Żywy szkielet głodzonego psa, kot skatowany przez oprawcę, posiwiały pyszczek, którego do ziemi przygniata wielki nieleczony guz, upodlony wilczur na łańcuchu przy pustej misce i rozpadającej się budzie – to ledwie ułamek z obrazów, z jakimi niemal każdego dnia stykają się inspektorzy i wolontariusze szczecińskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami. Publikują je na portalu publicznej zbiórki, aby zdobyć środki na dalsze pomaganie skrzywdzonym przez los i ludzi „braciom mniejszym”.
Na portalu „ratujemyzwierzaki.pl” szczeciński TOZ zamieścił zbiórkę pn. „Na ratunek”. Zabiega o uwagę oraz szczodrość nieobojętnych na los zwierząt.
– W ramach interwencji wyjeżdżamy do zwierząt, nad którymi znęcają się właściciele lub opiekunowie oraz do zwierząt chorych, bezdomnych, bez opieki i potrzebujących naszej pomocy. Robimy wszystko, co możemy, aby uratować każde zwierzę. Niestety, koszty pomocy lekarsko-weterynaryjnej, opieki, karmy są tak wysokie, że bez Waszego wsparcia i pomocy po prostu nie moglibyśmy nic zrobić – przekonuje TOZ. – Tylko z Waszym wsparciem uda się uratować kolejne istnienia, nakarmić, otoczyć opieką i pomóc.
Szczeciński TOZ koncentruje się na pomaganiu lokalnym zwierzętom w potrzebie. Choć podejmuje interwencje również w terenie: „wszędzie tam, gdzie nikt inny nie da rady pomóc”.
– Koszty prowadzonych interwencji są ogromne. Podobnie jak koszty utrzymania naszej siedziby: gdzie opiekujemy się psiakami i kotami, a także szpitala dla kotów – największego w naszym mieście. Prowadzenie samego szpitala oraz opłaty za lokal to wydatek prawie 20 tys. złotych miesięcznie. Bez pomocy te miejsca… przestaną istnieć – przyznaje TOZ.
Do tej pory na apel szczecińskiego TOZ o wsparcie odpowiedziało 127 darczyńców. Przekazali od 1 do 200 zł. Uzbierana kwota łączna – 3320 zł – nie pokryje nawet miesięcznych kosztów utrzymania siedziby oraz kociego szpitalika. Pozostaje nadzieja, bo do końca zbiórki są jeszcze niespełna dwa tygodnie.
Jednak nie tylko z wyciągniętą po datku puszką szczeciński TOZ zabiega o środki na kontynuowanie działalności pomocowej. Organizuje również charytatywne zbiórki oraz okazjonalne imprezy. Jak ostatnio „Lato zamknięte w słoikach” oraz „Gastro dzień w Tozie”, a jak już niebawem – 3 grudnia – „Mikołajki w Tozie”. Cały dochód z tych spotkań w ogrodzie przy ul. Ojca Beyzyma – czyli ze sprzedaży napojów, ciast, różnorodnych potraw i przetworów, stoisk z gadżetami dla pupili, a wkrótce również świątecznych stroików – zasila konto organizacji, która walczy o dobro zwierząt w potrzebie. Każdy – w dowolnej formie – może jej pomóc pomagać. ©℗
A. NALEWAJKO