Piątek, 22 listopada 2024 r.  .
REKLAMA

Ursus jest wszędzie

Data publikacji: 29 marca 2016 r. 10:55
Ostatnia aktualizacja: 29 marca 2016 r. 10:55
Ursus jest wszędzie
 

W Warszawie Ursus, a w Szczecinie - stocznia, Załom, Wiskord, huta na Stołczynie. Te miejsca i społeczności z nimi związane czekają nie tylko na nowoczesne budynki. Należy im się także dowartościowanie.

Jaśmina Wójcik przyjechała do Szczecina na dwa dni. Ta warszawska artystka zajmująca się rysunkiem, filmem i akcjami społecznymi w przestrzeni miejskiej została zaproszona przez tutejszy Inkubator Kultury na „Konstelacje wspomnień". Wydarzenie było poświęcone historii lokalnej, m.in losom willi przy al. Wojska Polskiego 90, gdzie niegdyś mieściła się jedna z siedzib Pałacu Młodzieży. Dziś działa tu właśnie INKU.

W Warszawie Jaśmina od kilku lat jest zaangażowana w „Projekt Ursus", którego jest pomysłodawczynią. Po upadku Zakładów Przemysłu Ciągnikowego „Ursus" zainteresowała się losem byłych pracowników, a także mieszkańców tej dzielnicy. Część z nich była zatrudniona w zakładzie nawet przez trzydzieści lat, dziś na demografię tego regionu miasta składają się też nowi mieszkańcy, młode rodziny. Jesienią deweloper, który wykupił część terenów dawnej fabryki odda do użytku nowe mieszkania. Główną intencją Jaśminy było upamiętnienie historii tego miejsca. Jej zainteresowanie Ursusem zaczęło się, gdy zobaczyła opuszczone hale produkcyjne zakładu. Ten widok ją zafascynował, ale i zasmucił. Zaczęła poszukiwać byłych pracowników. Wkrótce zaczęli się zgłaszać i opowiadać swoje historie.

- Początkowo nie chciałam im wierzyć, bo myślałam, że zmyślają. Opowiadali mi o życiu społecznym, o więzach, jakie się wytwarzały pomiędzy ludźmi, całej infrastrukturze: żłobkach, domach kultury, przedszkolach. To nie była tylko praca w fabryce - mówi Jaśmina Wójcik. 

Wkrótce Jaśmina zaczęła dalsze działania. Zorganizowała „Spacer akustyczny" po Ursusie, podczas którego emitowała zebrane przez siebie wspomnienia pracowników. - Myślałam, że robię to dla kilku swoich znajomych, ale przyszło około 300 osób, co pokazało, że mieszkańcy Ursusa i Warszawy mają potrzebę poszukiwania tożsamości - opowiada Jaśmina. Po spacerze podszedł do niej jeden z byłych zatrudnionych, który był najbardziej sceptycznie nastawiony do rozdrapywania ran, i powiedział zadowolony: „tyle osób o tym usłyszało".

Później były kolejne wydarzenia. Jaśmina jeździła po Polsce i zbierała informacje od użytkowników ciągników wyprodukowanych w Ursusie. Chciała pokazać, że praca ludzi z fabryki była i nadal jest komuś potrzebna. Potem zorganizowała w Warszawie paradę traktorów, zajęcia dla dzieci, które budowały ciągniki z kartonów, kino plenerowe, stworzyła aplikację mobilną do zwiedzania Ursusa, obecnie przygotowuje się do stworzenia filmu dokumentalnego. Lecz najważniejszym efektem dla Jaśminy było zbudowanie, czy też odtworzenie lokalnej pamięci, tożsamości tego miejsca i ludzi z nim związanych. 

O tym wszystkim J. Wójcik opowiedziała 18 marca w szczecińskiej Trafostacji Sztuki. Odbyła też spacer po Szczecinie, po którym oprowadził ją znany przewodnik Przemek Głowa.

- Największe wrażenie zrobiła na mnie Stocznia Szczecińska. Te żurawie, suwnice, budynki oraz przede wszystkim ludzkie historie. Zastanawia mnie, czy są one podobne do tych, które wydarzyły się w Ursusie. Teraz wiem, że tak - opowiada Jaśmina.

Miasto ptaków

Dzień później artystka prowadziła w INKU działanie site-specific, czyli stworzone z myślą o danym miejscu. Co ciekawe, była to jej pierwsza i dość krótka wizyta w Szczecinie, czasu na badanie tutejszej przestrzeni nie było dużo. Jednak szybko dostrzegła coś specyficznego, co mogłoby stanowić inspirację do pracy tutaj.

- Zauważyłam dużą ilość ptaków w Szczecinie: na elewacjach, pomnikach, rzeźbach. Hasior jest jednym z moich ulubionych twórców, a nie wiedziałam, że jego praca się tutaj znajduje - opowiada J. Wójcik. Stąd też pomysł na wykonanie ze szczecinianami, którzy odwiedzili INKU, rajskich ptaków z różnych materiałów. Ptaki zawisły potem w ogrodzie Inkubatora Kultury. 

Wizyta Jaśminy może zaowocować w przyszłości projektem tworzonym ze szczecińskimi twórcami, być może czymś na większą skalę, związanym z wymianą lokalnych doświadczeń. - W takich działaniach warto się wspierać, wymieniać informacjami, uczyć się jak działają inni - tłumaczy J. Wójcik. 

W Szczecinie co jakiś czas organizowane są akcje związane z tematyką pamięci lokalnej. Tutejsi aktywiści jej szukają, co można było dostrzec także w INKU, gdzie swoje zbiory prezentowało działające zupełnie oddolnie Muzeum Szczecińskiej Pocztówki, czy stowarzyszenie OFFicyna, które już kilka lat temu przygotowało cykl filmów „Stary Cyfrowy Szczecin" bazujący na materiałach m.in. z kronik filmowych z Wiskordu z lat 70. Na tych przykładach widać, że optyka tzw. szukania tożsamości trochę się zmienia. To już nie tylko idylliczny Stettin. – Zbieramy pocztówki z lat 1945-1990, a także z czasów obecnych. Nie skupiamy się na historii przedwojennej, bo ona została już wyeksploatowana, bardziej interesują nas czasy, w których powstawał dzisiejszy Szczecin – mówi Paweł Wierzchowiec ze z Muzeum Szczecińskiej Pocztówki. Świetnym przykładem aktywizacji ludzi z danej - dodajmy niełatwej - okolicy była „Platerówka" Natalii Szostak, czyli cykl wydarzeń kulturalnych na jednym z podwórek przy ul. Emilii Plater. 

Gdyby chcieć pójść tropem J. Wójcik, to w Szczecinie na dostrzeżenie i dowartościowanie czeka jeszcze kilka dzielnic i społeczności związanych z dawnym przemysłem. Oprócz Stoczni są to wspomniany Wiskord w Kluczu, Fabryka Kabli „Załom", huta w Stołczynie.©℗

Szymon WASILEWSKI

 

Na zdjęciu: Jaśmina Wójcik podczas „Konstelacji wspomnień" w Szczecinie.

Fot. Ryszard PAKIESER

 

 

 

 

 

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA