach św. Jakuba, a poprzez nią o naszych rozterkach dziś, lękach, emocjach, dramatach, nadziei. Będąc w kościele św. Jakuba, miało się wrażenie, że stworzył utwór specjalnie dla jego surowego wnętrza.

Zapraszając na prawykonanie, napisał, że „Tempus fugit” jest „podziękowaniem dla Prenzlau i jego mieszkańców za ciepłe przyjęcie i dobro”, jakiego od nich doświadczył.

Mieszkańcy Prenzlau podziękowali mu zasłuchaniem i długimi brawami.

Tekst i fot. Bogdan TWARDOCHLEB

Na zdjęciu: Owacje w kościele św. Jakuba w Prenzlau

 

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA