Piątek, 22 listopada 2024 r.  .
REKLAMA

Kapitanowi kapitanów

Data publikacji: 19 listopada 2020 r. 11:58
Ostatnia aktualizacja: 19 listopada 2020 r. 11:58
Kapitanowi kapitanów
Tablica upamiętniająca kapitana Maciejewicza Fot. Elżbieta KUBOWSKA  

W 130. rocznicę urodzin kapitana żeglugi wielkiej Konstantego Matyjewicza-Maciejewicza odsłonięto tablicę upamiętniającą tę postać – wielce zasłużoną dla polskiego szkolnictwa morskiego i gospodarki morskiej. Tablica zawisła na ścianie budynku Zachodniopomorskiego Uniwersytetu Technologicznego przy al. Piastów 19 w Szczecinie, czyli tam, gdzie się niegdyś mieściła Państwowa Szkoła Morska, której kapitan Maciejewicz był dyrektorem.

Kapitan Konstanty Maciejewicz urodził się 11 listopada 1890 r. w Niemirowie na Podolu. Uznawany był za najwyższy w Polsce autorytet w sprawach żeglugi i morskiego wychowania, za symbol polskiego kapitana. Wykładał w pierwszej polskiej Szkole Morskiej w Tczewie. Był ostatnim komendantem szkolnego żaglowca „Lwów”, a od 1930 r. – pierwszym komendantem „Daru Pomorza”, na którym odbył rejs dookoła świata (1934/1935). Od wiosny 1939 r. pełnił funkcję zastępcy dyrektora Państwowej Szkoły Morskiej w Gdyni, a po wojnie został jej dyrektorem. W 1947 r. mianowano go dyrektorem PSM w Szczecinie. Piastował to stanowisko do 1953 r. W latach 1953-1962 pracował w Polskim Rejestrze Statków. Był powoływany na przewodniczącego komisji egzaminacyjnych. Pracował także w Izbie Morskiej. Kiedy odchodził na emeryturę, powiedział: „Gdybym się miał urodzić i żyć jeszcze raz, znów zostałbym marynarzem”. Na wieczną wachtę odszedł 25 października 1972 r. Jego grób jest w Kwaterze Zasłużonych na Cmentarzu Centralnym w Szczecinie.

Trzy lata temu powstało stowarzyszenie, którego celem było uhonorowanie kapitana Maciejewicza w formie pomnika. Miał być odsłonięty w 130. rocznicę urodzin „kapitana kapitanów”. Niestety, nie udało się zebrać potrzebnej kwoty.

– Uzbieraliśmy jedynie 10 procent szacowanego kosztu budowy pomnika – powiedział inicjator tego przedsięwzięcia Czesław Kramarz, który był drużynowym drużyny harcerskiej działającej niegdyś przy Polskiej Żegludze Morskiej. Powstała ona jeszcze za życia słynnego kapitana i nosiła jego imię.

Pieniędzy wystarczyło tylko na pamiątkową tablicę. Zaprojektował ją artysta rzeźbiarz prof. Jerzy Lipczyński.

W zeszłym tygodniu (11 listopada) tablicę odsłonili wychowankowie kapitana Maciejewicza: kapitanowie żeglugi wielkiej Wiktor Czapp i Zbigniew Sak, a poświęcił ją diecezjalny duszpasterz ludzi morza ks. Stanisław Flis. Nie zabrakło wiązanki kwiatów od Polskiej Żeglugi Morskiej, którą złożył kpt. ż.w. Mirosław Folta.

Podczas uroczystości Ludmiła Kopycińska odczytała przesłanie harcerzy z 404. Wielopoziomowej Drużyny Harcerskiej Specjalności Wodnej i Ratowniczej „Error” z Sochaczewa, która nosi imię kpt. ż.w. Konstantego Maciejewicza. Z powodu epidemii nie mogli przyjechać do Szczecina.

– Jego postać towarzyszy nam w harcerskiej drodze – napisał podharcmistrz Marcin Zdankiewicz, drużynowy wspomnianej drużyny. – Od wyhaftowanego nazwiska na plakietce drużynowej, poprzez zbiórki harcerskie z nim związane, aż do obozowych wieczorów, na których harcerze chętnie słuchają historii i opowieści o Macaju. Coroczny przyjazd z Sochaczewa do Szczecina był zawsze swego rodzaju podsumowaniem rocznej pracy z bohaterem drużyny. Kulminacją przedsięwzięć związanych z patronem. Zawsze odwiedzamy Cmentarz Centralny, by móc złożyć kwiaty i znicze na miejscu spoczynku naszego Bohatera. Nie ma nas dzisiaj w Szczecinie, ale są nasze kwiaty i stoi zapalony znicz – świadectwo naszej duchowej łączności z „kapitanem kapitanów”. Tablica, która została dziś odsłonięta, będzie stanowić jeszcze jeden ważny element na mapie Szczecina i cel naszych wypraw. Cieszymy się, że taka inicjatywa została podjęta, że mogliśmy w niej uczestniczyć oraz mieć w niej swój wkład, własną cegiełkę, na którą nasi harcerze zapracowali.

Dzień wcześniej miejski przewodnik Ludmiła Kopycińska, która od lat propaguje postać kapitana Maciejewicza, złożyła na jego grobie kwiaty i zapaliła znicz od harcerzy.

Za inicjatywę uhonorowania „kapitana kapitanów” w formie pamiątkowej tablicy podziękował w imieniu rodziny jego wnuk Janusz Maciejewicz.

Czesław Kramarz zapowiedział, że przygotowywana jest specjalna publikacja. Znajdą się w niej refleksje kilku osób, którym bliska jest postać kapitana Maciejewicza. Będą tam również wspomnienia Czesława Kramarza.

– Na przełomie lat 1967/68, będąc pracownikiem Polskiej Żeglugi Morskiej i czynnym instruktorem harcerskim w stopniu harcmistrza, otrzymałem propozycję zorganizowania i prowadzenia drużyny harcerskiej przy tym przedsiębiorstwie, której członkowie mieli się rekrutować z rodzin pracowników PŻM – opowiada. – Z początkiem roku 1968 ta 50. Drużyna Harcerska w Hufcu Szczecin nad Odrą liczyła 30 osób, a rok później już ponad 60. Jej członkowie – w wieku 12-17 lat – uczyli się w różnych szkołach Szczecina – zależnie od miejsca zamieszkania, a tym, co ich łączyło, to wspólne miejsce pracy ich rodziców: albo na statkach PŻM, albo w siedzibie armatora na lądzie. Zajęcia typu harcerskiego oraz obozy letnie były atrakcyjną alternatywą przy koloniach i obozach młodzieżowych organizowanych przez Dział Socjalny. Kiedy wyłonił się problem nadania drużynie imienia i wyboru jej patrona, z pomocą przyszedł wychowanek kapitana Maciejewicza – Zbigniew Sak, który mając już dyplom kapitana żeglugi wielkiej i swoją córkę w tej drużynie, na jednej ze zbiórek opowiedział harcerzom o swoim wychowawcy i jego drodze życiowej. Spotkanie zakończył zadaniem dla zastępów: od rodziców i ich znajomych zebrać informacje o kapitanie Maciejewiczu. Efektem była decyzja Rady Drużyny o wyborze tego kandydata na patrona.

Czesław Kramarz wspomina kapitana Maciejewicza jako człowieka niezwykle skromnego, prawego i uczynnego. W roku 1969, podczas wizyty drużyny na promie pasażerskim „Gryf”, jego dowódca, kpt. ż.w. Zbigniew Sak podjął również jako swego gościa kapitana Maciejewicza. Ten w kronice drużyny złożył swój podpis sankcjonujący zgodę na używanie przez nią jego nazwiska. Wręczył też drużynowemu książeczkę PKO z ufundowanym przez siebie wkładem 5000 zł, mówiąc: „Może to nie jest dużo, ale niech będzie dla najbiedniejszych dzieci na mundurki…”.

– Pokoleniom przekazywał wiedzę morską, ale dla nas, co stwierdziliśmy po latach, ważniejsze było przekazanie reguł pracy na morzu: odpowiedzialności, prawdomówności, szacunku dla podwładnych, a ponad wszystko dumy z polskiej bandery – wszystkich aspektów, które składają się na etos marynarza – podkreśla kpt. ż.w. Zbigniew Sak, absolwent PSM, jeden z wychowanków Macaja. – Bez etosu można być jedynie wyrobnikiem morskim, marynarzem już nie!

Inny z wychowanków, kpt. ż.w. Wiktor Czapp, ma nadzieję, że kapitan Maciejewicz jeszcze się doczeka godnego siebie pomnika w Szczecinie.

– To dzięki jego pracy zdobyłem niezbędną wiedzę do wykonywania obranego zawodu oraz system wartości niezwykle przydatny w pracy na morzu – zaznacza. – Współpracując z nim później w czasie mojego zatrudnienia w PŻM, podziwiałem go jako niezwykle sumiennego, obowiązkowego i pracowitego inspektora Polskiego Rejestru Statków, a potem jako atestatora kompasów magnetycznych.

Na ożywienie idei pomnika liczy też Stanisława Żychlińska, która była nauczycielką w Liceum Morskim w Szczecinie, mieszczącym się na statku s/s „Kapitan K. Maciejewicz”.

Dodajmy, że w poniedziałek (16 bm.) w szczecińskim Centrum Kultury Euroregionu „Stara Rzeźnia” odbyła się online prelekcja Ludmiły Kopycińskiej pt. „Kapitan kapitanów”. Była transmitowana na Facebooku, a obecnie można ją sobie odtworzyć (https://pl-pl.facebook.com/CKEstararzeznia/).

Elżbieta KUBOWSKA

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

TZ.
2020-11-26 16:07:22
Słuchajcie, zmieńcie nazwę tego Centrum Kultury Euroregionu Stara Rzeźnia. Jak rzeźnia może mieć coś wspólnego z kulturą?
ech
2020-11-19 23:41:31
szkoda, że nasi miejscy włodarze woleli stawiać inne pomniki niż dołożyć do tego dla tak zasłużonego Szczecinianina
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA