W Świnoujściu od dłuższego czasu brakuje rąk do pracy. Bezrobocie wynosi zaledwie 3,2 procent. Ofert pracy jest sporo, ale wielu świnoujścian woli pracować za większe pieniądze po niemieckiej stronie wyspy Uznam. Nie pomogli nawet uchodźcy z Ukrainy. Wakatów w wielu branżach nadal jest sporo. Sytuacja może się jednak zmienić. Na świnoujski i nie tylko rynek pracy mogą trafić setki filipińskich pracowników.
Pierwsze rozmowy firmy LeitzGo International Recruitment Inc.zajmującej się transferem azjatyckich pracowników z władzami kurortu już się odbyły. Po zakończeniu procedur związanych z zatrudnieniem Filipińczyków w Polsce jest szansa na zorganizowanie spotkania ze świnoujskimi pracodawcami.
Według oficjalnych statystyk po wybuchu wojny na Ukrainie do Świnoujścia przyjechało ponad dwa tysiące uchodźców. Lokalni pracodawcy nie ukrywali, że z chęcią dadzą im zatrudnienie. Zbliżał się sezon letni, więc hotelarze i restauratorzy pilnie poszukiwali pracowników. Okazało się jednak, że nie wszyscy mają odpowiednie kwalifikacje. Większość uchodźców to kobiety z dziećmi. Część znalazła zatrudnienie, ale sporo etatów pozostało nieobsadzonych.
– Nie wszystkie kobiety mogły pójść do pracy, bo przecież musiały zajmować się dziećmi. Jest spore zapotrzebowanie na pracowników z branży przemysłowej, u nas takich zakładów przecież nie brakuje. Od razu zatrudnienie w Świnoujściu znajdzie około 200-250 osób. Pomysł z filipińskimi pracownikami jest ciekawy. Myślimy nad zorganizowaniem spotkania firmy z pracodawcami. W Świnoujściu jest zapotrzebowanie na wykwalifikowanych pracowników – mówi Justyna Tyszkiewicz, dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy w Świnoujściu.
Maciej Śmigielski, który współpracuje z Filipińską Izbą Przemysłowo-Handlową i pomaga w transferach pracowników podkreśla, że rynek pracy w Świnoujściu potrzebuje wykwalifikowanych pracowników. Atutem Filipińczyków ma być ich pracowitość oraz podobieństwa kulturowe. Azjaci doskonale znają też język angielski.
– Filipińczycy są chrześcijanami, mają podobne upodobania kulinarne. Są zawsze uśmiechnięci. Swoją pracę traktują poważnie. Oni nie przyjeżdżają tu, aby zostać na stałe. Chcą po zakończeniu kontraktu wracać do domu, bo tam mają swoje rodziny. Oczywiście później znów mogą podpisać nowy kontrakt. Do tej pory udało nam się wytransferować około 500 pracowników z różnych branż – wyjaśnia M. Śmigielski, prezes PhilPol Trade, Tourism and Investment.
Przedstawiciele firmy LeitzGo współpracują z wieloma korporacjami i dużymi zakładami produkcyjnymi w wielu krajach Europy. Mogą zapewnić pracowników z niemal każdej branży. Kontrakt trwa zazwyczaj dwa lata i może być przedłużony. Wszystko zależy od potrzeb pracodawców. Załatwienie formalności związanych z przyjazdem i pracą w Polsce trwa około trzech miesięcy.
– Współpracowaliśmy z hotelami, znamy branżę. To na nas spoczywa znalezienie odpowiedniego pracownika. Pracodawca zgłasza nam wymagania. Na Filipinach wybieramy najlepszych pracowników i wysyłamy ich do pracy. Oni otrzymują rynkowe wynagrodzenie, bo nie ma mowy, że będą zarabiać połowę stawki. Muszą też być traktowani tak samo jak inni pracownicy. W tym względzie współpracujemy z pracodawcami przez cały czas trwania kontraktu – dodaje M. Śmigielski.
Jak się dowiedzieliśmy, prowizja za każdego pracownika wynosi około 150 dolarów miesięcznie przez cały okres trwania kontraktu. Wszystko zależy od długości pracy, ilości pracowników itp. Przyjazd pracowników z Filipin może wnieść ożywienie nie tylko na świnoujskim rynku pracy. Według Północnej Izby Gospodarczej w Szczecinie w sektorze transportowym brakuje przynajmniej 150 tysięcy kierowców zawodowych. Przedstawiciele firmy LeitzGo zapewniają, że mogą znaleźć tysiące pracowników w niemal każdym zawodzie.
– Możemy dostarczyć także kierowców ciężarówek. Oni mają wszystkie wymagane uprawnienia. Na Filipinach nie ma rozwiniętej kolei, transport opiera się głównie na ciężarówkach – zapewnia M. Śmigielski. ©℗
(mł)