Rodzina, przyjaciele, ludzie morza i młodzież pożegnali w piątek (22 grudnia) kapitana żeglugi wielkiej Wiktora Czappa, który zmarł w wieku 91 lat. Msza św. pogrzebowa została odprawiona w kościele Morskim p.w. św. Jana Ewangelisty w Szczecinie, a pogrzeb odbył się na Cmentarzu Centralnym.
Obecne były poczty sztandarowe Szczecińskiego Klubu Kapitanów Żeglugi Wielkiej, Stowarzyszenia Starszych Mechaników Morskich, Duszpasterstwa Ludzi Morza, Technikum Morskiego i Szkoły Podstawowej nr 37 w Szczecinie. Nie zabrakło przedstawicieli Politechniki Morskiej, a także wiązanki kwiatów od harcerskiej drużyny z Sochaczewa, której patronuje Konstanty Maciejewicz. Kapitan Czapp był jednym z jego wychowanków.
– Żegnamy człowieka zawsze uśmiechniętego, zawsze życzliwego – powiedział ks. Stanisław Flis, diecezjalny duszpasterz ludzi morza.
Wiktor Czapp urodził się w Gdyni 29 stycznia 1932 r. Od wczesnej młodości interesował się morzem. W 1953 r. ukończył Państwową Szkołę Morską w Szczecinie i z nakazem pracy trafił do Polskiej Żeglugi Morskiej. Pracował na morzu – od młodszego marynarza do kapitana – na statkach różnej wielkości, masowcach i drobnicowcach, m.in. na „Sołdku”. Odwiedził 82 kraje i 452 porty. Był głównym nawigatorem PŻM, a w 1978 r. związał się z Urzędem Morskim w Szczecinie, gdzie pełnił funkcję najpierw zastępcy, a potem kapitana portu Szczecin i jednocześnie szefa pilotów. Po 10 latach wrócił do PŻM. W 1992 r. przeszedł na emeryturę i zajął się intensywną działalnością społeczną. Przez wiele lat był przewodniczącym Szczecińskiego Klubu Kapitanów Żeglugi Wielkiej. Stał na czele Komitetu ds. Opieki nad Pomnikiem „Tym, którzy nie powrócili z morza”.
Kapitan Czapp był miłośnikiem historii polskiej floty, szkolnictwa morskiego oraz tradycji morskich (ceremoniału, zwyczajów). Napisał książkę „Podróże kapitana po morzach i historii” i mnóstwo artykułów. Współpracował ze szkołami, spotykał się często z dziećmi i młodzieżą. We wrześniu br. swoje marynistyczne zbiory przekazał Archiwum Państwowemu w Szczecinie.
– Był szanowany, lubiany, uczynny, przyjacielski – mówił Witold Szadokierski, przemawiając na cmentarzu w imieniu Szczecińskiego Klubu Kapitanów Żeglugi Wielkiej. – Był tym, kim być najtrudniej, przyzwoitym, prawym, szlachetnym człowiekiem, doskonałym, kompetentnym, odpowiedzialnym fachowcem.
Przedstawiciel SKKŻW przytoczył wiersz: „Gdy serca bić już przestają, zmęczone oczy zawodzą, kapitanowie nie umierają, na wieczną wachtę odchodzą”...
W imieniu PŻM zmarłego pożegnał Bogusław Marciniak.
(ek)