Podczas obrad kołobrzeskiej Rady Miasta miała być wydana zgoda na bezprzetargowe przedłużenie umowy dzierżawy 3,5-hektarowej działki przy ul. 4. Dywizji Wojska Polskiego miejscowemu przedsiębiorcy Januszowi Lubińskiemu. Mowa o terenie, na którym prowadzi on od 27 lat Camping Baltic.
Projekt stosownej uchwały przygotowała prezydent miasta Anna Mieczkowska. Wszystko wskazywało na to, że nie pojawią się żadne przeszkody. Tymczasem w dniu sesji wniesiony został przygotowany przez kluby radnych Kołobrzescy Razem i Nowy Kołobrzeg inny projekt mówiący o konieczności przeprowadzenia przetargu. To właśnie on zyskał większość w Radzie Miasta.
Dokument procedowano mimo że nie trafił on wcześniej pod obrady poszczególnych komisji. Nie wiadomo, jakie lobby zadziałało, ale nie ma wątpliwości, że radnym trzymającym w Kołobrzegu władzę się spieszyło. Decyzja zapadła najwyraźniej za kuluarami sesji, bo w trakcie jej trwania nie dopuszczono nawet do głosu zainteresowanego kontynuowaniem swojej działalności Janusza Lubińskiego. Nie pozwolono mu w ten sposób na przedstawienie zarówno radnym, jak i opinii publicznej argumentów przemawiających za kontynuowaniem z nim współpracy. Na dodatek radni, wiedząc o tym, że przedsiębiorca gotów jest płacić za nieruchomość nawet 300 tys. zł rocznie, co znacznie przekraczałoby dotychczasowy czynsz, ustalili, że minimalna kwota, za jaką działka może zostać wydzierżawiona w drodze przetargu to 441 tys. zł rocznie i to netto. Klamka zapadła zaledwie na dwa dni przed końcem obowiązującej z Lubińskim umowy. Radni, którzy w wielu przypadkach godzą się na to, aby w trybie bezprzetargowym przedłużać innym biznesmenom umowy, na podstawie których prowadzą oni działalność na miejskim mieniu, w przypadku dzierżawy Campingu Baltic byli bezwzględni.
Janusz Lubiński przyjrzał się pospiesznej procedurze, jaką zastosowano w jego przypadku i po konsultacji z prawnikami postanowił zwrócić się do sądu. Oskarża on organ uchwałodawczy Kołobrzegu o złamanie prawa. Zauważa między innymi, że wniesienie pod obrady projektu uchwały sporządzonego w dniu sesji, w świetle obowiązującego Statutu Miasta jest niedopuszczalne. Przewodniczący Rady Miasta nie skierował projektu pod obrady poszczególnych komisji. Przedsiębiorca zaznacza przy tym, że Rada Miasta nie musiała czekać ze swoją decyzją do ostatniej w ubiegłym roku sesji, bowiem on swój wniosek o bezprzetargowe przedłużenie umowy o kolejnych 9 lat złożył pół roku wcześniej. Podjęta przez trzymającą władzę w Kołobrzegu grupę radnych uchwała nie miała w swej treści jakiegokolwiek uzasadnienia, co może stanowić kolejną jej wadę.
Niezależnie od skierowania sprawy do rozpatrzenia przez Wojewódzki Sad Administracyjny w Szczecinie, dotychczasowy dzierżawca zwrócił się do kołobrzeskiej Rady Miasta o wstrzymanie wykonania kontrowersyjnej – w opinii społecznej – uchwały. Janusz Lubiński mimo braku odpowiedzi nadal korzysta z miejskiej nieruchomości, płacąc za nią czynsz dzierżawny w dotychczasowej wysokości. Zgodnie z treścią starej umowy może zostać jednak stamtąd eksmitowany. W jej treści zawarto bowiem zapis mówiący o dobrowolnym poddaniu się przez niego egzekucji. ©℗
(pw)