Wtorek, 26 listopada 2024 r.  .
REKLAMA

Piłka nożna. Najgorsi trenerzy Pogoni

Data publikacji: 23 września 2019 r. 22:37
Ostatnia aktualizacja: 24 września 2019 r. 13:08
Piłka nożna. Najgorsi trenerzy Pogoni
 

Latem 1990 roku Pogoń Szczecin była trzy sezony po swoim największym sportowym sukcesie, zdobyciu wicemistrzostwa Polski i rok po spadku z ekstraklasy. Była tuż po zakończeniu premierowego sezonu w drugiej lidze, który okazał się bardzo nieudany, Pogoń zajęła dopiero 15. miejsce i z trudem utrzymała się na zapleczu najwyższej klasy rozgrywkowej.

Portowcy nad strefą spadkową mieli zaledwie trzy punkty przewagi. Klub znalazł się w bardzo niefortunnym położeniu, nasz kraj znajdował się w okresie zmian ustrojowych, na sport wyczynowy zaczęło brakować pieniędzy, możne zakłady pracy odwracały się od klubów, kilku z nich groził upadek. Między innymi Pogoń znalazła się w bardzo trudnym momencie, a całej sytuacji miał zaradzić Andrzej Rynkiewicz.

Były piłkarz szczecińskiego klubu, najmłodszy strzelec gola w historii Pogoni na boiskach ekstraklasy, wychowanek klubu, w latach 80. kierownik drużyny i sekcji, od połowy lat 90. stanął na czele klubu, mając pod swoimi skrzydłami nie tylko drużynę piłkarską wraz z zespołem rezerw i kilkunastoma zespołami w grupach młodzieżowych, ale też na utrzymaniu sekcje piłki ręcznej i koszykówki.

Dopiero w kolejnych latach zespoły piłki ręcznej i koszykówki odłączyły się od piłki nożnej, przeszły na własne utrzymanie, ale na początku lat 90. jeszcze tak nie było. Zadanie było zatem niezwykle trudne. Należało zachować wysoki poziom zespołów piłki ręcznej, koszykówki i powalczyć z drużyną piłkarską o powrót do ekstraklasy. Miał tego dokonać Aleksander Brożyniak, który do Pogoni został ściągnięty aż z Małopolski.

– To była w latach 70. i 80. bardzo uznana postać – mówi po latach Andrzej Rynkiewicz. – Mieliśmy nadzieję, że swoim doświadczeniem, umiejętnością wprowadzania do drużyny młodych piłkarzy będzie umiał odbudować zespół na tyle, że ten powalczy o awans. Stało się jednak zupełnie inaczej. Trener Brożyniak nie umiał się odnaleźć w naszym mieście i nie radził sobie z zespołem z dużym potencjałem, ale jednak bardzo niedoświadczonym.

Sukcesy w Stali i w Wiśle

Brożyniak był bardzo znanym szkoleniowcem. W sezonie 1973/74 przejął drużynę mistrza Polski Stal Mielec z gwiazdami reprezentacji Polski: Grzegorzem Lato, Henrykiem Kasperczakiem i Janem Domarskim. Wcześniej pełnił w tym klubie rolę asystenta, miał duży udział w wywalczeniu mistrzostwa Polski i wprowadzeniu na światowy poziom kilku znakomitych piłkarzy.

Cały wspomniany tercet otrzymał powołania na mistrzostwa świata do Niemiec, zakończone największym sukcesem w dziejach polskiej piłki nożnej. Gol Domarskiego na Wembley, dający naszej reprezentacji awans do turnieju finałowego, był po części zasługą Brożyniaka, który był wtedy klubowym trenerem Domarskiego.

W latach 1975-77 Brożyniak objął zespół Wisły Kraków, z którą toczył fantastyczne boje w Pucharze UEFA. Wisła wyeliminowała wtedy z rozgrywek słynny Celtic Glasgow z Dalglishem w składzie, przegrała następnie dopiero po serii rzutów karnych z RWD Molenbeck.

Drużyna z Belgii później wyeliminowała takie zespoły, jak: Schalke 04 i Feyenoord Rotterdam i dotarła aż do półfinału. Wisła pod wodzą Brożyniaka prezentowała zatem wówczas europejski poziom. W składzie roiło się od piłkarskich znakomitości, które do wielkiej piłki wprowadzał właśnie Brożyniak.

Następca Lenczyk

Młody, bo zaledwie 32-letni wtedy szkoleniowiec przyjął na asystenta o dwa lata starszego Oresta Lenczyka, który w roku 1978 wywalczył z Wisłą mistrzostwo kraju, a następnie dotarł do ćwierćfinału Pucharu Europy. Wielu ocenia, że fundamenty pod tamte sukcesy zbudował w Wiśle właśnie Brożyniak.

Świetnie wprowadzał do drużyny piłkarzy młodych, w juniorskim wieku, a ci radzili sobie doskonale. Za kadencji Brożyniaka w ekstraklasie debiutowali między innymi: Marek Motyka, Kazimierz Budka, Jan Jałocha, Adam Nawałka, Leszek Lipka, Andrzej Iwan. Wszyscy grali później w reprezentacji, większość z nich również w mistrzostwach świata.

Brożyniak pracował też w II-ligowej Gwardii Warszawa, z którą w roku 1981 uzyskał awans do ekstraklasy i wprowadził do pierwszej drużyny późniejszych reprezentantów Polski: Dariusza Wdowczyka, Dariusza Dziekanowskiego i Krzysztofa Barana.

Pracując w II-ligowym Hutniku Kraków w sezonie 1982/83 wypromował Jana Karasia i Kazimierza Putka, którzy szybko trafili do Legii Warszawa. Ten pierwszy grał w reprezentacji, pojechał na mistrzostwa świata do Meksyku, w meczu 1/8 finału z Brazylią oddał pamiętny strzał w poprzeczkę.

Brożyniak nigdy nie pracował w Legii, ale będąc trenerem innych drużyn dostarczył do stołecznego klubu niemal w tym samym czasie aż czterech wybijających się w latach 80., długoletnich piłkarzy tego klubu: Wdowczyka, Dziekanowskiego, Putka i Karasia. Mieli oni niebagatelny wpływ na grę warszawskiej drużyny.

Wychowanek Moskal

W latach 1987-89 wrócił do Wisły i znów postawił na kilku młodych i perspektywicznych piłkarzy. Między innymi na Kazimierza Moskala, który po wielu latach też trafił do Pogoni, jako trener. Też nie osiągnął sukcesu, ale jednak powiodło mu się zdecydowanie lepiej od swojego trenera w Wiśle.

W roku 1990 nie było w Szczecinie zatem żadnych wątpliwości, że Brożyniak jest odpowiednią osobą, tym bardziej że w zespole była plejada młodych, nieukształtowanych graczy, wymagających odpowiedniego podejścia, a nowy szkoleniowiec znany był z tego, że umie sobie z takimi sytuacjami radzić.

Brożyniak nie bał się wprowadzać młodych piłkarzy. Za jego kadencji w wieku zaledwie 18 lat debiutowali w pierwszym zespole między innymi: Radosław Majdan i Maciej Stolarczyk, ale wtedy nie byli to jeszcze gracze gotowi udźwignąć odpowiedzialność za pierwszy zespół.

Zespół pod wodzą Brożyniaka spisywał się fatalnie, mecze drużyny obserwowało średnio po 1,2 tys. kibiców. Pogoń po pierwszej rundzie zajmowała przedostatnie miejsce, wygrała zaledwie jeden mecz i wszystko wskazywało na to, że zespół nie zdoła utrzymać się nawet w drugiej lidze. Byłaby to sytuacja bez precedensu, nigdy bowiem wcześniej nie zdarzyło się, żeby Pogoń spadła do trzeciej ligi. W sezonie 1990/91 takie zagrożenie miało miejsce i było bardzo realne.

Wiosną 1991 roku wszystko się zmieniło. Aleksander Brożyniak przestał być trenerem Pogoni i nigdy później już nie powrócił do poważnej piłki, choć miał wtedy zaledwie 46 lat. Niektórzy w tym wieku dopiero zaczynają poważną trenerską karierę, w przypadku Brożyniaka oznaczało jej kres.

Trener wypalony

To był już trener wypalony, mający swoje najlepsze lata trenerskie za sobą. W latach 70. przy dymisjach kolejnych selekcjonerów reprezentacji: Kazimierza Górskiego w roku 1976 i Jacka Gmocha w roku 1978, właśnie Brożyniak był jednym z głównych kandydatów do przejęcia funkcji najważniejszego trenera w kraju.

O tym, że przegrał wyścig o przejęcie reprezentacji najpierw z Jackiem Gmochem, a następnie z Ryszardem Kuleszą zadecydował fakt, że nie miał wcześniej styczności z pracą w reprezentacji choćby w wymiarze młodzieżowym, a Gmoch i Kulesza takie doświadczenie posiadali.

Brożyniak w tamtych latach świetnie znał się z większością reprezentantów Polski ze wspólnej pracy w Stali Mielec i Wisły Kraków. W tej drugiej prócz wspomnianych wcześniej młodych graczy, których wprowadzał w dorosły futbol, pracował też z zawodnikami już ukształtowanymi, jak: Szymanowski, Maculewicz, Kapka, Kusto, Kmiecik. W Stali Mielec prócz wcześniej wymienionych pracował też z innymi reprezentantami kraju: Kuklą i Rześnym.

Podobny przypadek ze Skorżą

Dla Pogoni z roku 1990 to był wielki sukces sprowadzenie tak uznanego szkoleniowca. Sytuacja bardzo podobna do tej sprzed dwóch lat, kiedy do Pogoni trafił Maciej Skorża, który też pracował z sukcesami w mocnych klubach, ale w szczecińskim klubie funkcjonując w nieco innych warunkach i okolicznościach, kompletnie sobie nie poradził i niewiele brakowało, by zaprowadziło to Pogoń do degradacji.

Również Brożyniak był tego bliski, ale 27 lat wcześniej. Tak jak wtedy skończyła się jego trenerska kariera w Polsce, tak dwa lata temu skończyła się szkoleniowa przygoda w kraju Macieja Skorży, choć wcale nie jest wykluczone, że trener do pracy w Polsce jeszcze powróci. Nawet wiek obu trenerów był podobny. Brożyniak pracując w Pogoni miał 46 lat, natomiast Skorża był o rok młodszy.

Pogoń za kadencji Brożyniaka na boiskach drugiej ligi rozegrała 16 spotkań i wygrała zaledwie raz, wypracowała średnią zdobycz punktową na poziomie 0,62. Drużyna Pogoni za kadencji Macieja Skorży rozegrała 14 spotkań i wypracowała średnią zdobytych punktów na poziomie 0,64.

Obaj szkoleniowcy przejdą do historii Pogoni jako najgorsi szkoleniowcy, z najgorszym bilansem, od których oczekiwano bardzo wiele, a wyszło najgorzej jak to było możliwe. ©℗ 

Wojciech PARADA

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

obserwator
2019-09-24 12:47:31
NAJGORSI TRENERZY W POGONI TO PRACUJA NA PRAWOBRZEZU W POGONI. STAMTĄD NIKI SIĘ JESZCZE NIE WYBIŁ. NAJGORASA MYŚL TRENRSKA.
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA