Kolejny sezon po ulicach m.in. Rewala, Niechorza i Pogorzelicy kursują taksówki, będące popularnymi melexami. Elektryczne pojazdy zawojowały gminę trzy lata temu i jak widać, interes kwitnie nieźle.
Pojazd zabiera pięciu pasażerów, chociaż niekiedy i więcej, gdyż małe dzieci wielu pasażerów przewozi na kolanach.
Melexy mają wyznaczone swoje postoje, a w większych ośrodkach wczasowych czy też restauracjach znajdują się ich wizytówki, więc ich wezwanie nie sprawia problemu. Wsiadając do takiej taksówki, od razu otrzymujemy paragon z kasy fiskalnej za przejazd. A kosztuje on 5 zł od osoby w granicach jednej miejscowości, więc trzeba uważać, by nie przekroczyć strefy. Jeżeli jedziemy z Pogorzelicy do Niechorza, to na kanale Liwia Łuża opłata wzrasta z 5 do 10 zł, nawet jeśli chcemy przejechać tylko kilka metrów dalej.
Należy pamiętać, że za każdą osobę płacimy po 5 zł na danym odcinku. Niekiedy może się więc okazać, że taniej wyniesie nas skorzystanie z klasycznej taksówki, gdzie płacimy za kurs, a nie za liczbę przewożonych osób.
Ciekawostką jest to, że kierowcami są młodzi ludzie, którzy przyjechali na wakacje do Niechorza (tu mieści się baza), by zostać sezonowymi taksówkarzami. Wystarczy tylko mieć prawo jazdy, a poznanie topografii miasteczek nie sprawia wiele kłopotów. Mankamentem elektrycznych taksówek jest to, że nie mają one bocznych osłon przeciwdeszczowych, co powoduje, że podróż w czasie opadów do przyjemnych nie należy.
Takich taksówek na Wybrzeżu Rewalskim nie brakuje, ale należy zwrócić uwagę czy kierowca włącza licznik i wydaje nam paragon. Bo nie wszyscy tak czynią i niekiedy liczą za przejazd metodą „pi razy oko”. ©℗
Tekst i fot. M. Kwiatkowski