Niedziela, 24 listopada 2024 r.  .
REKLAMA

Bransoletki na karmę i drobne wydatki

Data publikacji: 27 sierpnia 2024 r. 10:09
Ostatnia aktualizacja: 27 sierpnia 2024 r. 10:10
Bransoletki na karmę i drobne wydatki
Fot. Internauta  

Na os. Zachód w Stargardzie pojawiły się młode przedsiębiorczynie. Postanowiły wziąć sprawy w swoje ręce i wspomóc schronisko dla zwierząt w Kiczarowie pod Stargardem.

Grupka dziewczynek postanowiła samodzielnie zarobić. Gdy inne dzieci spędzają czas przed ekranami telewizorów czy komputerów, kilkulatki zdecydowały się na coś bardziej twórczego. Wpadły na pomysł, by własnoręcznie robić bransoletki z imionami, które są hitem wśród dzieci i młodzieży i je sprzedawać. Dochód przeznaczają na własne wydatki lub cel charytatywny.

– Są dwie grupy – opowiada 9-letnia Lena, uczennica jednej ze stargardzkich szkół, którą spotkaliśmy na os. Zachód. – Nasza drużyna robi takie bransoletki, by pomóc zwierzętom. Za zarobione pieniądze chcemy kupić dla nich karmę. Do tej pory wystawiałyśmy je dopiero kilka razy, uzbierałyśmy ok. 50 zł. Na pomysł wpadła moja koleżanka Zosia. Ja też bardzo lubię zwierzęta, mam pieska, który wabi się Słodziak. Uznałyśmy, że będzie to też fajny pomysł na zabicie wolnego czasu.

Bransoletki z imionami dziewczynki sprzedają po 5 zł za sztukę. Robią je w domach, ale też nie tracą czasu i nawlekają kolorowe koraliki na stoisku, które od czasu do czasu wystawiają przed jednym z bloków na os. Zachód. Bransoletki stały się szybko popularne wśród rówieśników, a także starszych mieszkańców Stargardu.

– Robią śliczne, kolorowe bransoletki na zamówienie, jakie tylko chcecie – napisał do nas internauta o nicku Tomcio. – Różne kolory i rozmiary. Kupiłem i nawet dostałem „paragon” z obrazkiem. Takie inicjatywy trzeba chwalić i wspomagać, tym bardziej że cel jest charytatywny.

Mieszkańcy chętnie przystają przy kramie z  kolorowymi bransoletkami. Wspierają dzieci dobrym słowem, a czasem nawet dodatkowym groszem. Są pod wrażeniem ich zaangażowania.

– Też kupiłam sobie bransoletkę z imieniem! – mówi pani Maria, seniorka z os. Zachód. – Spotkałam je tutaj kilka dni temu.

Kilkulatki nie tylko uczą się przedsiębiorczości, ale również odpowiedzialności, pracy zespołowej i wartości pieniądza. A przede wszystkim pomagać innym, w tym przypadku zwierzakom.

Historia tych młodych przedsiębiorczyń z Stargardu staje się inspiracją dla innych. W Stargardzie w niektórych miejscach pojawiają się dzieci, które sprzedają soki, kuszące przechodniów w upalne dni orzeźwiającym smakiem. W Stargardzie rośnie więc nowe, przedsiębiorcze pokolenie. Oby nie znalazł się znów jakiś nadgorliwy urzędnik, jak w przypadku 16-letniej Marysi z Lubna, która we wrześniu ubiegłego roku sprzedawała wiśnie z ogrodu dziadka. Sprawę opisywaliśmy szeroko na łamach Kuriera Szczecińskiego. Nastolatka swoje stoisko miała przed sklepem dziadka. Chciała tak zarobić na wycieczkę. Przez dwa dni zdążyła sprzedać kilkanaście kilogramów wiśni. Wkroczył bowiem sanepid, a sprawa znalazła swój finał w sądzie. Pracownice sanepidu nałożyły na ojca dziewczynki mandat w wysokości 100 zł, ale on go nie przyjął. Sąd, na szczęście, oddalił wniosek sanepidu o ukaranie ojca dziewczynki.

Wioletta MORDASIEWICZ

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA