Pokazała się i znikła
Przed kilkoma tygodniami pokazał się w Szczecinie nowy gatunek margaryny, tak zwana „Mleczna”.
Zalety jej sprawiły, że znalazła wielu zwolenników. Szczecińskie gospodynie domowe domagają się więc jej w sklepach. Niestety – daremnie.
Na ogół sprzedawcy nie potrafią powiedzieć czy „Mleczna” będzie, czy nie.
„Kurier Szczeciński” z 24 lipca 1957 r.
Panie domu wołają: dajcie półlitrowe wecki
Jest pełnia sezonu do robienia zapraw owocowych.
Niektóre gospodynie domowe chciałyby zaprawiać owoce w mniejszych naczyniach. Najczęściej wymieniają tu (w listach do redakcji) wecki o pojemności 0,5 l, których niestety nie ma w sklepach.
Radę na te kłopoty znajdzie chyba jedynie „Arged”.
„Kurier Szczeciński” z 24 lipca 1957 r.
Kto ma wyrywać chwasty MPO czy lokatorzy
Są na Pogodnie takie uliczki, których mieszkańcy tak dalece kochają roślinność, że absolutnie nie razi ich taki „drobiazg”, jakim są chwasty bujnie porastające chodniki i podmurowania płotów. Wygląda to bardzo nieładnie, nie mówiąc już o tym, że chwasty rozsadzają płyty chodnikowe i niszczą płoty.
Lokatorzy przylegających do tych uliczek domków oraz pięknie (a jakże) utrzymanych ogródków utrzymują, że wyrywanie chwastów przed ich mieszkaniami należy do MPO. MPO ma zdanie wręcz odwrotne, więc chwasty rosną sobie beztrosko.
Może byśmy wreszcie ustalili kompetencje i wzięli się do zaprowadzenia porządków.
„Kurier Szczeciński” z 24 lipca 1957 r.
Nauczyciele zdają egzaminy
Wczoraj w Szczecińskim Studium Nauczycielskim odbył się pisemny egzamin z języka polskiego dla tych nauczycieli szkół podstawowych, którzy mają co najmniej 5-letni staż pracy zawodowejiI pragną zdobyć pełne prawa nauczycieli wykwalifikowanych, a tym samym uzyskać wyższe uposażenie.
Egzamin tego typu odbywa się po raz pierwszy nie tylko w Szczecinie, lecz także we wszystkich innych miastach wojewódzkich.
Do egzaminu w Szczecinie zgłosiło się 15 nauczycieli. Dzisiaj będą oni zdawali egzamin ustny.
„Kurier Szczeciński” z 24 lipca 1957 r.
Pomóżcie – wołają Osowiacy
W Szczecinie tylko w śródmieściu jest punkt skupu owoców. Na przedmieściach nie ma. Przez to w sezonie są duże straty, bo marnują się niesprzedane wiśnie, gruszki, jabłka.
Można by temu zapobiec, uruchamiając punkty skupu na przedmieściach lub peryferiach miasta jak Osowo, Warszewo i inne.
– Pomóżcie nam – wołają Osowiacy, bo inaczej masa owoców pójdzie na marne. Nie mamy siły dźwigać koszów na plecach, przesiadać się z autobusu do tramwaju itd.
„Kurier Szczeciński” z 27 lipca 1957 r.
