Rozmowa z Martą Kuleszą, która z wykształcenia jest grafikiem, a z zamiłowania – ilustratorką
– Twoją pasją jest ilustracja. Jak zaczęła się przygoda z tą dziedziną sztuki?
– Rysowanie jest moją pasją od kiedy pamiętam, a sztuka towarzyszy mi przez całe życie. Dlatego było dla mnie naturalnym wyborem najpierw liceum plastyczne, następnie studia o profilu artystycznym. Także w pracy zajmuję się grafiką praktycznie od początku mojej drogi zawodowej. Teraz, po kilku latach przerwy od rysowania, postanowiłam spróbować swoich sił w konkursie na książkę dla dzieci. Niestety, nie udało się go wygrać, ale ilustrowanie wciągnęło mnie na tyle, że postanowiłam dalej rozwijać się w tym kierunku. Poza tym jestem też nałogowym czytelnikiem, między innymi także pięknie ilustrowanych książek.
– Co cię najbardziej pociąga w świecie ilustracji?
– Tworzenie ilustracji daje mi wiele radości i satysfakcji. To ja decyduję o ostatecznym wyglądzie i nastroju, w jakim ma być utrzymana dana praca. Jeśli chodzi o ilustracje książkowe, to muszę się oczywiście trzymać konkretnego tekstu i wczuć w klimat książki, jednak tutaj też głównym ograniczeniem jest moja wyobraźnia. Nie ukrywam też, że świadomość interakcji z osobą oglądającą moje prace jest bardzo inspirująca, a pozytywne reakcje dają mi dużą motywację do dalszego działania.
– Nad czym obecnie pracujesz?
– Nad ilustracjami do książki dla dzieci, której autorką jest moja koleżanka. Dla nas obu będzie to debiut książkowy. Jest to dla nas duże wyzwanie, zwłaszcza że dzieci są bardzo wymagającymi, a jednocześnie bardzo wdzięcznymi odbiorcami, dlatego staramy się żeby była jak najbardziej dopracowana i mam nadzieję, że uda nam się zrealizować ten projekt jak najlepiej. Poza tym w wolnym czasie tworzę też swoje osobiste ilustracje, dzięki którym cały czas rozwijam nowe umiejętności i uczę się nowych technik.
– Jesteś rodowitą szczecinianką. Za co kochasz nasze miasto?
– Tutaj mam swoje ulubione miejsca, kawiarnie, parki, Kino Pionier 1907. Kocham spacery po lesie, a mam go prawie pod domem, jednocześnie nie mieszkając zbyt daleko od centrum. To jest dla mnie wielki plus tego miasta – dużo zieleni i bliskość natury. Moja ulubiona Puszcza Bukowa i Jezioro Szmaragdowe to stałe punkty do zwiedzania, które pokazuję gościom spoza Szczecina, poza tymi oczywistymi, ale równie wartymi zobaczenia – jak Wały Chrobrego czy Zamek Książąt Pomorskich. Może nie mamy tu takiego wyboru kawiarń i restauracji jak Wrocław czy Poznań, jednak mam takie swoje miejsca, które bardzo lubię i w których bywam regularnie z przyjaciółmi. Mam nadzieję, że uda im się przetrwać mimo obecnej ciężkiej sytuacji.
– A co ci się w nim nie podoba? Czego ci tutaj brakuje?
– W porównaniu z innymi miastami, rynek pracy w Szczecinie dla ludzi z wykształceniem artystycznym jest mocno ograniczony. Szczególnie dla tych, którzy nie mają jeszcze doświadczenia. Mam jednak nadzieję, że obecność Akademii Sztuki, która daje młodym ludziom nowe możliwości rozwoju i posiada świetną kadrę, zacznie wkrótce zmieniać ten stan rzeczy. Mamy tu w końcu wiele utalentowanych osób, dobrze by było, gdyby nie musiały szukać pracy poza Szczecinem. Sama znam co najmniej kilka, które wyjechały właśnie ze względu na brak perspektyw zawodowych w naszym mieście, a bez problemu znalazły pracę w innych częściach Polski, czy za granicą.
– Czy zastanawiałaś się kiedyś nad wyprowadzką ze stolicy Pomorza Zachodniego?
Tak, mieszkałam nawet kilka lat poza Szczecinem, studiowałam też zaocznie w Zielonej Górze. Jednak ostatecznie wróciłam do Szczecina i w tej chwili nie wyobrażam sobie mieszkać gdzieś indziej. Uważam, że to miasto mimo wad – a gdzie ich nie ma? – posiada mnóstwo zalet i jest to dobre miejsce do życia. To tutaj czuję się jak w domu i tutaj mam przyjaciół oraz ludzi, do których zawsze wracam. To ludzie tworzą miejsca, a tych mamy naprawdę wspaniałych.
– Dziękuję za rozmowę. ©℗
Kamil KRUKOWSKI