Są radosne, pocieszne i rozczulająco się rozłażą po kolanach wolontariuszy oraz pracowników schroniska. Jak to szczenięta. Tyle że akurat ta piątka maluchów jest szczególna: zbyt szybko oderwana od matki, niechciana.
Na razie najwięcej śpią: jedno przy drugim, na wspólnym posłaniu. Ledwie otworzą oczy, a już popiskują. Wiecznie głodne i w instynktownym poszukiwaniu matki. Ale jej przy nich już nie ma.
- Szczenięta pod opieką matki czują się bezpiecznie i wszystkiego się uczą. Powinny więc z nią przebywać przynajmniej do 8-9 tygodnia życia. Nasze mają zaledwie 4 tygodnie… Na szczęście, są w dobrej kondycji i świetnie sobie radzą: zdrowe i radosne - mówi Ewa Lewandowska ze Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt w Szczecinie.
Szczenięta trafiły pod opiekę placówki przy ul. Zwierzęcy Zakątek w miniony piątek (2 lutego). Zostały przyniesione przez dwie kobiety: matkę z córką.
- Mówiły, że miot liczył 8 szczeniąt. Opowiadały, że sunia szybko odrzuciła młode. Dla trzech maluchów już znalazły domy, a z pozostałymi… nie miały co zrobić. Można sobie wyobrazić, co stałoby się z tymi szczeniakami, gdybyśmy ich nie przyjęli. Być może skończyłyby w kartonie przy śmietniku, jak maluch, który do nas dotarł w ub. roku - wspomina pracownica schroniska.
Piątka brązowych puchatych szczeniaczków roztapia serca wszystkich wokół. To cztery dziewczynki i jeden chłopak. Każdy ze słodziaków waży teraz po 1 kilogramie.
- Po łapkach widać, że w przyszłości nie będą sięgały nawet do kolana. Podobnie jak ich mama. Szukamy dla tych słodziaków kochających i odpowiedzialnych rodzin. Maluchy nie powinny się wychowywać w schronisku - przyznaje p. Ewa.
Do tej pory zainteresowanie adopcją szczeniąt jest niewielkie. Zaledwie dwie osoby wyraziły wolę przygarnięcia któregokolwiek. Natomiast tylko jedna z nich faktycznie przesłała ankietę przedadopcyjną do schroniska. Dlatego… "Wszystkie ręce na pokład!" - apelują wolontariusze placówki.
- Mamy na pokładzie ekipę maluchów, które pojawiły się na świecie niechciane i nikomu niepotrzebne. Dzieciaki czekają na swoje nowe domy, w których przyszli właściciele otoczą je miłością, a przy okazji uchronią przed dalszym rozmnażaniem - przekonują.
I zwracają uwagę: "Bo problem bezdomności zaczyna się tam, gdzie kończy się świadomość ludzi o potrzebie sterylizacji lub kastracji zwierząt. To mit jakoby suczka musiała przynajmniej raz w życiu urodzić. Wykonując zabieg zgodnie z zaleceniami lekarza, zapobiegamy nie tylko pojawieniu się niechcianego miotu, ale i problemom zdrowotnym. Apelujemy, żeby nie zwlekać z decyzją o takim zabiegu".
Schroniskowe maluchy samodzielnie jedzą. Poza tym wymagają czułej i nieustannej opieki: wychowania oraz socjalizacji.
- Wbrew pozorom, adopcja szczenięcia jest o wiele trudniejsza i bardziej absorbująca niż dorosłego psa. Bo maluchy trzeba uczyć wszystkiego od podstaw, także zasad higieny. Trzeba też mieć świadomość, że nawet najbardziej pociesznego i rozczulającego szczeniaczka będą swędziały ząbki, z czym wiązać się będzie… fala "domowego zniszczenia" - zwraca uwagę Ewa Lewandowska. - Dlatego bardzo prosimy o przemyślane adopcje.
Osoby zainteresowane przygarnięciem jedno z - jeszcze bezimiennych - schroniskowych szczeniaczków są proszone o przesyłanie ankiet przedadopcyjnych (są dostępne pod linkiem: https://bit.ly/3GlW2w6) na maila: schronisko@schronisko.szczecin.pl ©℗
A. NALEWAJKO