Niegościnna plaża na Głębokiem
Źle dzieje się w tym roku na tzw. plaży strzeżonej na Głębokiem. Piasek jest brudny, skoczni i trampolin nawet nie usiłowano zreperować, a przeznaczone dla dzieci „brodziarki” są ciągle nieczynne. Samo jezioro jest zanieczyszczone, jak nigdy przedtem.
Nie to jest jednak najważniejsze. Mieszkańcy Szczecina spragnieni słońca i wypoczynku nad jeziorem, chętnie codziennie płacą złotówki wstępu na plażę… Ale plaża jest niegościnna i coraz częściej zamknięta na przysłowiowe „4 spusty”.
Na przykład wystarczy, że rano spadnie deszcz, a już administracja plaży wraz z całym personelem pomocniczym wyznaczają sobie nadprogramowy „dzień wolny”.
Wczoraj w sobotę, jak już nie raz w tym sezonie, po porannym deszczu, już w południe nastała fantastyczna lipcowa pogoda. Kierownictwo plaży nic to jednak nie obchodziło: ogłoszono dzień wolny od zajęć i wszystkich pracowników rozpuszczono do domów.
Przy głównym wejściu i przy kasach działy się więc wczoraj po południu „dantejskie” sceny: co odważniejsi szczeciniacy szturmowali plażę przez… płoty, osobom uprzywilejowanym (?) dozorca co pewien czas otwierał drzwi wejściowe.
Oczywiści nastroje były gorące i administratorom plaży wymyślano, ile się tylko na języku zmieściło.
Ponieważ samowolne zamykanie plaży na Głębokiem zdarza się w tym sezonie permanentnie, uważamy szybką i zdecydowaną interwencję władz nadzorczych za niezbędną.
„Kurier Szczeciński” z 13 lipca 1958 r.
Największe pragnienie – telewizor
Szczecin, al. Armii Czerwonej 7. Obok bramy wejściowej mała czerwona tabliczka informująca, że tu mieści się Zarząd Wojewódzkiego Związku Głuchych. Na II piętrze, w prywatnym mieszkaniu, lokalik biurowy i świetlica. Szczecińscy głuchoniemi czują się tutaj jak u siebie w domu.
Z początku niewiele przychodziło do świetlicy osób – dziś trudno w niej pomieścić prawie 150 członków szczecińskiego koła. Marzą o kupnie telewizora. 5.000 zł otrzymał związek Wydziału Kultury Miejskiej Rady Narodowej. Resztę… Szczecińscy głusi wierzą, że znajdą się gorące serca, które pomogą im w zebraniu potrzebnej na telewizor reszty.
„Kurier Szczeciński” z 13 lipca 1958 r.