Czwartek, 21 listopada 2024 r.  .
REKLAMA

Zapisane w „Kurierze” (24-25.02.1959)

Data publikacji: 10 października 2023 r. 06:58
Ostatnia aktualizacja: 23 grudnia 2023 r. 05:53
Zapisane w „Kurierze” (24-25.02.1959)
 

„Animex” będzie eksportował polskie węgorze

Jak nas informuje Centrala Handlu Zagranicznego „Animex” – w związku ze wzmianką o możliwości wyeliminowania holenderskiego pośrednika w eksporcie polskich węgorzy, zamieszczona w „Kurierze” 28 stycznia – zarysowują się obecnie możliwości zrealizowania tego przedsięwzięcia. „Animex” wystąpił przed kilku miesiącami z wnioskiem o zakup specjalnego samochodu ciężarowego do przewozu żywych węgorzy. Przypuszczalnie wóz taki zostanie w najbliższych miesiącach zakupiony w NRF za sumę 20.000 dolarów.

Mimo stosunkowo wysokiej ceny samochodu i wzrostu zysku wynikającego z wyeliminowania holenderskiego pośrednika zaledwie o 5-10 proc. – koszt samochodu zamortyzuje się już w przeciągu roku. Należy się spodziewać, że jeszcze w tegorocznym sezonie będziemy mogli transportować polskiego węgorza do Europy Zachodniej własnym środkiem lokomocji. Przewozami zajmie się „Animex” – znany za granicą eksporter poszukiwanych polskich artykułów i przetworów pochodzenia zwierzęcego.

„Kurier Szczeciński” z 24 lutego 1959 r.

Wyskoczył z 17 piętra i… złamał rękę

Nowy Jork (inf. wł.). W szpitalu nowojorskim powoli powraca do zdrowia 11-letni Murzynek, James Bell, który 17 lutego wyskoczył przez okno z 17 piętra.

Po powrocie ze szkoły James wykradł matce 25 centów, za co kupił dwie torebki gorących frytek. Gdy rodzice wrócili do domu, mały James sam przyznał się do winy, prosząc, by matka go nie karała. Pani Bell, która miała już dość tego rodzaju przewinień syna, posłała go spać bez kolacji.

Mały James bez słowa wszedł do pokoju, wdrapał się na parapet i… wyskoczył. A państwo Bell mieszkają na 17 piętrze.

James wylądował jednak na trawniku rozmiękłym po wielu dniach deszczu. Nadbiegli przechodnie stwierdzili ze zdumieniem, że dziecko żyje.

W szpitalu okazało się, że ma ręce złamane w łokciach i przegubach, zwichnięty bark oraz liczne obrażenia wewnętrzne. Operacja trwała 4 godziny. Przy łóżeczku dziecka czuwa matka.

„Kurier Szczeciński” z 25 lutego 1959 r.

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA