Poniedziałek, 25 listopada 2024 r.  .
REKLAMA

Słowa tysiąclecia

Data publikacji: 24 stycznia 2018 r. 14:30
Ostatnia aktualizacja: 28 czerwca 2018 r. 11:07
Słowa tysiąclecia
Rok 1970. Uczestnicy Akcji Znak Pokuty w byłym KZ Majdanek. Erich Busse w rzędzie górnym drugi z prawej. Fot. Erich Busse/archiwum prywatne  

W listopadzie ubiegłego roku Theo Mechtenberg otrzymał Pokojową Nagrodę Lothara Kreyssiga. Uhonorowano w ten sposób jego zasługi dla pojednania polsko-niemieckiego. Daje mi to okazję do tego, by ponownie przyjrzeć się początkom pojednania. Będzie to też rzut oka na moje życie. Nagroda, ustanowiona w 1998 roku, jest wręczana co dwa lata w Magdeburgu podczas Ekumenicznej Dekady na rzecz Sprawiedliwości, Pokoju i Obrony Dzieła Stworzenia (Ökumenische Dekade für Gerechtigkeit, Frieden und Bewahrung der Schöpfung).

Lothar Kreyssig żył w latach 1898-1986. Był jedynym niemieckim prawnikiem, który w latach III Rzeszy otwarcie zaprotestował przeciw nazistowskiej eutanazji. W 1958 roku to właśnie on w enerdowskim wówczas Magdeburgu wezwał do stworzenia Akcji Znaki Pokuty (Aktion Sühnezeichen). Twierdził bowiem, że młodzi Niemcy, by dawać świadectwo zmian, jakie zachodzą w ich kraju, powinni pracować w innych krajach. Wówczas istniały już dwa państwa niemieckie, lecz jeszcze nie było muru berlińskiego.

Odwaga sprzeciwu

Byliśmy wówczas młodzi i apel ten zrobił na nas duże wrażenie. Żyjąc w ateistycznym państwie o totalitarnych tendencjach i wiedząc, że w czasach hitleryzmu Kreyssig rzucił swe życie na szalę ofiar nazistowskiej eutanazji, każdego dnia zadawaliśmy sobie pytanie, na jak wiele nas będzie stać, na jak silny opór przeciw państwu i skąd będziemy czerpać odwagę sprzeciwu? Dla nas, młodych chrześcijan, Kreyssig był wspaniałym przykładem.

Działał też wówczas Günter Särchen (1927-2004), Saksończyk, więziony po drugiej wojnie światowej w amerykańskim obozie jenieckim. Całe jego późniejsze życie było świadomie chrześcijańskie. Od 1958 roku pracował w Magdeburgu i współpracował z Lotharem Kreyssigiem. Razem odwiedzili Oświęcim.

Mur berliński, który został zbudowany w 1961 roku, podzielił Akcję Znaki Pokuty na wschodnią i zachodnią.

Katolik Särchen i protestant Kreyssig byli w części wschodniej. Pojechali do Polski, by nawiązać kontakty. Wsparcie znaleźli w redakcjach „Tygodnika Powszechnego”, którym kierował Jerzy Turowicz, „Znaku”, i „Więzi”, w Klubie Inteligencji Katolickiej. Zaczęły się trwałe przyjaźnie. Z tamtych lat trzeba przede wszystkim przypomnieć Annę Morawską, która w 1970 roku opublikowała książkę „Chrześcijanin w Trzeciej Rzeszy”. Na przykładzie Dietricha Bonhoeffera pokazała w niej Polakom, że w czasach hitleryzmu były także inne Niemcy. Książka ta mocno wpłynęła na kształtowanie się samoświadomości polskiej opozycji demokratycznej. Czytali ją Tadeusz Mazowiecki i inni działacze „Solidarności”. Dyskutowali o niej, gdy po ogłoszeniu stanu wojennego zostali razem uwięzieni.

Akcję Znaki Pokuty od samego początku wspierał ówczesny biskup krakowski Karol Wojtyła – postać dla nas szczególnie ważna.

W latach 1964 i 1965 Günter Särchen organizował rowerowe pielgrzymki z NRD do Auschwitz. Kapłanów diecezji magdeburskiej wezwał, by zbierali pieniądze na dzwony, które mogłyby zawisnąć w jednym z polskich kościołów, zniszczonych w czasie wojny przez Niemców. Zebrali te pieniądze. Trzy dzwony, odlane z brązu, wiszą dziś w kościele św. Barbary w Gdańsku.

W 1965 roku polscy biskupi wystosowali zaproszenie na uroczystości Millennium chrześcijaństwa w Polsce. Kwintesencją ich listu do biskupów niemieckich było zdanie: „Przebaczamy i prosimy o przebaczenie”. Było to zaledwie dwadzieścia lat po wojnie i okupacji, gdy wciąż bolały rany i wspomnienia. Biskupi pragnęli jednak pokoju dla swego ludu i swych dusz. Uważali, że pojednanie jest dla pokoju niezbędne.

Dla wielu chrześcijan w NRD był to impuls do zaangażowania się w pojednanie.

Szkoła demokracji i przyjaźni

Theo Mechtenberg (ur. 1928) był wtedy katolickim duszpasterzem studentów w Magdeburgu. List biskupów chciał wypełnić życiem, poczuwał się do wspólnoty z Särchenem i Kreyssigiem. Szukał wsparcia szczególnie wśród studentów.

W 1967 roku Berlin Wschodni zakazał działalności Akcji Znaki Pokuty poza krajem. W uzasadnieniu podano, że w NRD nie ma komu przebaczać i nikt nie musi o to prosić, gdyż wszyscy nazistowscy przestępcy są w Niemczech Zachodnich.

Od tamtego czasu obozy pracy, organizowane przez Akcję Znaki Pokuty poza granicami NRD, były „nieoficjalne”. Mnie zachęcił do niej Günter Särchen. Po raz pierwszy pojechałem do Polski w 1968 roku, by z grupą rówieśników pracować na Majdanku. Jechaliśmy tam pojedynczo. „Przypadkowo” spotkaliśmy się na miejscu, „przypadkowo” znalazł się dla nas kwaterunek, „przypadkowo” byliśmy razem przez 14 dni.

Byliśmy młodzi. Chcieliśmy coś zrobić, żeby nie przeżywać tego, co musieli przeżywać nasi rodzice. Chcieliśmy być chrześcijanami w ateistycznym społeczeństwie.

Z Polakami, mimo bariery językowej, rozumieliśmy się bardzo dobrze. Postanowiłem jednak nauczyć się języka polskiego, by porozumienie było pełniejsze. Wkrótce uznałem to za moje zadanie życiowe.

Wielu ludzi z enerdowskiej opozycji demokratycznej ducha sprzeciwu poznało w Polsce i przejęli go. Należał do nich m.in. Ludwig Mehlhorn, który później zbierał pieniądze dla KOR-u, a po 1990 r. aktywnie uczestniczył w tworzeniu ośrodka w Krzyżowej.

Akcja Znaki Pokuty (wówczas oficjalnie mówiono: Akcja Znaku Pokuty) była dla mnie szkołą demokracji i przyjaźni między narodami.

Chrześcijanin i władza

Enerdowskie Ministerstwo Bezpieczeństwa wszędzie miało agentów, także w kościołach, także w Akcji Znaki Pokuty. To smutne, lecz prawdziwe.

Theo Mechtenberg cieszył się zaufaniem studentów jako ich duszpasterz. Nie wykorzystywał go jednak „w interesie państwa socjalistycznego”. Był więc dla tego państwa „szczególnie niebezpieczny”. Z tego powodu w jego otoczeniu działało wielu szpicli.

Dziś mało wie się o tym, że także wewnątrz niemieckich Kościołów byli przeciwnicy niemiecko-polskiego pojednania. Należeli do nich ci, którzy uważali, że zgodnie z Biblią „chrześcijanin jest poddanym każdej władzy” i musi jej słuchać, obojętnie czy Hitlera, czy Ulbrichta, bo taka jest wola Boga.

Przeciwni pojednaniu byli także ludzie wypędzeni ze swych ojczyzn, którzy przeżyli represje i przemoc ze strony Polaków. Tego nie mogli zapomnieć.

Jeszcze inni czuli strach. Należał do nich katolicki biskup Berlina kard. Alfred Bengsch, który konsekwentnie odrzucał każdą konfrontację z SED. Wiedział, jakie mogą być jej skutki.

W 1961 roku ewangelickim biskupem Berlina został Kurt Scharf, który mieszkał w Berlinie Wschodnim, lecz obszarem jego posług był cały Berlin, także Zachodni. Kościół ewangelicki znalazł się wówczas w niełaskach SED, gdyż w sierpniu 1961 roku protestował przeciwko budowie muru i żądał, aby przynajmniej krewnym, których mur rozdzielił, zapewniono możliwość wzajemnych odwiedzin w każdym czasie. 31 sierpnia 1961 r. rano biskup Scharf pojechał do Berlina Zachodniego i to za pozwoleniem władz enerdowskich. Tego samego dnia wieczorem zakazano mu wjazdu do NRD.

Biskup Bengsch, który też mieszkał w Berlinie Wschodnim, nadal chciał jeździć do Berlina Zachodniego, bo tam była część również jego diecezji. Dlatego nie angażował się do polityki i tego samego żądał od księży.

Zadanie pojednania

My, wówczas młodzi ludzie, często boleśnie odczuwaliśmy lęki starszych. Ja ich rozumiałem. Dobrze jeszcze czuli w kościach czasy hitlerowskie i stalinowskie.

Theo Mechtenberg i Günter Särchen należeli do tych, którzy się nie bali. Często byli niewygodni także dla swych przełożonych w Kościołach.

Mechtenberg przeszedł na laikat, w 1971 roku przeniósł się do Wrocławia, gdzie do dziś ma wielu przyjaciół, i poślubił Polkę. W 1979 roku oboje wyjechali do Niemiec Zachodnich. Również i tam pozostał wierny wybranemu przez siebie zadaniu pośrednika pojednania i porozumienia. Nadal był uważnie obserwowany przez Stasi. Nie uratowało to ani NRD, ani socjalizmu.

Słowa tysiąclecia

Pierwszym laureatem Pokojowej Nagrody Lothara Kreyssiga, wręczonej po raz pierwszy w 1999 roku, został Tadeusz Mazowiecki. Wśród następnych byli m.in.: Hildegard Hamm-Brücher, członkini grupy „Biała Róża”, po wojnie organizatorka wymiany młodzieży niemieckiej i wschodnioeuropejskiej oraz dialogu chrześcijańsko-żydowskiego, Günter Särchen, ks. Hans Richard Nevermann, uczestnik Akcji Znaki Pokuty, Franz von Hammerstein, więzień Dachau, a po wojnie uczestnik Akcji Znaki Pokuty, współpracownik m.in. Muzeum Topografia Terroru w Berlinie i Ośrodka Spotkań Młodzieży w Krzyżowej, Joachim Garstecki, katolicki teolog, aktywny uczestnik działań ekumenicznych i pokojowych, Stowarzyszenie „Oekumenischer Dienst Schalomdiakonat”, Helmut Morlok, współtwórca Międzynarodowego Domu Spotkań Młodzieży w Oświęcimiu, Gunter Demnig, twórca akcji Kamienie Pamięci (Stolpersteine).

Pojednanie polsko-niemieckie i pojednanie w Europie stoi dziś przed nowymi wyzwaniami i zadaniami. Będą możliwe do zrealizowania, jeśli wszyscy wezmą sobie do serc słowa tysiąclecia polskich biskupów: „Przebaczamy i prosimy o przebaczenie”.

Erich BUSSE

Emerytowany pastor Kościoła luterańskiego, uczestnik Akcji Znaki Pokuty i współpracownik „Tygodnika Powszechnego”, w drugiej połowie lat osiemdziesiątych i w roku 1989 r. współtwórca demokratycznych ruchów wolnościowych w Berlinie Wschodnim, laureat Nagrody św. Brata Alberta Chmielowskiego i Nagrody Misso Reconciliationis.

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA