Piwo jest, ale w co je nalać?
Największemu nawet smakoszowi piwa trudno będzie uwierzyć, że Szczecin dosłownie zalewa się piwem i w dniu 23 maja br. skonsumował go 62 281 litrów, tj. 6 i pół wagonu, czyli 30 olbrzymich samochodów trzytonowych, co ilościowo wynosi o 300 proc. więcej aniżeli tego samego 23 marca ubiegłego roku.
Rekord bije bufet na Dworcu Głównym, który sprzedaje dziennie 1 500 litrów piwa i 300 litrów lemoniady i wody sodowej, bez względu na pogodę.
Podobne powodzenie mają wszystkie punkty sprzedaży.
Jedyną przeszkodą i najpoważniejszą przyczyną ciągłego braku napojów chłodzących jest brak butelek. Cierpią na tę bolączkę nie tylko browar w Szczecinie, ale wszystkie browary w kraju. (…)
W Browarze Szczecińskim leży zmagazynowane ponad 25 000 pustych butelek, których nie można zużyć, ponieważ brak jest również zamknięć pałąkowych. (…)
„Kurier Szczeciński” z dnia 27 maja 1950 r.
Tłoczno na „dzikich” i „swojskich” plażach w Szczecinie
Szczecinianie mają doskonałe wyczucie pogody. Już w sobotę wiedzieli, że wczorajsza niedziela będzie upalna. Więc przygotowano „Wałówki” i skoro brzask w niedzielny poranek emigrowano za miasto.
I oczywiście, jak zwykle, wszyscy chcieli plażować na Głębokiem. Jedyna w tym miejscu plaża „swojska” (jako przeciwstawienie plaży „dzikiej”) nie mogła pomieścić wszystkich spragnionych kąpieli wodnej i słonecznej.
Więc cóż robić – nie można po „swojsku” – trzeba na „dziko” – używać wypoczynku niedzielnego. I tutaj powstała nowa trudność. Kąpiel na „dzikich” plażach jest zabroniona. I słusznie, gdyż jezioro Głębokie w każdym sezonie pochłania wiele ofiar. Może trzeba wytyczyć pewne miejsca na „dzikiej” plaży, postawić kilku ratowników i w ten sposób odciążyć plażę miejską.
Tysiące osób rozbiło rodzinne namioty w lesie. Według naszych obliczeń około 10 tys. mieszkańców Szczecina wyjechało na Głębokie.
Plaża w Dąbiu i wycieczki nad morze cieszyły się też wielką frekwencją. (…)
„Kurier Szczeciński” z dnia 5 czerwca 1950 r.
Niedziela walki ze stonką
Piękna pogoda sprzyjająca dalekim przelotom stonki ziemniaczanej spowodowała niebezpieczne zakażenie nowych terenów pasa nadbrzeżnego naszego powiatu – aż do Polic włącznie. Energiczne przeciwdziałanie Starostwa i Stacji Ochrony Roślin zapobiegło dalszemu rozprzestrzenianiu się stonki, czego dowodem jest zanik szkodnika ziemniaczanego w gminie Jasienica. Pola ziemniaczane wzdłuż pasa nadbrzeżnego są codziennie skrupulatnie przeszukiwane przez zorganizowanych mieszkańców nie wyłączając młodzieży szkolnej i dzieci.
Plaża w Trzebieży w ubiegłą niedzielę nie bardzo była upstrzona opalającymi się wycieczkowiczami. Kto żyw i świadom niebezpieczeństwa „skrzydlatych upominków” z Ameryki przyłączał się do grup niszczących stonkę. (…)
W Międzyzdrojach stale przeszukuje pola specjalna ekipa zbieraczy. Do akcji tej włączyli się również żołnierze WOP. 4 czerwca pas nadmorski był opryskiwany azotoxem z samolotów. W Dziwnowie, gdzie pojawiły się większe ilości stonki, akcję zwalczania podjęła młodzież szkolna.
„Kurier Szczeciński” z dnia 6 czerwca 1950 r.