Czwartek, 28 listopada 2024 r.  .
REKLAMA

Piłka nożna. 54 urodziny Andrzeja Miązka

Data publikacji: 16 maja 2018 r. 12:34
Ostatnia aktualizacja: 17 maja 2018 r. 10:37
Piłka nożna. 54 urodziny Andrzeja Miązka
 

Andrzej Miązek kończy dziś 54 lata. Z całą pewnością w historii Pogoni byli niegdys lepsi obrońcy, jednak to Miazek może pochwalić się tym, że był podstawowym zawodnikiem najlepszej w dziejach drużyny, która w latach 80 dwukrotnie stawała na podium.

To był piłkarz, który dwukrotnie awansował z Pogonią do ekstraklasy. Po tym drugim awansie nie została z nim przedłużona umowa. Miał dopiero 33 lata, za sobą 14 lat gry w Pogoni. Nieprzerwanie. Opuścił Pogoń po rozegraniu 394 spotkań na poziomie ekstraklasy i jej zaplecza. To trzeci wynik w historii klubu. Do złamania bariery 400 spotkań zabrakło mu niewiele.

To był piłkarz, który na boiskach ekstraklasy zagrał w 259 spotkaniach. Zadebiutował w niej w wieku 19, Pogoń była wtedy czołową drużyną nie tylko w Polsce, ale też świetnie sobie radziła w rywalizacji międzynarodowej.

Zanim Miązek zadebiutował w ekstraklasie, to uczestniczył w letnich przygotowaniach do sezonu 1983/84, a Pogoń wtedy grała mecze z takimi zespołami, jak: Borussia Dortmund, Brugge, Werder Brema,czy Malmoe. I wygrywała w tych pojedynkach. Umiała to robić z piłkarzami z regionu, takim był Andrzej Miązek pochodzący z Lipian.

Od Stańczaka do Drumlaka

Gdy Miązek wchodził do drużyny, to byli w niej wówczas jeszcze tacy piłkarze, jak: Jerzy Stańczak, Leszek Wolski, Zbigniew Czepan, Zbigniew Kozłowski. Potem to on wprowadzał graczy, opiekował się tymi młodszymi. Wśród nich byli między innymi: Radosław Majdan, Dariusz Adamczuk, Maciej Stolarczyk, Waldemar Jaskulski, Jacek Cyzio, Dariusz Szubert, Olgierd Moskalewicz, Paweł Drumlak, czy Robert Dymkowski.

- Trener Ksol przekwalifikował mnie na obrońcę, co było dla mnie sporym zaskoczeniem – mówi Andrzej Miązek. - Wcześniej, grając w Lipianach byłem napastnikiem.

Miązek na swój debiut nie czekał długo. Cztery tygodnie po inauguracji nowego sezonu dostał swoją szansę.

- Mierzyliśmy się na wyjeździe z Wisłą. Wtedy preferowało się grę z dwoma środkowymi obrońcami, z których ten bardziej doświadczony był cofnięty, a ten drugi występował przed nim. Debiutowałem u boku Zbyszka Kozłowskiego i chyba nie wyszło najgorzej, bo zremisowaliśmy 1:1. Na prawej obronie grał wtedy Jerzy Stańczak, a na lewej Zbigniew Czepan. Wszyscy o ponad 10 lat starsi ode mnie.

Na okładce Tempa

Dodatkową satysfakcję stanowił fakt, że krakowskie Tempo wychodzące na całą Polskę na pierwszej stronie dało zdjęcie z tego meczu, a na nim w roli głównej wystąpił interweniujący 19 latek ze Szczecina. Miązek nie od razu był podstawowym piłkarzem w drużynie. Trafił na plejadę świetnych partnerów i już po roku gry w I drużynie przyszły pierwsze sukcesy. Pogoń zanotowała największy sukces w jej historii i wywalczyła prawo gry w pucharze UEFA.

- Wtedy prestiż tych rozgrywek był zupełnie inny, niż obecnie – wspomina Miązek. - Na wieść o tym, że zagramy z FC Koeln, wszyscy byli poruszeni. Mieliśmy już małe doświadczenie z gry z drużynami z Bundesligi. Rok wcześniej rywalizowaliśmy bowiem w pucharze Intertoto z Werderem Brema. To jednak nie było to samo. Tamten dwumecz cały czas mam żywo w pamięci. Przecież tych meczów w europejskich pucharach nie było zbyt wiele. To było wydarzenie dla całego miasta. Nauczyciele dzieci ze szkół zwalniali. Pamiętam, że rewanż w Szczecinie graliśmy o jakiejś wczesnej porze – chyba o 16. Kilka godzin przed pierwszym gwizdkiem trybuny były już pełne. Grałem tylko w spotkaniu wyjazdowym. Rewanż obserwowałem z ławki rezerwowych. Pamiętam jednak pojedynki z Littbarskim, Allofsem. To były wtedy gwiazdy światowego futbolu.

Bezlitosny Jezierski

Miązek czuł się w drużynie coraz pewniej. W roku 1987 Pogoń wywalczyła tytuł wicemistrza Polski i do dziś się mówi, że była to najlepsza drużyna w dziejach klubu.

- Dopiero trener Jezierski zaufał mi bezgranicznie – mówi Miązek. - Na treningach nie miał dla mnie litości. Cały czas były pretensje i uwagi. Czasem nie chciało mi się iść na trening. Dziś mogę jednak być wdzięczny śp. trenerowi. To co w futbolu osiągnąłem, to w dużej mierze dzięki niemu.

Miązek wydawał się w czepku urodzony. Trafił do drużyny ułożonej, świetnie funkcjonującej, osiągającej sukcesy. Przyszły jednak czasy trudne, kiedy musiał podołać całkiem innym zadaniom. W roku 1989 Pogoń spadła do II ligi po przegranych barażach z Motorem Lublin.

- Płakałem po tym meczu – mówi Miązek. - To był szok. W pierwszym meczu w Szczecinie prowadziliśmy 3:0, a jednak to Motor cieszył się z awansu. Wtedy z Lublina do Szczecina to była moja najdłuższa podróż w życiu. Na dodatek okradli naszą szatnię.

Trzy sezony w II lidze

Na przełomie lat 80 i 90 Pogoń przeszła prawdziwe przeobrażenie. Z drużyną pożegnało się wielu świetnych piłkarzy, a przyszli młodzi, zupełnie niedoświadczeni. Miązek musiał stać się tym, który pociągnie wózek w odpowiednią stronę.

W Pogoni pojawiło się wielu młodych piłkarzy, którzy później zrobili karierę. Radosław Majdan, Waldemar Jaskulski, Maciej Stolarczyk, Robert Dymkowski, Olgierd Moskalewicz. Nikt ich wtedy nie znał i nikt się nie dowie, jak potoczyłyby się ich losy, gdyby w tak młodym wieku nie dostali szansy. Pogoń na zapleczu ekstraklasy grała przez trzy sezony. Powróciła do niej ze starym trenerem Leszkiem Jezierskim.

- Wtedy poznaliśmy, jak łatwo się spada, ale wchodzi się bardzo trudno. To było duże doświadczenie. Nabraliśmy dystansu do pewnych spraw – ocenia Miązek. - Gra w II lidze nauczyła, że w życiu piłkarza mogą przytrafić się różne momenty. Mnie udało się z tego wybrnąć.

Miązek jeszcze raz doznał goryczy degradacji. Pogoń przegrała ostatni mecz sezonu w Bełchatowie 1:2 i opuściła na rok szeregi najlepszych. To był ostatni występ Miązka na boiskach ekstraklasy. Po roku Pogoń uzyskała awans z Miązkiem w podstawowym składzie. Dla wieloletniego defensora portowców zabrakło już z niewiadomych przyczyn miejsca w składzie drużyny.

- Przed zakończeniem sezonu rozmawiałem z prezesem Folbrychtem i obiecywał mi nowy kontrakt – żali się po latach Miązek. - Potem okazało się, że klub go ze mną nie podpisał.

Miązek nie zakończył jednak przygody futbolem. Awansował ze Stalą Telgom do II ligi, a wyczynowo grał jeszcze przez wiele lat. Miązek przeżył w szczecińskim klubie wszystko. Rywalizował o najwyższe miejsca w Polsce, grał w europejskich pucharach z takimi klubami, jak Koeln, czy Verona. Dwa razy też spadał z ekstraklasy i potem dwa razy do najwyższej klasy rozgrywkowej wchodził. Przez 14 lat był ważną postacią w klubie, którego jest żywą legendą. ©℗ Wojciech Parada

Fot. R. Pakieser

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

gary1976
2018-05-17 10:17:13
Pamiętam p. Andrzeja jako twardego obrońcę. Może nie miał ciągu na bramkę przeciwnika, ale jako kryjący obrońca nie miał w tamtych czasach równych sobie w Pogoni. Pozdrawiam.
Gość
2018-05-17 05:18:41
Był też trenerem Floty.Pamiętam jak w meczu pucharu Polski z Amicą Wronki "opiekował" się na boisku reprezentantem Polski,chyba był to Kryszałowicz,pan Andrzej pokazał klasę,pozdrawiam i życzę następnych 53 wiosen!!!!!!!!!
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA