To była niezwykła Noc Śledziożerców. Zarówno pod względem prezentowanych potraw, jak i towarzyskim. Uczestniczył w niej jeden prezydent miasta i dwóch konsulów honorowych. Był też dziekan wydziału ZUT oraz wielu innych nie mniej ciekawych i znamienitych gości. Ale najważniejsze było około 20 rodzajów potraw zrobionych na bazie króla Bałtyku, czyli śledzia.
Łódź ma Park Śledzia, a Szczecin ma Noc Śledziożerców. Jest to cykliczna impreza odbywająca się już od 22 lat. Jej pomysłodawcami są Bolesław Sobolewski oraz Eugeniusz Mientkiewicz – obaj to zawołani kucharze i smakosze.
Od początku spotkania odbywały się w restauracji „Na Kuncu Korytarza”, ale z chwilą jej zamknięcia zaszła potrzeba zmiany lokalu. Wybór padł na Dom Skandynawski mieszczący się przy ul. Monte Cassino 6. A skoro Dom Skandynawski, to i większe zainteresowanie uczestników kuchnią z tamtego regionu Bałtyku.
Krąg wtajemniczonych tworzą ludzie różnych zawodów, połączeni kulinarnym zacięciem i miłością do śledzia, którego potrafią przyrządzić na wiele sposobów. Przez 22 lata wymyślili ich nieprawdopodobnie dużo i na takie sposoby, które kulinarnym mistrzom się jeszcze nie śniły. Oto kilka przykładów na to, co można zrobić ze śledzia: focaccia z grzybami i solonym śledziem, tacos a’la El Tapatio po meksykańsku, w burrito z chipochle, śledziowe pâte z marynowanymi ślimakami i prażonymi pistacjami, baba śledziowa z miętowym akcentem.
Uczestników spotkania zaskoczył prezydent miasta Piotr Krzystek, który zaprezentował „Śledzia po prezydencku”.
– Nazwa odnosi się do prezydenta Piotra Zaremby – wyjaśnił. - Nie znam technologii jego przygotowania, bo nie ja osobiście go robiłem lecz pracownicy bufetu mieszczącego się w Urzędzie Miasta.
Oprócz „Śledzia po prezydencku” pojawiły się też śledziowe dania preferowane w kuchni krajów skandynawskich. Prezentowali je Piotr Stanisław Kotfis, konsul honorowy Królestwa Norwegii oraz Adolf Wysocki, konsul honorowy Finlandii.
Następne spotkanie zaplanowano na luty, bo Śledziożercy spotykają się w miesiącach na literę „L” – „L” jak Lubię Śledzie.©℗
Krzysztof ŻURAWSKI