Sobota, 23 listopada 2024 r.  .
REKLAMA

Małżeństwo – futbol 2:1

Data publikacji: 21 czerwca 2016 r. 11:29
Ostatnia aktualizacja: 21 czerwca 2016 r. 11:40
Małżeństwo – futbol 2:1
Rys. Henryk Sawka  

Artur Giza-Zwierzchowski, terapeuta par i małżeństw z Pracowni Psychoedukacji przy ul. Jagiellońskiej w Szczecinie:

Mało jest tak wyrazistych okazji do zarysowania różnic między płciami, jak ta, wynikająca z odmiennego nastawienia do przeżywania masowych imprez sportowych. Wraz z rozpoczęciem Euro 2016 w wielu rodzinach nastał czas kolejnej próby. Oto ciała wielu mężczyzn na kilka godzin dziennie bierze w hipnotyczne posiadanie telewizor. Niektórzy wybrańcy wyruszają nawet w zbiorowe pielgrzymki, aby w odległych zakątkach kontynentu doświadczać nieskrępowanych stanów zbiorowej histerii.

Oczywiście nie jest to zależność doskonała i z odrobiną zaangażowania udałoby się dość szybko znaleźć także panie zainteresowane trwającymi właśnie Mistrzostwami Europy w Piłce Nożnej. W wypadku tych ostatnich jednak, motywacje do oglądania widowiska często koncentrują się na nieco inaczej rozłożonych akcentach. Nie da się ukryć, że dla kibicujących kobiet niejednokrotnie ważniejsi od przebiegu akcji okazują się jej aktorzy. Przeszło dwudziestu, zwykle doskonale wyglądających młodych mężczyzn, starających się za wszelką cenę dowieść swej sprawności. Czy ma dziwić, że to się może Paniom podobać? Należy jednak dostrzec pewną ogólną prawidłowość polegającą na tym, że na sportową gorączkę kilkukrotnie częściej zapadają jednak panowie. Nie byłoby w tym, niczego interesującego z punktu widzenia terapii par gdyby nie fakt, że wcale nierzadko staje się to zarzewiem rodzinnego kryzysu. Jest to szczególnie częste, wszędzie tam, gdzie konflikt już tlił się niedostrzegalnie. W ten sposób, święto sportu może stać się swoistym papierkiem lakmusowym, mierzącym siłę relacji. Jakież w takim razie procesy możemy śledzić przy okazji wydarzeń takich jak obecny turniej?

Przede wszystkim walkę o władzę. Szczególnie jaskrawo widoczną wszędzie tam, gdzie ilość odbiorników telewizyjnych jest mniejsza od liczby małżonków. Trudny moment wykorzystują bezwzględnie złośliwe stacje telewizyjne, w trakcie ważnych relacji sportowych na innych kanałach emitując programy atrakcyjne dla Pań. Właściwie tej wiosny nie zdziwi mnie widok pechowców nocujących, niczym w hamaku, w siatce bramki osiedlowego orlika. Taka może być cena niewprawnie realizowanej pasji.

Na szczęście istnieją też sprawdzone sposoby na regulowanie procesów zapalnych, powstających w takich chwilach. Kluczem do nich jest na ogół równowaga w relacji. Jeśli więc panowie, na kilka godzin pochłania was wasza piłkarska pasja, to postarajcie się później zadośćuczynić rodzinie w atrakcyjny dla niej sposób. Bez obaw, nie musicie przy tym wspinać się od razu na wyżyny kreatywności. Na ogół zwykła rozmowa z żoną pomoże określić sprawiedliwy ekwiwalent sportowych brewerii. Nie chodzi przy tym o aptekarską precyzję skrupulatnie rachującą bilans zysków i strat, ale o zwyczajną dbałość o zadowolenie naszych bliskich. Gdyby ta metoda zawiodła, można posłużyć się rozwiązaniem ekstremalnym, przydatnym na szczególne okazje. Otóż rozpoczyna się powoli sezon letnich przecen. Oznacza to, że dla tych, których budżet to zniesie, pomocne może okazać się rzucone mimochodem: „Słyszałem, że w (tu należy wstawić nazwę ulubionego sklepu z modą naszej ukochanej) zaczęły się już przeceny, nie wybierasz się kochanie?”. Jest to zaklęcie, które potrafi zawracać bieg wydarzeń, w najgorszym zaś razie przynajmniej ofiarować kilka godzin bezcennego czasu. Na wszelki wypadek wszystkim stronom życząc powodzenia, radzę nie wymagać od siebie zbyt wiele i wynik z tytułu brać w ciemno.

Masz pytanie do terapeuty par i małżeństw? Prześlij je pocztą na adres: redakcja@kurier.szczecin.pl

Fot. Ryszard Pakieser

Rys. Henryk Sawka

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA