Sobota, 23 listopada 2024 r.  .
REKLAMA

Kulturalnie z „Kurierem Szczecińskim”

Data publikacji: 12 stycznia 2021 r. 10:02
Ostatnia aktualizacja: 27 września 2022 r. 16:14
Kulturalnie z „Kurierem Szczecińskim”
Józef Wiłkomirski, Jadwiga Igiel-Sak i Elżbieta Penderecka. Zdjęcie wykonano 10 września 2006 roku. Tego dnia w Domu Koncertowym gościnnie dyrygował Józef Wiłkomirski, a „Kurier” to ważne wydarzenie oczywiście relacjonował. Fot. arch. Marii Jaremek  

Jestem od „Kuriera” młodsza o cztery lata. Gdy 7 października 1967 r. „Kurier” obchodził swoje 22. urodziny, ja miałam wówczas lat 18. Po maturze, ostatnich długich wakacjach spędzonych w Międzywodziu, dokładnie 7 października 1967 r. podjęłam pierwszą pracę w P.P. „Dom Książki” w jednej z najstarszych księgarni – „Zamkowej” przy ul. Hołdu Pruskiego 8.

W 1950 r. księgarstwo w całej Polsce upaństwowiono. Wcześniej „Zamkowa” należała do spółdzielni „Czytelnik”, w której pracował m.in. bardzo lubiany przez czytelników księgarz Henryk Malicki.

Nad księgarnią od początku mieściły się biura prasowe, w tym do dziś redakcja „Kuriera Szczecińskiego”. Z lewej strony księgarnię otaczał duży gmach ówczesnej siedziby KW PZPR, a z prawej, na rogu ul. Hołdu Pruskiego 8 – dosłownie za ścianą – znajdowała się wojewódzka księgarnia wysyłkowa, którą kierował Roman Bielański.

W „Zamkowej” pracowałam w dziale technicznym z Alą Bachowską, zastępcą kierownika; wtedy poznałam tajniki pracy księgarskiej, także wielu wspaniałych klientów. Nie brakowało też takich, których do dziś wspominam w anegdotach. Do księgarni zaglądali mniej lubiani partyjni sąsiedzi oraz profesorowie Politechniki Szczecińskiej, studenci Wyższej Szkoły Morskiej, uczniowie szczecińskich szkół i indywidualni miłośnicy książek. Od czasu do czasu odwiedzał naszą księgarnię były pierwszy prezydent Szczecina, inżynier – architekt Piotr Zaremba, wpadali pisarze: Jan Papuga, Jerzy Pachlowski, Ireneusz. G. Kamiński i in.; dziennikarze Ryszard Liskowacki i Władysław Daniszewski oraz kierownicy księgarń, w tym młody, przystojny Karol Czejarek. A także turyści niemieccy i szwedzcy pytający o mapy Szczecina, przewodniki turystyczne, albumy. Mogłam wtedy szlifować umiejętności dopiero co wyuczonego języka niemieckiego. Były to szare peerelowskie czasy, ale kontakt z kulturą, książkami, pisarzami i czytelnikami – dla mnie, młodej dziewczyny – był oknem na świat. Tamte lata mile wspominam.

Najbardziej interesują mnie poruszane w „Kurierze Szczecińskim” zagadnienia kulturalne miasta, o którym zwykle mówiono, że nic tu się nie działo. Oj, działo się w Szczecinie i dzieje! Uwielbiałam czytać nieistniejący już dodatek, czyli miesięcznik kulturalny „Kuriera” – „Cztery Strony”. Ciekawe są artykuły B. Twardochleba o problematyce społecznej i przygranicznej, a od kilku lat piszącego także o muzyce klasycznej. Są to interesujące relacje z koncertów i zapowiedzi o mających się takowych odbyć w najbliższym czasie.

Teksty literacko-krytyczne Artura D. Liskowackiego czy recenzje literackie i filmowe Alana Sasinowskiego. Istotna jest też dla mnie codzienna rubryka „Zapisane w «Kurierze»”, która przypomina o historii miasta. Lubię też szczeciński odpowiednik ojczyzny-polszczyzny, czyli „Językową corridę” prof. Ewy Kołodziejek z US.

Moja miłość do „Kuriera” trwa i jest niezmienna. Ja i „Kurier” jesteśmy od lat emerytami, ale nie zamierzamy spocząć na laurach. Lubię codziennie usiąść przy komputerze i coś skrobnąć w myśl – Nulla dies sine linea – ani dnia bez znaku. Dodam jeszcze, iż dzień bez czytania to dla mnie dzień stracony. Sądzę, że dziennikarze też tak mają. Ja już nic nie muszę, a dziennikarze lubią to, co robią – jeszcze muszą i dobrze.

Dodam, że do tych kulturalnych wynurzeń skłonił mnie tekst z 4 grudnia 2020 r. pt. „Ludzie, słowa, pamięć” Artura D. Liskowackiego i Bogdana Twardochleba, zamieszczony na całej stronie Magazynu Kuriera – Pisarze i książki ziemi szczecińskiej. Ale jestem także pod wrażeniem pracy Elżbiety Bruskiej m.in. za artykuły o niezwykłej arystokratce Elizabeth von Arnim. Dwa lata temu wyszła jej książka „Życie Elizabeth von Arnim… nie tylko w ogrodach”, którą promowała w Pałacu Młodzieży.

Przy okazji dziękuję również red. Berenice Lemańczyk za zamieszczenie w kwietniu 2017 r. moich wspomnień „Pożegnanie muzyka” – o zmarłym Romanie Wolfie. Dodam, że urzekł mnie jej tekst „W kapsule czasu miejskiej duszy”, czyli niecodzienny wywiad wierszem (no, z małymi wyjątkami prozą ), który przeprowadziła z Barbarą Stenką, pisarką, poetką, autorką scenariuszy, słuchowisk i piosenek, współpracującą od 20 lat z grupą artystyczną „Arfik” (11.09.2020 r.).

I jeszcze chciałabym o wspaniałych – Arturze D. Liskowackim, Marku Osajdzie, Alanie Sasinowskim, Bogdanie Twardochlebie i oczywiście o KULTURZE, lecz już nie mogę. Przekroczyłam limit czytelniczej wytrzymałości. Może w 2. i 3. części wynurzeń, jeśli oczywiście redakcja „Kuriera Szczecińskiego” mi na to pozwoli!

Maria JAREMEK

PS Autorka ukończyła bibliotekoznawstwo i informację naukową na UAM w Poznaniu (1982-1987) oraz Studium Podyplomowe Etyki na Uniwersytecie Szczecińskim (1996-1997). Jest dyplomowaną nauczycielką, od 2010 r. na emeryturze.

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA