W bufecie stacji Szczecin – Główny tygodniami „obowiązują” niezmieniane jadłospisy
Gorący posiłek w czasie długotrwałej podróży to wcale nie błaha rzecz. Pamiętamy jak jeszcze niedawno, po skończonej wojnie, podróżni wyskakiwali na węzłowych stacjach z brudnych, nieoświetlonych wagonów, aby kupić od przekupki gorącą kawę wątpliwego pochodzenia lub bułkę z wędliną.
Jak zły sen znikły chmary natrętnych przekupniów z koszami i walizeczkami. Na stacjach zaczęły stopniowo powstawać bufety, niestety prywatne. Na ogół słynęły z niechlujstwa i wygórowanych cen a na małych stacyjkach były miejscem spotkań wszystkich pijaków z okolicy.
Takie bufety stały się plagą kolejnictwa, a postrachem podróżnych.
Dnia 1 I 1950 r. mocą uchwały Rady Ministrów zostały powołane do życia Kolejowe Zakłady Gastronomiczne. Już rok ubiegły przyniósł poprawę w tej dziedzinie. Na terenie kraju powstało 290 stacyjnych placówek żywienia zbiorowego. Ich pomieszczenia i zakaz sprzedaży alkoholu umożliwiają podróżnym spokojne spożywanie posiłku i odpoczynek w podróży.
Na województwo szczecińskie i koszalińskie zaplanowano w roku 1950 14 bufetów stacyjnych, a uruchomiono 24. Między innymi i Szczecin otrzymał bufet mieszczący się na Dworcu Głównym. Nowa placówka nie zastartowała jednak tak, jak można się było spodziewać. (…)
Przede wszystkim zaopatrzenie w szczecińskim bufecie pozostawia dużo do życzenia. Tygodniami powtarzają się te same potrawy, a na domiar złego nie jest w zwyczaju kierownictwa bufetu publikowanie jadłospisu przy pomocy kartek porozkładanych na stolikach, tak jak to się zawsze praktykuje. Obsługa załatwia klientów opieszale, a młode kelnerki nawet opryskliwie. (…)
„Kurier Szczeciński” z dnia 22 stycznia 1951 r.
Szczecińskie „Odero” produkuje chałwę
Przy ul St. Dubois, tuż przy Odrze, stoją czerwone budynki fabryki czekolady „Odero”, której ostatnio przybył nowy dział – chałwiarnia.
Uruchomienie tego działu możliwe było dopiero teraz, gdy dzięki przyjaźni naszego narodu z wielkim bohaterskim narodem chińskim został zawarty układ handlowy na podstawie którego w zamian za nasze wyroby otrzymujemy z Chin Ludowych szereg artykułów, których nam brakuje. Między innymi podpisany układ handlowy zagwarantował nam regularną dostawę ziarna sezamowego nieodzownego przy produkcji chałwy.(…)
„Kurier Szczeciński” z dnia 18 lutego 1951 r.
Za mało mamy sklepów jarzynowo – owocowych
Jabłka są w tym roku wyjątkowo drogie. To prawda! Kosztują do 30 zł za kilogram.
Winę ponosi głównie zeszłoroczny nieurodzaj owoców, który dotknął całą Polskę. Stosunkowo najlepiej obrodziły owoce w woj. szczecińskim i dlatego są one u nas tańsze niż gdzie indziej. (…) obecnie ekspozytura Centrali Ogrodniczej przygotowuje się bardzo starannie do nadchodzącego sezonu warzywno – owocowego. (…)
Centrala Ogrodnicza przewiduje pewne braki w produkcji tzw. nowalijek, a więc sałaty, rzodkiewek itp. Wynika to z niedostatecznej ilości cieplarń w województwie. Jednak woj. poznańskie i łódzkie zapewniły nam pomoc, dzięki której rynek szczeciński zostanie całkowicie zaspokojony.(…)
Centrala Ogrodnicza jest hurtownikiem, który dostarcza owoce i warzywa do detalicznych punktów sprzedaży. Szczecin posiada jednak stanowczo zbyt słabo rozbudowaną sieć sklepów warzywnych, których jest zaledwie kilkanaście, a powinno być co najmniej 50.(…)
„Kurier Szczeciński” z dnia 27 lutego 1951 r.