Poniedziałek, 25 listopada 2024 r.  .
REKLAMA

Piłka nożna. Selekcja zamiast szkolenia

Data publikacji: 02 października 2019 r. 20:17
Ostatnia aktualizacja: 02 października 2019 r. 20:17
Piłka nożna. Selekcja zamiast szkolenia
 

Stowarzyszenie Szkółek i Akademii Piłkarskich PASS postanowiło zweryfikować efekty jednego ze sztandarowych projektów PZPN Pro Junior System. W tym celu powstał raport uwzględniający poprzedni sezon w trzech najwyższych klasach rozgrywkowych – w ekstraklasie, I i II lidze.

Wnioski z raportu nie są optymistyczne, nie świadczą dobrze o dużych klubach szczycących się dużymi piłkarskimi akademiami, które tak naprawdę nie wychowują młodych piłkarzy, nie szkolą ich, nie trenują. Ich głównym zadaniem jest odpowiednia selekcja najbardziej utalentowanych zawodników głównie w wieku 15 i 16 lat.

Średnio w tym wieku do dużych piłkarskich akademii trafiają najbardziej utalentowani gracze. Poddawani są jedynie szkoleniowej obróbce, bardzo szybko znajdują się przy pierwszych zespołach po to, by z zyskiem ich sprzedać. Nie po to, żeby wzmocnić pierwszy zespół pod względem sportowym.

Akademie piłkarskie nie szkolą dobrych piłkarzy, ale są narzędziem do zarabiania pieniędzy. Duże kluby coraz mocniej inwestują w poboczne elementy niemające zbyt dużego wpływu na rozwój akademii, ale wpływających na wyobraźnię kibiców i rodziców decydujących się przekazać swoje dzieci do konkretnej akademii.

Marketing zamiast szkolenia

W tym celu powstaje cały szereg działań marketingowych, promocyjnych, dochodzi do manipulowania faktami, skrzywiania rzeczywistości. Kluby zarabiają na transferach coraz więcej, ale wciąż niewiele inwestują w szkolenie. Częściej robią to kluby małe, które nie mają z tego tytułu praktycznie żadnych korzyści.

Wnioski z raportu są takie, że w wyniku analizy projektu Pro Junior System z poprzedniego sezonu młodzieżowcy trafiają do klubów ekstraklasy średnio w wieku 15,4 lat. Podobnie jest w Pogoni. Na siedmiu młodzieżowców grających w poprzednim sezonie w ekstraklasie średnia wieku, kiedy ci piłkarze trafiali do Pogoni, wynosi 15,5 lat.

Jakub Bursztyn znalazł się w Pogoni w wieku 19 lat, Sebastian Walukiewicz w wieku 17 lat, Marcin Listkowski w wieku 16 lat, Maciej Żurawski w wieku 15 lat, Sebastian Kowalczyk w wieku 14 lat, a Kacper Kozłowski wieku 13 lat. Rozstrzał jest bardzo duży, ale wspólnym mianownikiem jest fakt, że nie ma ani jednego piłkarza szkolonego w klubie do 13. roku życia.

Tylko czterech spośród siedmiu piłkarzy według przepisów traktowanych mogło być jako wychowankowie. Wychowankiem na koniec poprzedniego sezonu nie był nawet jeszcze najmłodszy z nich Kacper Kozłowski, który na koniec poprzedniego sezonu kończył swój trzeci sezon szkolenia w Pogoni. Wcześniej był piłkarzem Bałtyku Koszalin.

Jeden rodowity szczecinianin

Spośród tych siedmiu piłkarzy aż czterech wyszkolonych zostało w klubach spoza województwa, a sześciu w klubach oddalonych od Szczecina powyżej 100 kilometrów. Tylko Sebastian Kowalczyk jest rodowitym szczecinianinem. Jest również jedynym szczecinianinem w całym pierwszym zespole Pogoni.

W poprzednim sezonie na boiskach ekstraklasy występowało 18 młodzieżowców, którzy zdołali rozegrać przynajmniej 800 minut. To oznacza przynajmniej 25 procent możliwego czasu spędzonego na boisku. W gronie tych 18 młodzieżowców było trzech piłkarzy Pogoni: Walukiewicz, Kowalczyk, Bursztyn, a także dwóch innych piłkarzy, przechodzących w szczecińskim klubie wcześniej przez proces szkoleniowy: Kacper Michalski (Górnik Zabrze) i Kamil Wojtkowski (Wisła Kraków).

W grupie 18 piłkarzy jest tylko ośmiu, którzy do swoich obecnych klubów trafili przed ukończeniem 16 lat, a więc będących jeszcze uczniami gimnazjum. Trzech z nich jest z Lecha (Jóźwiak, Klupś, Gumny), dwóch z Legii (Majecki, Szymański) i po jednym z Pogoni (Kowalczyk), Piasta (Dziczek) i Lechii (Fila).

Z dziesięciu największych zagranicznych transferów dokonanych w ostatnich latach powyżej 1,5 mln euro nie ma ani jednego piłkarza, który byłby wychowankiem dużego polskiego klubu. W gronie tych dziesięciu piłkarzy jest tylko trzech (Linetty, Kownacki – obaj Lech, oraz Szymański – Legia), którzy trafili do dużych polskich klubów przed ukończeniem 16 roku życia.

Selekcja się opłaca

Duże kluby wykalkulowały, że nie opłaca im się zajmować gruntownym szkoleniem od podstaw, choć mają do tego największe możliwości. Najlepszym tego przykładem jest Pogoń, która pozyskała w wieku 17 lat Jakuba Piotrowskiego i Sebastiana Walukiewicza i zarobiła na ich transferach łącznie 6 mln euro. Ponadto zarobiła też 300 tys. euro na transferze Kamila Wojtkowskiego (pozyskała go w wieku 16 lat) do niemieckiego RB Lipsk. Sprzedała po 18-miesięcznym pobycie piłkarza w Pogoni, a wydała za jego przyjście… 7 tys. złotych.

Dziś przepisy są takie, że kluby szkolące piłkarzy do 12 roku życia nie otrzymują żadnego ekwiwalentu za wyszkolenie. Przepis stworzony został po to, by młodym chłopcom nie blokować karier. Ma on jednak wiele mankamentów. Duże kluby z łatwością namawiają rodziców utalentowanych chłopców do zmiany barw klubowych, Magia dużych polskich klubów, świetlana przyszłość działają na wyobraźnię ludzi z małych miejscowości.

Do tego zauważa się coraz większą patologiczną praktykę, na temat której coraz więcej osób ze środowiska coraz głośniej wypowiada się. Duże kluby oddelegowują do negocjacji z tymi mniejszymi właśnie rodziców.

Mało tego, w przypadku chłopców powyżej 12 roku życia to rodzicie zamiast dużych klubów bardzo często płacą ekwiwalenty za wyszkolenie tylko po to, by pozwolić swoim dzieciom na zmianę barw klubowych. Takie sytuacje stają się nagminne i coraz bardziej powszechne. Mówi o tym otwarcie między innymi Wiesław Wilczyński, właściciel młodzieżowego klubu Escola Varsovia.

– Dość częstym sposobem na negocjacje w sprawie ekwiwalentów jest wysyłanie rodziców piłkarzy, aby to załatwili we własnym zakresie – pisze na swoim koncie twitterowym Wiesław Wilczyński. – W Polsce ekwiwalenty za szkolenie są niskie, nie równoważą ponoszonych kosztów, na dodatek wiele klubów nie chce ich płacić. Skąd szkolący mają brać pieniądze na szkolenie? – pyta retorycznie Wiesław Wilczyński.

FASE transferuje za granicę

Z podobnymi problemami spotykają się przedstawiciele szczecińskiego klubu FASE. Efekty działań szkoleniowych tego klubu są coraz mocniej widoczne. Stąd transfery do włoskich klubów ich piłkarzy: Gracjana Szyszki do SPAL Ferrara i Szymona Emche do Cremonense.

Zagraniczne ekwiwalenty są na zdecydowanie wyższym poziomie finansowym niż w Polsce. Ponadto zagraniczne kluby nie ociągają się z ich płaceniem, nie lawirują, nie szukają nieformalnych ścieżek, działają w oparciu o prawo i zasady, o co w polskim środowisku piłkarskim coraz trudniej.

Zagraniczne akademie są bardziej wiarygodne od dużych polskich klubów, które chcą działać po najmniejszych kosztach, ale przy ewentualnych transferach partycypują praktycznie samodzielnie.

– Koszt utrzymania zdolnego piłkarza to średnio przedział 20-30 tys. złotych rocznie. Do tego stypendium, sprawy socjalne, opieka medyczno-fizjoterapeutyczna, psycholog, sprzęt, obozy, opieka trenerska. Nikt w Polsce nie zwróci tych kosztów poza wyjątkami – kontynuuje W. Wilczyński.

Duże możliwości, małe efekty

Polskie duże kluby nie szkolą, zajmują się głównie selekcjonowaniem. Nie ma dużego klubu, który wychowałby kilku piłkarzy wysokiej klasy międzynarodowej. A przecież wybierają z kilkuset, najwięksi nawet z kilku tysięcy najbardziej zdolnych chłopców w jednym roczniku. Mają największe możliwości w kwestii finansów, szkolenia, selekcji, promowania, nauki.

Otrzymują dotacje, mogą liczyć na wydatną pomoc samorządów. Młody piłkarz zawsze będzie chciał grać w klubie uznanym, z tradycjami, na które obecne klubowe władze nie zapracowały, ale umiejętnie pod względem wizerunkowym z tego korzystają.

To nie o to chodzi, żeby wykazywać się sprytem, ale żeby stworzyć taką strukturę szkoleniową, by korzyść z tego miał mocny klub i wiele mniejszych klubów korzystających potem z tych mniej zdolnych, grających na gorszym poziomie, ale potrafiących rywalizować w niższych klasach rozgrywkowych.

Pogoń Szczecin w poprzednim tygodniu rywalizowała w 1/32 finału Pucharu Polski rozgrywając mecz z zespołem grającym o dwie klasy rozgrywkowe niżej, a jeszcze cztery miesiące wcześniej o trzy klasy rozgrywkowe niżej. W składzie portowców zaprezentowało się ośmiu obcokrajowców i jeden wychowanek. Taka proporcja w rywalizacji z mało wymagającym rywalem daje wiele do myślenia.

Łowy na 15-, 16-latków

W miarę łatwo jest wyłowić 10-20 topowych 15-, 16-latków i wypuścić w świat jednego z nich, zarabiając przy tym kilka mln euro. Wystarczy 10 procent powodzenia w takim działaniu, a zysk jest bardzo duży. Tak działają duże kluby, które odpierają zarzuty, że nie szkolą od podstaw. Twierdzą, że na całym świecie działa to podobnie. Zdecydowanie jednak tak nie jest.

Sławomir Czarnecki, polski trener pracujący w Bayer Leverkusen twierdzi, że w jego klubie chłopiec w wieku 8 lat może mieć pewność, że został wybrany nieprzypadkowo i ma duże szanse na zrobienie kariery.

Połowa zawodników z U 8 trafia do zespołu juniorów młodszych z U 17, natomiast połowa 17-latków według statystyk znajduje zatrudnienie w klubach przynajmniej trzeciego szczebla rozgrywkowego w Niemczech, czyli porównywalnie do polskiej drugiej ligi. To są zawodnicy, którzy dzięki piłce mogą już zarabiać pieniądze i to niezłe.

Biorąc pod uwagę młodzieżowców z poprzedniego sezonu w ekstraklasie i I lidze i ich przynależność klubową w okresie 8-12 lat, to wychodzi na to, że spośród klubów naszego regionu dwóch takich zawodników wywodzi się z SALOS-u. Sebastian Kowalczyk i Damian Pawłowski są obecnie piłkarzami klubów z ekstraklasy.

Po jednym takim piłkarzu jest z takich klubów, jak: Chemik Police (Rafał Maćkowski), Błękitni Stargard (Grzegorz Szymusik) i Światowid Łobez (Wojciech Błyszko). Szymusik i Błyszko są obecnie piłkarzami klubów z ekstraklasy, a wypromowali się w Błękitnych Stargard. Z Pogoni nie ma w tym gronie ani jednego klasycznego wychowanka, który w poprzednim sezonie grałby na poziomie ekstraklasy lub I ligi.

Liderami pod tym względem są takie kluby, jak: Lech Poznań i Stadion Śląski Chorzów – po pięciu graczy, Zawisza Bydgoszcz – czterech zawodników, oraz Gwiazda Ruda Śląska, MOSiR Jastrzębie – po trzech piłkarzy. ©℗

Wojciech PARADA

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA