Przy sprzedaży kiszonej kapusty lepiej byłoby posługiwać się łyżką
Od dawna już wielu amatorów kiszonej kapusty zrezygnowało z jej kupna. Powód: nabieranie przez ekspedientów brudnymi rękami, względnie wrzucanie resztek kapusty rękami do beczki. Jak wiadomo, ekspedienci biorą tymi samymi rękami pieniądze (kasjerki są tylko w sklepach piśmienniczych, odzieżowych, drogeriach, a nie tam, gdzie wymaga tego higiena). Trzeba więc wyrzec się jednej z niewielu dostępnych w zimie witaminowych surówek.
Czyż nie można przeznaczyć do sprzedaży kapusty specjalnych łyżek-chochli, względnie durszlaków zamiast małych łyżek, z których wysypuje się kapusta? Należy również w sklepach spożywczych uruchomić umywalki. Dziwnym wydaje się fakt, że widzą to wszystko kupujący, a nie widzą kontrolerzy Miejskiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej.
„Kurier Szczeciński” z 5 czerwca 1957 r.
Jest nadzieja, że nielegalny handel zniknie z ulic Szczecina
Od kilku lat trwa walka szczecińskich władz z ulicznymi handlarkami. Wózki z owocami i warzywami znikają co pewien czas z al. Wojska Polskiego i Jagiellońskiej, a po kilku dniach znów się pojawiają.
Milicja często ściąga mandaty za nielegalny handel. Stąd prawdopodobnie znajomość granicząca nieraz z poufałością, przejawiająca się w poklepywaniu milicjanta po ramieniu. Właścicielki wózków chętnie płacą po 20 zł, jak są w dobrych humorach, jak nie – obrzucają milicjantów obelgami.
W takim wypadku do kolegium karno-administracyjnego DRN wędruje doniesienie na sprzedawczynie. Kolegium nakłada karę. Jeżeli nie otrzyma żadnej odpowiedzi, egzekutor idzie do mieszkania zająć jakiś przedmiot. Niestety, w mieszkaniach – nieźle przecież zarabiających handlarek – nie ma rzeczy wartościowych. Sprawa zostaje umorzona. (…)
Z radością należy powitać przyjęty 4 bm. przez komisje sejmowe projekt ustawy o zwalczaniu spekulacji, który omówi okoliczności, w jakich sąd może zdecydować o przepadku towarów. (…)
„Kurier Szczeciński” z 8 czerwca 1957 r.