Sobota, 23 listopada 2024 r.  .
REKLAMA

Julio tropem Tomaszewskiego i Miłosza

Data publikacji: 31 maja 2016 r. 10:40
Ostatnia aktualizacja: 02 października 2016 r. 08:12
Julio tropem Tomaszewskiego i Miłosza
 

Julio pierwszy raz do Szczecina trafił przez przypadek i tylko na moment. To było prawie dziesięć lat temu. Wówczas nie spodziewał się, że kiedyś wróci tu na dłużej.

Julio Broca ma 37 lat, pochodzi z Puebli w Meksyku (dwie godziny drogi od stolicy kraju), gdzie pracuje jako grafik. Jest związany z tamtejszym uniwersytetem. Od miesiąca mieszka w Szczecinie. Pracuje nad doktoratem z socjologii sztuki. Co ciekawe, jego pobyt w Szczecinie nie ma związku z którąkolwiek z tutejszych uczelni. Po prostu podróżuje po świecie szukając wiedzy i inspiracji do swojej pracy naukowej. Los chciał, że trafił tutaj.

Dopiero niedawno się zorientował, że już kiedyś odwiedził to miasto. Gdy w 2007 roku pierwszy raz był w Polsce, jechał do Warszawy. Ciężko w to uwierzyć, ale przez pomyłkę wysiadł w Szczecinie.

- Kiedy zorientowałem się, że nie jestem w Warszawie, popełniłem kolejny błąd. Myślałem, że jestem jeszcze w Niemczech i zacząłem rozmowę z jakąś starszą panią po niemiecku. W końcu ktoś mi wyjaśnił, że nie jestem w Warszawie. Właściwie nie miałem pojęcia, gdzie byłem, do momentu, kiedy kilka tygodni temu znów tu przyjechałem. Co prawda dworzec został odnowiony, ale poznałem to miejsce - opowiada Julio. 

Tym razem do Szczecina przywiodło go serce. Przyjechał tu dzięki swojej dziewczynie, Edycie.

- Kiedy wysiedliśmy na dworcu, zażartowałem, że znam to miasto dłużej od niż ona - mówi Julio. Edyta pochodzi z Cieszyna, od pewnego czasu mieszka w Szczecinie. Poznali się w Krakowie.

Jego pobyt w Szczecinie jest elementem "umowy", jaką zawarli. Edyta przez rok była w Meksyku, gdzie nauczyła się hiszpańskiego, teraz kolejka Julia. Nie marnuje czasu, przychodzi na wykłady profesora Leszka Żebrowskiego w Akademii Sztuki, przesiaduje w Książnicy Pomorskiej, szuka informacji, które pomogą mu w skończeniu doktoratu. Na razie planuje być tu przez rok, ale sam nie wie, co będzie dalej.

- Nie planuję swojego życia z wielkim wyprzedzeniem. Dziś jest dziś i zakładam, że jutro też będzie dobrze. Wiem, że wy macie trochę inne nastawienie i to jest zderzenie kultur. Oczywiście, mamy rodziny, obowiązki, ale żeby zrealizować swoje marzenie, musiałem o tym na jakiś czas zapomnieć. Dlatego też jestem daleko od domu - wyjaśnia. 

Przybycie Julia do Polski nie jest zupełnym przypadkiem. Na ślady kraju nad Wisłą trafił już kilkanaście lat temu.

- Meksykańska grafika projektowa ma swoje korzenie w Polsce - mówi Julio.

Duży wpływ miał m.in. Henryk Tomaszewski, wybitny plakacista. Prace polskich grafików trafiły do regionu świata, z którego pochodzi Julio, m.in. za sprawą Rewolucji Kubańskiej. Po niej władze wyspy sąsiadującej z Meksykiem dokonały zwrotu w stronę europejskiego bloku wschodniego. Wiązało się to nie tylko z dostawą egzotycznych owoców, ale i wymianą kulturalną. Po latach niektórzy z kubańskich artystów trafili do Meksyku. Tak było z prof. Renem Azcuy'em, którego prace wystawiane są na całym świecie, także w Polsce.

- Miałem z nim zajęcia w Puebli i zawsze opowiadał nam m.in. o polskich autorach - tłumaczy.

Lecz pierwszym kontaktem Julia z polską kulturą była książka Czesława Miłosza "Zniewolony umysł". Przeczytał ją jako nastolatek.

- Interesuje mnie przedstawienie procesów społecznych, takich jak rewolucje, nie jako zagadnień politycznych, ideologicznych, a estetycznych. Miłosz świetnie opisał sytuacje, w których artyści z Europy Wschodniej byli zmuszeni omijać wiele zagadnień, ale wciąż coś przekazywali. To zmuszało ich do wielkiej kreatywności - opowiada Julio. 

Julio szuka wiedzy i informacji nie tylko w bibliotece. Bywa na wystawach. Spotkałem go na otwarciu festiwalu "Kids love design" w Trafostacji Sztuki. Życie codzienne Szczecina przypadło mu do gustu.

- To miasto, w którym panuje świetna równowaga pomiędzy dużym i małym ośrodkiem miejskim. Nie jest tak wielkie jak Warszawa. Mam wrażanie, że wszyscy się tu znają. Ludzie pozdrawiają się na ulicy, to miłe. Mam dość dużych miast, bo one stają się do siebie podobne - twierdzi.

Jednym z najbardziej fascynujących aspektów podróżowania jest dla niego jedzenie w różnych stronach świata.

- Moje ulubione miejsca w Szczecinie to Turysta i Pierogarnia. Niezwykłe jest, że pani, która gotuje pierogi, robi to przez całe życie. Takie miejsca to skarb i musicie o nie dbać, bo są unikalne. Nigdzie indziej na świecie czegoś takiego nie widziałem - dodaje.

Lecz meksykańskiej restauracji w Szczecinie jeszcze nie odwiedził.

- Muszę się w końcu tam wybrać, bo każdy pyta mnie czy to prawdziwe meksykańskie jedzenie - opowiada.

Na co dzień zachwyca go też bliskość lasu, mieszka na osiedlu Arkońskim.

- Lasek Arkoński to zdecydowanie najlepsze miejsce. Uwielbiam w nim bywać - twierdzi.

To dopiero pierwsze chwile jego pobytu w Szczecinie. Ciekawe, co wydarzy się dalej.©℗

Szymon WASILEWSKI

Fot. Robert STACHNIK

Na zdj.: Julio opowiada jak trafił do Szczecina.

Na zdj. nr 2: Praca Julio pt. "Usa-Russa".

fot. www.flickr.com/photos/juliobroca 

 

 

 

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

rodolfo
2016-10-02 04:29:53
!ahua viva México chingao¡
Mafa
2016-09-23 01:15:53
VIVA MÉXICO CABRONES
Claudio
2016-09-22 23:39:21
VIVA MÉXICO CABRONES!!!
Claudio
2016-09-22 23:37:45
VIVA MÉXICO CABRONES!!!
Viva mexicoooo
2016-09-22 20:21:09
Viva México!!!
Piotr
2016-06-27 09:03:07
Bravo Julio. Piotr
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA