Wtorek, 26 listopada 2024 r.  .
REKLAMA

Piłka nożna. Debiut i co dalej ...

Data publikacji: 12 kwietnia 2018 r. 22:03
Ostatnia aktualizacja: 13 kwietnia 2018 r. 09:54
Piłka nożna. Debiut i co dalej ...
 

W meczu z Legią w Warszawie zadebiutował Sebastian Walukiewicz. Debiuty nastolatków z Pogoni przeciwko drużynie Legii w stolicy mają swoją piękną historię. 9 marca 1975 roku debiutował 18-letni Adam Kensy, 8 listopada 2015 roku po raz pierwszy w ekstraklasie zagrał Jakub Piotrowski. Też miał wtedy 18 lat.

Piotrowski debiutował akurat w meczu, w którym w barwach Pogoni w wyjściowym składzie grało aż dwóch juniorów: Michał Walski i Marcin Listkowski. Na środku defensywy ustawiony był natomiast 21-letni wtedy wychowanek Sebastian Murawski. Każdego z tych czterech piłkarzy: Murawskiego, Walskiego, Listkowskiego i Piotrowskiego na boiska ekstraklasy wprowadzał ten sam trener – Czesław Michniewicz. Do dziś czekamy na szkoleniowca, który tak odważnie promuje najbardziej zdolnych piłkarzy w klubie.

Piotrowski w minioną sobotę był najlepszym piłkarzem w drużynie Pogoni Szczecin i jednym z lepszych na boisku. Na meczu byli wysłannicy Feyenoordu Rotterdam i Standardu Liege, oba kluby skłonne są wyłożyć za młodzieżowego reprezentanta Polski 1,5 mln euro. Piotrowski jest piłkarzem tej klasy, że za rok może być wart dwa razy więcej. Pogoń musi wykazać się dużym wyczuciem, bo długo okazji sprzedania swojego piłkarza za tak dużą kwotę może nie mieć.

Walukiewicz, podobnie jak jego poprzednicy, też w dniu debiutu w ekstraklasie miał 18 lat. Powstaje teraz pytanie, czy był to jednorazowy występ w celu zaprezentowania szerszej opinii publicznej wartościowego i świetnie rokującego piłkarza, czy może była to zapowiedź bardziej regularnych występów utalentowanego juniora.

Debiut Walukiewicza akurat na warszawskim stadionie miał swój dodatkowy smaczek. Niespełna rok temu piłkarz był jeszcze graczem Legii, świetnie się zapowiadał, ale niespodziewanie Pogoń zdołała nakłonić jednego z najbardziej utalentowanych graczy w roczniku 2000 na przeprowadzkę do Szczecina.

Niżej w hierarchii od Żyro i Bondarenki

Zawodnik nie miał nawet pewnego miejsca w drużynie juniorów Legii, w hierarchii młodych środkowych obrońców znajdował się za plecami o rok starszych: Mateusza Żyro i Mateusza Bondarenki. Gdyby pozostał w Legii, to dziś grałby co najwyżej w zespole juniorów, w Pogoni dostał już szanse debiutu w ekstraklasie, regularnie występuje w zespole III-ligowych rezerw, już dwukrotnie brał udział w przygotowaniach do sezonu z pierwszą drużyną.

Jego debiut na stadionie klubu, który pozwolił na odejście zdolnego juniora, to był wymiar mocno symboliczny, na pewno dla takiego klubu jak Legia też trochę wstydliwy. Dla żadnego klubu nie jest powodem do dumy sytuacja, kiedy utalentowany junior wybiera jednak inną ścieżkę rozwoju i to w miejscu ze zdecydowanie mniejszymi możliwościami finansowymi.

W najbliższej przyszłości przekonamy się, czy 10-minutowy występ 18-latka w Warszawie miał na celu przynieść korzyści jedynie wizerunkowe, pokazujące piłkarskiej Polsce, że Pogoń jest tym klubem, który odważnie stawia na młodych piłkarzy, czy może cel był taki, by zawodnika przygotować do występów w tej klasie rozgrywkowej w bardziej regularnych rozmiarach.

Jeżeli Walukiewicz grać będzie w kolejnych spotkaniach od pierwszej minuty, to należy uznać, że jego debiut w Warszawie był przygotowany, a zawodnik również na nowe wyzwania jest gotowy zarówno pod względem sportowym, jak i mentalnym.

Chrzanowski gra w Lechii

Walukiewicz występuje na specyficznej pozycji środkowego obrońcy. Na tej pozycji bardziej liczy się doświadczenie, ale zdarza się nawet w polskiej ekstraklasie, że grają na tej pozycji piłkarze bardzo młodzi. W Lechii Gdańsk występuje na środku defensywy o rok starszy od Walukiewicza Adam Chrzanowski.

Dariusz Adamczuk, szef Akademii Piłkarskiej w Pogoni Szczecin, stwierdził w wywiadzie dla „Przeglądu Sportowego”, że klub celowo zrezygnował z pozyskania dobrego zagranicznego środkowego obrońcy po to, by nie blokować miejsca dla Walukiewicza. Jakieś pół roku temu podobne słowa też dla „Przeglądu Sportowego” wypowiedział prezes Jarosław Mroczek, ale w odniesieniu do napastników, po czym sprowadził do Szczecina 33-letniego Mortena Rasmussena.

Jeżeli rzeczywiście Pogoń zrezygnowała ze wzmocnienia drużyny klasowym obrońcą, to teraz jest znakomita okazja ku temu, by rzeczywiście pokazać piłkarskiej Polsce, że klub nie tylko dużo mówi o stawianiu na młodzież, ale rzeczywiście to robi. Tak jak Górnik Zabrze. Jeżeli klub zrezygnował z pozyskania wartościowego defensora, to musiał mieć przekonanie, że 18-letni Walukiewicz już jest lub w najbliższym czasie stanie się graczem na poziomie polskiej ekstraklasy.

Dobre liczby w Warszawie

Młody piłkarz debiut z Legią miał więcej niż udany. Miał 88 procent celności podań, na osiem podań siedem wykonał celnie. Zanotował 100 procent wygranych pojedynków, stoczył ich cztery, wszystkie zwycięskie. Zanotował jeden odbiór i miał pięć piłek odzyskanych. W tej ostatniej klasyfikacji Dvali miał 13 piłek odzyskanych, a następni: Rudol i Hołota po sześć, a więc tylko o jedną więcej od grającego zaledwie 10 minut Walukiewicza.

Kilkanaście godzin później ten sam piłkarz po długiej podróży i na pewno nieprzespanej nocy rozegrał 45 minut w meczu drużyny III-ligowych rezerw i o tym występie nie da się już powiedzieć zbyt wiele dobrego. Zawodnik wypadł zdecydowanie lepiej podczas 10 minut przeciwko Legii w Warszawie niż w ciągu 45 minut meczu III ligi z zespołem ze Starogardu Gdańskiego. Na podstawie tych dwóch spotkań trudno jest ocenić, na jakim obecnie poziomie jest piłkarz.

Jeżeli trener Runjaic ma przekonanie, żeby już teraz wystawiać piłkarza do gry w podstawowym składzie, to trzeba też mieć świadomość, że 18-letni zawodnik na pozycji środkowego obrońcy na pewno będzie robił błędy, a to może kosztować zespół utratę goli i punktów. Odwagi nie może jednak zabraknąć, dobrej okazji do promocji młodych piłkarzy nigdy nie ma bardziej lub mniej sprzyjającej. Najważniejszy jest moment, w którym to zawodnik jest gotowy.

Przykład Freiburga

Latem 2016 roku niemiecki Freiburg pozyskał za 2,5 mln euro 18-letniego wówczas tureckiego środkowego obrońcę Caglara Soyoncu, podpisał z nim 5-letni kontrakt i od samego początku piłkarz wystawiany był w podstawowym składzie, choć wcześniej występował zaledwie w drugiej lidze tureckiej.

W rundzie jesiennej roku 2016 18-letni Turek popełniał wiele błędów, drużyna z jego winy traciła sporo bramek, uciekło przez to kilka punktów, ale nikt w klubie nie pomyślał nawet, żeby utalentowanego piłkarza odesłać na ławkę rezerwowych. To była inwestycja, która miała przynieść korzyść sportową i finansową.

Wiosną ubiegłego roku zawodnik był już mocnym punktem zespołu, a w obecnym sezonie jest niekwestionowaną gwiazdą wartą 12 mln euro, najdrożej wycenianym w drużynie piłkarzem, ulubieńcem kibiców, bez niego trudno sobie wyobrazić obronną formację.

Jeżeli w Pogoni jest obecnie przekonanie, że również Walukiewicz może być dla klubu takim piłkarzem, jakim stał się Soyoncu dla Freiburga, to należy podjąć ryzyko. Jeżeli jednak zawodnik ma otrzymać jedną lub dwie szanse, a następnie wrócić do miejsca, w którym znajdował się przed debiutem w ekstraklasie, to oznaczać to będzie, że zawodnik nie został należycie wprowadzony do pierwszej drużyny albo trafił na ekstraklasowe boiska za szybko.

W polskiej ekstraklasie zaroiło się ostatnio od piłkarzy z rocznika 2000. Dwóch takich zadebiutowało w Górniku Zabrze, jeden w Lechu Poznań. Zanim w Lechu zadebiutował Tymoteusz Klupś, to w obecnym sezonie na III-ligowych boiskach spędził blisko 1500 minut, grając w rezerwach Lecha. Wojciech Hajda z Górnika spędził na III-ligowych boiskach blisko 800 minut, a jego rówieśnik i kolega klubowy Daniel Liszka blisko 700 minut. Walukiewicz spędził w obecnym sezonie na III-ligowych boiskach blisko 700 minut. ©℗ 

Wojciech PARADA

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

Zygmunt
2018-04-13 09:11:31
Co to znaczy,do k...y nę..y,że 1,5 miliona euro to są kokosy.Real za 16-latka płaci 45 mln.Kuba jest już tej klasy piłkarzem że warto dać mu taką kasiorę żeby grał w Pogoni.A jeżeli Prezesa na to nie stać to...na kolanach do Stambułu,i prosić...Sabri wróć!!!
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA