Piątkowe wydarzenia w Paryżu uzmysłowiły, jak łatwym celem dla terrorystów są sportowe areny i najważniejsze sportowe imprezy na świecie. W przyszłym roku w tym samym kraju odbędą się finały piłkarskich mistrzostw Europy i już dziś pojawiły się lęki, czy nie sprawdzą się czarne scenariusze.
W przeszłości największe piłkarskie imprezy wolne były od zamachów terrorystycznych, ale już Igrzyska Olimpijskie nie. W przyszłym roku odbędą się też Igrzyska Olimpijskie. Co prawda w kraju dalekim od Europy - w Brazylii, ale to wcale nie znaczy, że Rio de Janeiro wolne jest od obaw.
Szczecinianie Izabella Szuszkiewicz i Krzysztof Krupecki uczestniczyli w igrzyskach, w których spotkali się z atakami terrorystycznymi w Monachium w roku 1972 i Atlancie w roku 1996.
Igrzyska w roku 1972 zapowiadały się znakomicie. Rozwijający się kraj - Niemcy Zachodnie chciały zadziwić świat wspaniałą organizacją i atmosferą. Wszystko przebiegało znakomicie. To właśnie wtedy wymyślono maskotkę igrzysk. W Monachium został nim jamnik Waldi w kolorach: niebieski, pomarańczowy i zielony. Głównym wydarzeniem, zapamiętanym najbardziej był jednak zamach terrorystyczny.
5 września grupa Palestyńczyków z organizacji „Czarny Wrzesień" wdarła się przez mur do wioski olimpijskiej około godziny 4:00. Zostali zauważeni przez pracowników poczty, ale ci widząc grupę ubraną w dresy, pomyśleli, że są to sportowcy wracający z nocnej zabawy, dlatego nie włączali alarmu.
- Do feralnego dnia 5 września nikt nikogo nie sprawdzał - mówi Izabella Szuszkiewicz - szczecińska kajakarka, dla której były to trzecie igrzyska. - Nikomu do głowy nie przyszło, że czas igrzysk, kojarzony z pokojem, radością, może został wykorzystany do terrorystycznych ataków. Tak się jednak niestety stało. ©℗ (p)
Cały artykuł czytaj w poniedziałkowym wydaniu Kuriera Szczecińskiego, lub w e - wydaniu.