Przeczytasz ją do końca, a potem znów zaczniesz od początku, by dowiedzieć się, co jest prawdą, a co psychozą... Tak jest z lekturą najnowszej książki Remigiusza Mroza – „Hashtag”.
Przyznaję – to dość dziwna powieść, w której autor igra z nerwami czytelnika, bo raz się ma ochotę zarzucić jej czytanie z przekonaniem, że „tu nic kupy się nie trzyma”, by już z kolejnym rozdziałem dać się wciągnąć w dynamiczną fabułę.
Ale od początku... „Twoja paczka już na Ciebie czeka!” – tak brzmiała wiadomość, która wydawała się zwykłą pomyłką. Tesa nie spodziewała się żadnej przesyłki, niczego nie zamawiała w sieci, a już na pewno nie do paczkomatu. Kobieta najchętniej nie wychodziłaby w ogóle z domu, mając problemy z kontaktami z innymi ludźmi. Postanowiła jednak sprawdzić tajemniczą przesyłkę, a to spowodowała, że znalazła się w centrum nieprawdopodobnych zdarzeń. Oto bowiem w mediach społecznościowych różni internauci zamieszczają wpisy z hashtagiem #apsyda. I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że osoby te od lat uznawane były za zaginione…
Powieść jest dość nietypowa, jak na R. Mroza. Nie jest to bowiem kryminał, ani thriller polityczny, do jakich nas przyzwyczaił ten autor. Tu raczej rolę detektywa przejmuje główna bohaterka, kobieta mająca za sobą próby samobójcze, duże problemy z otyłością, nieradząca sobie w kontaktach z ludźmi. Już od jakiegoś czasu Mróz zapowiadał, że zmierzy się z tematem depresji, co wywołało wrzawę w środowisku literatów (oczywiście negatywną). No i rzeczywiście Tesa to dziewczyna, która ma problemy z tą chorobą, choć w powieści ani razu nie pada takie sformułowanie. Za to książka jest też o tym, na ile nasza obecność w internecie, choćby w portalach społecznościowych, ma przełożenie na życie „w realu”. Zakończenie powieści - mocno zaskakujące.
I jeszcze ciekawostka dla fanów powieści Mroza – pojawiają się tu bohaterowie znani z innych jego książek. ©℗
(MON)