Bramy sięgała długa kolejka chętnych do oglądania eksponatów Muzeum Techniki i Komunikacji. Gdy jedni liczyli na bliskie spotkania z klasykami szos, to inni mieli nadzieję zobaczyć perły Stoewera, miniatury Szczecińskiego Paprykarza Modelarskiego oraz poznać niezwykłe historie przystanku "Muzealna noc mądrości".
Na rozgrzewkę była parada zabytkowych aut, wśród których były nie tylko Syrenki, Trabanty, Wartburgi i Nysy, ale m.in. również Mercedesy, Fordy, Mustangi i Jeepy. Nie zabrakło też kultowych dla szos PRL-u Fiatów: 125 i 126 p.
- Tato, tu piszą, że Pan Samochodzik mógł jeździć maluchem - na jeden z wykładów w programie "Muzealnej nocy mądrości" zwracał uwagę pewien chłopiec.
- Oby nie, bo musiałby ze sobą wozić pończochy i kawałek płyty pilśniowej. Zapytaj dziadka, jak pończochami zastępował pasek klinowy, który swego czasu był nie do kupienia, a dla utrzymania ssania - gdy sprzęgło siadało - wpychał w silnik pilśnię - wyjaśniał ojciec, choć chłopiec zdawał się nie rozumieć dziecięcych wspomnień swego taty.
Jednak nawet Junaki podwieszane nad klasykami szos z czasów PRL-u bladły w konfrontacji z "Ogórkiem" (autobus Jelcz), wagonem bremen (kremowy poniemiecki wagon tramwajowy) czy klasykami dawnego Stettina - Stoewerami. Także im był poświęcony jeden z najciekawszych wykładów "Muzealnej nocy mądrości". Choć i tej marki maszynami, tyle że w wersji do pisania, słynął przedwojenny Szczecin. O czym przypominały historyczne reklamy, na ich bazie wyprodukowane współczesne pinsy i m.in. puzle, a o czym można było również posłuchać podczas wykładu pt. "Jak maszyny pomogły (lub nie) kobietom".
Kto nie dotarł do Muzeum Techniki i Komunikacji w Noc Muzeów, ten przynajmniej miał okazję podpatrzyć klasyki szos podczas parady, która w sobotę (18 maja) przejechała - od ul. Niemierzyńskiej 18A - przez Szczecin.
(an)
Film: Piotr Sikora