Wtorek, 26 listopada 2024 r.  .
REKLAMA

Piłka nożna. Cztery lata po finale

Data publikacji: 17 lutego 2020 r. 20:13
Ostatnia aktualizacja: 18 lutego 2020 r. 10:19
Piłka nożna. Cztery lata po finale
 

W czerwcu 2016 roku odbył się finał mistrzostw Polski juniorów, w którym Pogoń Szczecin nie sprostała Legii Warszawa. W pierwszym meczu w Warszawie wygrała 2:0, ale w rewanżu wzmocniona piłkarzami na co dzień grającymi w III-ligowych rezerwach Legia wygrała 5:2 i zdobyła mistrzowski tytuł.

Niespełna cztery lata od tamtego wydarzenia można się pokusić o podsumowanie karier piłkarzy, którzy wtedy dopiero wchodzili do dużej seniorskiej piłki. Dziś bardzo wielu z tamtych graczy może o sobie powiedzieć, że ich kariery przebiegają w optymalny sposób. Można być z nich zadowolonym.

W finałowym meczu w Szczecinie rozegranym przy udziale 7 tysięcy kibiców grało czterech piłkarzy, którzy zdążyli zadebiutować w ekstraklasie i już zostali z niej wytransferowani. Takich zawodników w Legii jest trzech: Radosław Majecki, Sebastian Szymański i Konrad Michalak, a z Pogoni jeden: Jakub Piotrowski.

Ten pierwszy podczas zimowego okna transferowego został rekordzistą pod względem kwoty, za jaką polski klub sprzedał piłkarza. Legia wytransferowała 21-latka do francuskiego Monaco za kwotę 7 mln euro. Pół roku temu za 5,5 mln euro sprzedany został Szymański. To byli cztery lata temu piłkarze Legii, którzy byli nawet o dwa lata młodsi, ale i tak należeli do najlepszych piłkarzy w swoim zespole.

Michalak w Rosji i w Turcji

W rundzie wiosennej już w drugim swoim zagranicznym klubie grać będzie Michalak, który podczas tegorocznej zimy zamienił rosyjski Achmat Grozny na turecki Ankaragucu. Co ciekawe, Michalak w rewanżowym finałowym meczu rozegranym w Szczecinie zagrał jako zmiennik. W drugiej połowie meczu przy stanie 2:2 dającym tytuł mistrzowski Pogoni zastąpił na boisku Szymańskiego i zdobył gola ustalającego wynik meczu na 5:2.

W Pogoni piłkarzem, który zdążył się już pożegnać z polską ekstraklasą był Jakub Piotrowski, który podobnie jak Michalak zaliczył za granicą już dwa kluby. Nie zdołał przebić się w belgijskim Genk, do którego trafił za kwotę 2 mln euro i obecnie próbuje się odbudować w znacznie słabszej belgijskiej drużynie Beveren, gdzie został do końca sezonu wypożyczony.

Szymański, Michalak i Piotrowski znaleźli się w młodzieżowej reprezentacji Polski grającej podczas ubiegłorocznych mistrzostw Europy we Włoszech, ale tylko ten pierwszy był zawodnikiem podstawowym. Szymański znalazł się nawet w szerokiej kadrze na turniej mistrzostw świata do Rosji, ale ostatecznie na imprezę nie pojechał. Obecnie jest podstawowym graczem pierwszej reprezentacji, ma na koncie już zdobytego gola i świetnie rozwija się w Dynamo Moskwa.

W Pogoni grało wówczas prócz Piotrowskiego jeszcze dwóch piłkarzy mających już wtedy debiuty w ekstraklasie. Byli to: Marcin Listkowski i Michał Walski. Ten pierwszy już wtedy mając zaledwie 18 lat miał na koncie aż 26 występów na poziomie ekstraklasy, ewidentnie przewyższał poziomem i doświadczeniem swoich rówieśników i jak się później okazało, trudniej było mu wskoczyć na zdecydowanie wyższy poziom.

Ostatnie mecze Walskiego

Jeszcze gorzej potoczyły się losy Michała Walskiego, dla którego finałowy mecz z Legią był ostatnim w barwach Pogoni. Cztery lata temu 19-letni junior miał na koncie 17 meczów w ekstraklasie i blisko 50 meczów na poziomie trzeciej ligi. Na poziomie seniorskim debiutował już w wieku 16 lat będąc jeszcze piłkarzem Stali Mielec. W tym samym roku zadebiutował również w ekstraklasie, ale już w barwach Pogoni.

Później okazało się, że jego usilna promocja w dorosłym futbolu pozbawiona była racjonalnych przesłanek. To nigdy nie był piłkarz o dużym potencjale i obecnie to się potwierdza. Walski jest teraz piłkarzem I-ligowej Sandecji i nie należy do wiodących piłkarzy w tym zespole. Cztery lata temu był w zespole juniorów Pogoni piłkarzem już bardzo jak na swój wiek doświadczonym.

W Pogoni grało wówczas dwóch piłkarzy, którzy wtedy jeszcze byli daleko od pierwszej drużyny, ale dziś są graczami klubów ekstraklasy i radzą sobie całkiem nieźle. Sebastian Kowalczyk nie był jeszcze wtedy piłkarzem pełnoletnim, ale już wtedy trener Pogoni Czesław Michniewicz zapraszał go na pierwsze treningi w pierwszym zespole.

Szykował mu nawet debiut, ale nie zdążył. W Pogoni uznano, że z Czesławem Michniewiczem drużyna nie zajdzie daleko. Jak dotąd nie zaszła w żadnym kolejnym sezonie dalej. To Michniewicz pozwolił zadebiutować w ekstraklasie Piotrowskiemu i Listkowskiemu.

Rezerwowy Pawłowski

Zawodnikiem zaledwie rezerwowym był wtedy Damian Pawłowski, który miał 17 lat i musiał ustąpić miejsca w wyjściowym składzie Piotrowskiemu i Walskiemu, którzy dołączyli do drużyny juniorów na najważniejsze mecze decydujące o podziale medali. Dziś Pawłowski jest graczem Wisły Kraków, pod koniec rundy jesiennej był jej podstawowym zawodnikiem i rysują się przed nim ciekawe perspektywy.

W roli rezerwowego wystąpił też Krystian Peda, który zdołał zadebiutować w ekstraklasie w barwach Termaliki Nieciecza, natomiast w pierwszym meczu wygranym 2:0 w Warszawie zagrał w roli dublera Mateusz Bartolewski, dziś gracz zaledwie III-ligowego Ruchu Chorzów, ale zimą sprawdzany przez Raków Częstochowa i mający bardzo duże szanse na szybki awans sportowy.

Podstawowym graczem Pogoni był wtedy Gracjan Jaroch, który biorąc pod uwagę tylko mecze półfinałowe i finałowe był królem strzelców z czterema zdobytymi golami, których mogło być więcej, gdyby nie kontrowersyjna czerwona kartka pokazana naszemu napastnikowi na początku drugiej połowy rewanżowego finałowego spotkania z Legią w Szczecinie.

Skuteczny Jaroch

Po tym zdarzenia gra Pogoni posypała się i nie było szans utrzymania korzystnego wyniku gwarantującego mistrzowski tytuł, który po raz ostatni i jedyny wywalczony był 30 lat wcześniej, kiedy wiodącymi postaciami byli: Jacek Cyzio i Artur Chwedczuk. Jaroch dziś jest graczem liderującej w tabeli pierwszej ligi Warty Poznań, jej najskuteczniejszym strzelcem i bardzo możliwe, że już za kilka miesięcy zadebiutuje w ekstraklasie.

W obecnej chwili mamy zatem aż sześciu wicemistrzów juniorów sprzed czterech lat, którzy zdołali zadebiutować w ekstraklasie. Trzech z nich: Piotrowski, Listkowski i Kowalczyk grało później w młodzieżowej reprezentacji Polski, Piotrowski natomiast został sprzedany do zagranicznego klubu za 2 mln euro. Dwóch kolejnych graczy: Jaroch i Bartolewski solidnie pracują na rychły debiut w ekstraklasie, obaj rozwijają się bardzo dobrze i może wkrótce zostaną docenieni.

Cztery lata temu to był zatem bardzo ciekawy zespół, ale tylko w formacji ofensywnej. Z piłkarzy grających w defensywie do poważnej piłki nie przebił się nikt. Z drużyny Legii prócz wymienionych graczy na poziomie ekstraklasy grają obecnie jeszcze: Mateusz Wieteska, Szymon Hołownia i Miłosz Szczepański. To były zatem dwa absolutnie nieprzypadkowe zespoły. ©℗

Wojciech PARADA

Fot. R. Pakieser

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

leon emeryt
2020-02-18 09:59:46
jak by mnie promowali tyle co listowskiego, to po 4 latach miałbym lepsze statystyki mimo moich 68 lat.....poprostu lepiej madrze stac niz głupio biegac
kibic
2020-02-17 21:06:29
p.Adamczuk,gdzie te perełki z Akademii?! :))))))))))))))
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA