Środa, 27 listopada 2024 r.  .
REKLAMA

Piłka nożna. Zemsta Jaworskiego, satysfakcja Brzozowskiego

Data publikacji: 06 kwietnia 2018 r. 08:05
Ostatnia aktualizacja: 06 kwietnia 2018 r. 08:05
Piłka nożna. Zemsta Jaworskiego, satysfakcja Brzozowskiego
 

Piłkarze Pogoni Szczecin powalczą w sobotę o piąte w historii zwycięstwo z Legią Warszawa na jej terenie. Legia Warszawa jest klubem, z którym piłkarze Pogoni rozegrali najwięcej spotkań w ekstraklasie.

Wygrywała jednak w co ósmym spotkaniu, a na wyjeździe w co dziesiątym. To Legia była zawsze faworytem potyczek pomiędzy obu ekipami - nawet w czasach, kiedy portowcy byli wyżej w tabeli.

Pogoń po raz pierwszy podejmowała Legię 26 lipca 1959 roku. Była to ostatnia kolejka pierwszej rundy sezonu. Szczecinianie rozpoczęli od mocnego uderzenia. Już w 3 min. gola strzelił Henryk Kalinowski, ale później na boisku dominowała już Legia, która po bramkach Błażejewskiego i Gadeckiego wygrała 2:1.

Również w rewanżu zdecydowanie więcej szans na wygraną dawano Legii. To była ostatnia kolejka spotkań, która miała pogrążyć Pogoń, znajdującą się na przedostatnim miejscu w tabeli. Legia w przypadku zwycięstwa miała szansę zająć trzecie miejsce.

Hat trick Kielca

Na boisku działy się dziwne rzeczy. W końcówce pierwszej połowy dwa gole dla szczecinian zdobył 17 letni wówczas Marian Kielec. Po przerwie dołożył jeszcze jedną bramkę, a wynik na 4:0 ustalił Roman Jaworski, który miał swoją prywatną satysfakcję po tym, jak Legia nie potraktowała go poważnie pięć lat wcześniej.

Legia miała fatalną końcówkę sezonu. Na cztery kolejki przed końcem przegrała w Zabrzu z Górnikiem 0:1 i praktycznie straciła szanse na mistrzowską koronę. W kolejnych trzech spotkaniach wojskowi wywalczyli tylko punkt.

- Wtedy jeszcze telefony nie były tak powszechne, jak dziś - mówi Teodor Jabłonowski, wtedy piłkarz Pogoni Szczecin. - O komórkach nikt wtedy nie myślał. Nasi działacze zaopatrzeni byli w wojskowe radiostacje, dzięki czemu wiedzieli, jaka jest sytuacja na innych boiskach.

15 listopada 1959 roku, to był wielki dzień Mariana Kielca. Zdobyć trzy gole na Łazienkowskiej w wieku 17 lat, to wyczyn, jakiego chyba nie dokonał żaden inny polski piłkarz.

- To był ostatni mecz sezonu, ale długo w Polsce jeszcze o tym się mówiło - wspomina T. Jabłonowski. - Kielca chwalili wszyscy, włącznie z uznawanym wtedy za najlepszego polskiego obrońcę, Stanisławem Oślizło z Górnika Zabrze.

Jaworski i Słowiński w Legii

Legia w latach 50 w tym samym momencie ściągnęła dwóch graczy, którzy kilka lat później spotkali się w Pogoni. Roman Jaworski i Jerzy Słowiński zagrali razem w Legii w jednym - przegranym 1:4 meczu z ŁKS w Łodzi.

Znacznie lepiej wiodło się temu pierwszemu, choć nie na tyle dobrze, żeby zakotwiczyć w Warszawie na dłużej. Po jednym sezonie powrócił do Zawiszy i w tamtym klubie dokończył wojsko.

Mecz w Warszawie był też szczególny dla trenera Edwarda Brzozowskiego. To był polonista z krwi i kości, przedwojenny piłkarz tego klubu. W powojennej Polsce dla takich klubów, jak Polonia Warszawa nie było miejsca. Doświadczyły tego również: Cracovia i Warta Poznań. Przyczyn było kilka, ale najważniejszą niechęć komunistycznych władz do klubu, który kojarzył się z przedwojenną Warszawą.

Szykanowana Polonia

Pierwsza połowa lat 50-tych to czarny okres stalinizmu, ówczesne władze chciały usunąć wszystko, co miało związek z dawną Polską. Każdemu klubowi dano resortowego „sponsora", Polonii przypadła kolej, która w przeciwieństwie do górników, wojska i milicji, do bogatych nie należała.

Trzeba jednak przyznać, że nieudolność działaczy też nie pomogła klubowi w utrzymaniu. Jeszcze kilkanaście lat po spadku, na Polonię przychodziły tysiące ludzi. Później stopniowo sympatię Warszawy przejmowała Legia, która mogła się pochwalić znacznymi sukcesami.

- W latach 50 do Legii trafiało mnóstwo bardzo dobrych piłkarzy - wspomina Eugeniusz Ksol, wtedy piłkarz Ruchu Chorzów, później Polonii Bydgoszcz i dopiero następnie Pogoni Szczecin. - Chodziło głównie o przekierunkowanie sympatii warszawian na ten klub kosztem właśnie Polonii.

Pierwszy wyjazd z Warszawy

Dla Edwarda Brzozowskiego praca w Pogoni była pierwszą poza Warszawą. Jako piłkarz odnosił sukcesy w Polonii, stamtąd trafił do reprezentacji, natomiast jako szkoleniowiec najlepiej mu się wiodło w Gwardii.

Z warszawskich klubów pracował też w Hutniku, ale nigdy w Legii. Wygrana Pogoni na jej terenie aż 4:0 miała dla niego wymowę symboliczną, niezwykle satysfakcjonującą. Tym bardziej, że katem doświadczonej drużyny okazał się piłkarz, którego wprowadził w świat poważnego futbolu.

Dwa gole padły po podaniach Romana Jaworskiego. W latach 1958 i 59 był jedynym piłkarzem Pogoni, który grał we wszystkich ligowych meczach od pierwszej do ostatniej minuty. Miał niebagatelny wkład w historyczny awans do ekstraklasy, a następnie był wiodącą postacią w drużynie, która zdołała się na najwyższym szczeblu rozgrywek utrzymać.

Jaworski z Pohlem i Brychczym

W roku 1954 grał w drużynie Legii Warszawa u boku takich piłkarzy, jak: Pohl, czy Brychczy. Dopiero jednak w Pogoni prezentował formę na miarę swojego talentu. Nazywany był „Złotą Nóżką" z uwagi na niekonwencjonalny drybling. W barwach Pogoni rozegrał 107 ligowych pojedynków (52 w ekstraklasie) i zdobył 15 goli (3 w ekstraklasie).

To przy jego boku rozkwitał talent Mariana Kielca, który głównie z podań Romana Jaworskiego strzelał wiele swoich bramek. To właśnie Roman Jaworski wprowadzał do drużyny późniejsze legendy szczecińskiego klubu: Wojciecha Frączczaka, Waldemara Folbrychta, Huberta Fiałkowskiego, Jerzego Krzystolika, Eugeniusza Ksola.

Nie tylko Jaworski był w Pogoni piłkarzem mającym wcześniej epizod w Legii. Takim piłkarzem był też strzelec drugiej bramki Jerzy Słowiński, który swoje występy w stołecznej drużynie zakończył jednak zaledwie na jednym oficjalnym ligowym meczu.

Na kolejny występ na boiskach ekstraklasy musiał czekać aż pięć lat i mógł mieć satysfakcję, że poważnie się do tego przyczynił. Słowiński i Jaworski pełnili w Legii obowiązkową służbę wojskową, przebywali w tym klubie w tym samym czasie, by po czterech latach cieszyć się wspólnie z historycznego awansu Pogoni do ekstraklasy. ©℗ Wojciech Parada

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA