Niedziela, 24 listopada 2024 r.  .
REKLAMA

Piłka nożna. Wygrana da ósemkę

Data publikacji: 28 maja 2020 r. 22:31
Ostatnia aktualizacja: 28 maja 2020 r. 22:36
Piłka nożna. Wygrana da ósemkę
 

82 dni trwała przymusowa przerwa w rozgrywkach dla piłkarzy Pogoni Szczecin. W piątkowy wieczór zaprezentują się swoim kibicom, ale tylko przed telewizorami, we wznowionych rozgrywkach piłkarskiej ekstraklasy. Biorąc pod uwagę nastroje sprzed dwóch miesięcy, to powrót na boiska jest ogromnym, wyczekiwanym sukcesem. 

Zwycięstwo nad zajmującym 11. miejsce w tabeli Zagłębiem Lubin w praktyce zapewni drużynie Pogoni Szczecin utrzymanie miejsca w czołowej ósemce na koniec sezonu zasadniczego. Taki jest cel klubu, choć jeszcze na początku grudnia szczecinianie byli liderem tabeli z dużymi szansami nawet na mistrzostwo Polski.

Pogoń po 18 kolejkach miała na koncie 35 zdobytych punktów, prowadziła w tabeli, legitymowała się średnią zdobytych punktów na poziomie 1,94. W ostatnich ośmiu seriach spotkań rozgrywanych na przestrzeni aż sześciu miesięcy Pogoń była jednak najsłabszym zespołem w ekstraklasie. W tym czasie wygrała tylko jeden mecz i to w bardzo szczęśliwych okolicznościach.

Pokonała w Płocku miejscową Wisłę, choć jeszcze na 20 minut przed końcem meczu przegrywała 0:2 i nic nie wskazywało na to, że obraz gry ulegnie zmianie. Ten rzeczywiście się nie zmienił, ale pięć minut osłupienia w szeregach rywala spowodowało, że Pogoń w ośmiu ostatnich meczach ma na koncie jedną przypadkową wygraną.

Na osiem ostatnich meczów Pogoń aż w pięciu nie zdobywała gola. Nie ma w ekstraklasie drużyny, która w ośmiu ostatnich meczach ma mniej zdobytych goli od Pogoni. Szczecinianie w tych ośmiu spotkaniach zdobyli zaledwie sześć punktów. Nie ma w ekstraklasie zespołu, który tych punktów zdobył mniej.

Sprzedaż Buksy priorytetem

Pogoń w ciągu ośmiu spotkań z drużyny punktującej w ekstraklasie najlepiej stała się zespołem, który punktuje najgorzej. Oczywiście znaczący na to wpływ miała sprzedaż Adama Buksy i niezastąpienie tego piłkarza jakimś innym graczem. Było do przewidzenia, że pójście tą drogą spowoduje olbrzymie problemy. Pogoń ten fakt zbagatelizowała, zlekceważyła.

Wykazała się brakiem odwagi i umiejętności przewidywania. Szans na dobry wynik na koniec sezonu jeszcze nie straciła, ale na pewno mocno je ograniczyła. Tylko i wyłącznie przez własne decyzje spowodowane chęcią zysku, zarobku, brakiem inwestowania w drużynę zarobionych dużych pieniędzy z tytułu sprzedaży swojego najlepszego ofensywnego gracza i praktycznie jedynego wartościowego napastnika.

Pogoń w trakcie ostatniej przymusowej przerwy doznała jeszcze jednego poważnego osłabienia. W wyniku poczynionych oszczędności, klub rozwiązał obowiązującą do końca sezonu umowę ze Zvonimirem Kozuljem, jednym z nielicznych wartościowych piłkarzy Pogoni w ofensywie. Bez tego piłkarza w drużynie zajęcie medalowej lokaty na koniec sezonu będzie jeszcze trudniejsze, choć biorąc pod uwagę zajmowane miejsce w tabeli i dorobek punktowy, jest to całkiem realne i możliwe.

W piątek  szczecinianie mają dużą szansę na przełamanie. Na własnym boisku podejmują Zagłębie Lubin, które niespodziewanie jest zagrożone degradacją. Zagłębie w tegorocznych meczach, ale rozegranych trzy miesiące temu prezentowało się jeszcze gorzej od Pogoni.

Zagłębie było w tegorocznych meczach zespołem tracącym najwięcej goli. W sześciu spotkaniach rywale strzelali im aż dwanaście bramek, czyli średnio Zagłębie tych goli traciło dwa na jeden mecz. Pogoń została zapamiętana jako drużyna nieskuteczna, mającą problem ze stworzeniem sytuacji i finalizacją ataku pozycyjnego, więc tych goli teoretycznie zbyt dużo raczej paść nie powinno.

Pogoń w tegorocznych meczach nie tylko zdobywała mało goli, ale też mało tych okazji kreowała. W ekstraklasie plasuje się na przedostatnim miejscu pod tym względem. Mniej sytuacji stworzyła tylko Wisła Płock, która gra futbol defensywny, ostrożny, nastawia się na stałe fragmenty gry i raczej nie ma zbyt dużych ambicji. Pogoń takie jednak mieć powinna.

Pogoń bez okazji

Szczeciński zespół nie tylko mało sytuacji stwarzał, ale też pozwalał przeciwnikowi na zbyt wiele. Pod względem stworzonych sytuacji przez przeciwnika są tylko cztery kluby, które pozwalały rywalowi na nieco więcej. Były to: Lech, ŁKS, Wisła P. i Arka. Dwa z nich: ŁKS i Arka to praktycznie już pewni spadkowicze z ekstraklasy.

Sumując zatem sytuacje stwarzane i sytuacje kreowane przez rywala, to Pogoń powinna obecnie plasować się na czwartym miejscu od końca. Taka jest obecnie ofensywna wartość drużyny, która w porównaniu z sezonem poprzednim została osłabiona, źle sformatowana i mocno zmieniona na gorsze. W klubie nie dostrzeżono zagrożeń i mimo dość wyraźnych sygnałów pozwolono na duże osłabienie formacji ofensywnej. Działo się to jeszcze przed okresem pandemii.

Przed meczem z Zagłębiem możemy jednak być optymistami. Trener Kosta Runjaic będzie miał większe pole manewru, niż trzy miesiące temu. Po karach za kartki do rywalizacji o miejsce w składzie wracają: David Stec i Konstantinos Triantafyllopoulos. W pełni sił po wyleczeniu kontuzji jest też Kamil Drygas, ale do grona kontuzjowanych dołączył Igor Łasicki.

W ostatnim meczu rozegranym w Bełchatowie przeciwko Rakowowi bardzo obiecująco wypadł Mariusz Malec. 25-latek grając w parze ze swoim rówieśnikiem Igorem Łasickim przez cały mecz z Rakowem i 20 minut spotkania z Jagiellonią nie dopuścili do utraty gola. Dziś wiemy, że tych dwóch piłkarzy w obecnym sezonie grających obok siebie nie zobaczymy.

Raczej nie należy się spodziewać występu od pierwszej minuty Marcela Wędrychowskiego, który w Bełchatowie dał znakomitą zmianę. To piłkarz wciąż bardzo młody, nie przeszedł z drużyną okresu przygotowawczego, ale raczej na pewno można się spodziewać jego wejścia na boisko w roli dublera. Na to czekają kibice.

Mecz w Szczecinie, podobnie jak wszystkie inne rozgrywany będzie bez udziału publiczności. ©℗ Wojciech Parada

Fot. pogonszczecin.pl

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA