Powszechna opinia jest taka: tegoroczne lato nie spowodowało zmasowanego najazdu turystów nad nasze morze. Narzekają właściciele hoteli, ośrodków wypoczynkowych, kwaterodawcy i prowadzący lokale gastronomiczne.
Wieczorami nie ma już tłoku gości w lokalach i kawiarniach, jak to było w minionych latach. Nie ma gości, nie ma zysku, nie wiadomo, co zrobić z zatrudnionym personelem.
Zdaniem wielu Polacy wybrali jednak ciepłe kraje typu Turcja, Egipt czy też Tunezja. Tam w ubiegłym roku nie było zamachów terrorystycznych, które sezon wcześniej wystraszyły wielu polskich turystów. Jednocześnie u nas panowała deszczowa pogoda i już wówczas wielu turystów twierdziło, że już nie pojedzie nad polskie morze. Zapewne część z nich słowa dotrzymała, a tamtejsze biura kusiły niskimi cenami, często na granicy opłacalności, byle tylko ściągnąć gości. I chyba to się udało.
Pogoda nad polskim morzem do tej pory nie była jednak najgorsza. Wielu wczasowiczów wykorzystało słoneczny maj i czerwiec. Wówczas ceny były niższe, dzieci wypoczywały za darmo albo też miały sporą zniżkę, więc interes się kręcił. Teraz goście nie rezerwują już miejsca pół roku wcześniej, dokonując przedpłaty. Wielu „patrzy w niebo”, sprawdza prognozę pogody i dopiero wtedy wykonuje telefon i rezerwuje miejsce.
Ostatnie deszczowe dni powodują, że sporym zainteresowaniem cieszą się obiekty z basenami. Tych nad morzem trochę jest, ale wiele z nich nie wpuszcza tzw. ludzi z ulicy. Na Wybrzeżu Rewalskim jednym z nielicznych, jeśli nie jedynym, jest pogorzelicka „Sandra”. Jest tu cały kompleks basenów. Rodzice chwalą sobie wodne safari ze zwierzątkami dla małych dzieci. Tu dzieci w czasie deszczu się nie nudzą. Nieco starsze lubią wodny tor sprawnościowy i wodne boiska do siatkówki oraz piłki wodnej. ©℗
Tekst i fot. M. Kwiatkowski