Jarzyny powinny być świeże, tanie i w dostatecznych ilościach
Szczecin posiada dwa źródła zaopatrzenia mieszkańców w jarzyny: handel uspołeczniony i prywatny. Sklepy posiadające na swym składzie wyłącznie jarzyny są stosunkowo nieliczne, w większej części jarzyny zajmują miejsce obok artykułów spożywczych.
Z korespondencji czytelników i naszych własnych obserwacji wynika, że wygląd, świeżość i gatunek jarzyn pozostawia wiele do życzenia. Pęczki marchwi, cebuli, buraczków leżą w sklepach spożywczych przeważnie bezładnie, powiązane byle jak, często wcale nie płukane, słowem ich wygląd zewnętrzny wcale nie zachęca do kupna. O ile można sobie wyobrazić mniejszą troskę o jarzyny w sklepach spożywczych, to już zupełne staje się niezrozumiałe w sklepie, gdzie stanowią jedyny artykuł handlu.
W naszych wędrówkach po sklepach nie znaleźliśmy prawie ani jednego, który by dbał należycie o towar. (…)
„Kurier Szczeciński” z dnia 28 czerwca 1951 r.
Z całej Polski jadą łucznicy na wielki turniej narodowy do Międzyzdrojów
Na słupach reklamowych miast i miasteczek rozlepiono wczoraj wielkie niebieskie afisze, zapraszające na XV z kolei narodowe zawody łucznicze o mistrzostwo Polski w dniach od 3 do 8 lipca, do Międzyzdrojów. Z uwagi na propagandowy charakter tegorocznego turnieju organizatorzy ogłosili bezpłatny wstęp na trybuny dla wszystkich wczasowiczów, wycieczek zbiorowych i gości zaopatrzonych w karty klimatyczne.
Międzyzdroje przygotowały się do tej poważnej imprezy sportowej bardzo starannie i zawczasu pomyślano o najdrobniejszych nawet szczegółach, jak staranne wytyczenie boiska, specjalne miejsce dla widzów, zapewnienie kwater, wyżywienie, opieka lekarska, służba informacyjna itp.(…)
Udział swój w turnieju mistrzowskim zgłosiło, jak dotąd, ponad 100 polskich łuczników. (…)
„Kurier Szczeciński” z dnia 1 lipca 1951 r.
O pociskach – niewypałach zawiadomić natychmiast placówki MO
Jakże często słyszymy o różnego rodzaju „zabawach” dzieci, a nawet i dorosłych ze znalezionymi tu i ówdzie pociskami – niewypałami, minami, granatami itp. Zabawy te najczęściej kończą się jeśli nie śmiercią, to kalectwem na całe życie.
Dla przykładu wystarczy przytoczyć wypadek, jaki w ub. roku miał miejsce w Repaczewie, pow. pyrzycki, gdzie dzieci robotników PGR znalazły na polu „niewinny” zardzewiały pocisk artyleryjski. Manipulując przy nim z ciekawości spowodowały wybuch. Dwie osoby zostały zabite, 5 ciężko rannych. Wypadek ten nie jest odosobniony. O podobnych wypadkach dochodzą do nas wiadomości i z innych powiatów naszego województwa oraz z samego Szczecina. (…)
Przede wszystkim rodzice i opiekunowie winni zwracać baczniejszą uwagę na dzieci i tłumaczyć im grożące niebezpieczeństwo przy tego rodzaju zabawach. O znalezieniu jakichkolwiek pocisków (…) należy niezwłocznie powiadomić najbliższą placówkę MO.
„Kurier Szczeciński” z dnia 1 lipca 1951 r.