Na mapce turystycznej, którą wydało Miasto Świnoujście Fort Gerharda oraz latarnię morską zakreślono jako teren niedostępny, co nie jest prawdą, bo przecież do obiektów można dotrzeć drogą morską. - Ale tego już autor nie zaznaczył. Turysta może odnieść wrażenie, że jesteśmy całkowicie zamknięci – denerwują się gospodarze obydwu obiektów.
Trudny okres przeżywają w ostatnim czasie opiekunowie Fortu Gerharda i pracownicy latarni morskiej w Świnoujściu. Przypomnijmy, że od ponad dwóch miesięcy do zabytków nie można dotrzeć drogą lądową, bo wojewoda zachodniopomorski wprowadził blokadę ul. Ku Morzu. Ze względu na wojnę na Ukrainie istnieje tu czasowa „strefa bezpieczeństwa”, która ma zostać zniesiona, gdy już specjaliści ze służb stwierdzą, że zrobiło się bezpieczniej dla pobliskiego terminala LNG. Obecnie do fortu i latarni dostać się można jedynie w ramach zorganizowanego rejsu organizowanego przez firmę Adler Schiffe. Takie rejsy odbywają się od kilku lat.
Jak tłumaczą pracownicy fortu i latarni, przez blokadę, turystów przybywa zbyt mało, żeby obiekty można było utrzymać. Dlatego każda promocja jest na wagę złota, w tym wskazywanie drogi do zabytków. - W niemal każdym naszym komunikacie podkreślamy, że można dostać się do nas dzięki rejsom stateczkami, drogą wodną - tłumaczy Piotr Kucharski, przewodnik z Muzeum Obrony Wybrzeża z Fortu Gerharda.
Na mapce, którą wydał Urząd Miasta teren fortu i latarni jest przekreślony czerwonymi kreskami, chociaż nie jest objęty żadną strefą. Autor postawił dwa duże znaki zakazu na ul. Ku Morzu, ale o połączeniu wodnym już zapomniał.
Na skargi mieszkańców zareagował prezydent Świnoujścia Janusz Żmurkiewicz. Błąd na pierwszym wydaniu mapy zostanie naprawiony specjalną, doklejaną erratą. Drugie wydanie zostanie poprawione. ©℗
BaT