Co łączy Nostradamusa z Frederickiem Forsythem oraz z nowojorskim taksówkarzem Jerrym Fletcherem? Jeśli myślicie, że nic a nic, to się mylicie, ale jeśli sądzicie, że to teorie spiskowe, to macie rację! Jestem ich wielkim fanem. Im bardziej naciągane, tym lepsze.
Nostradamus, czyli astrolog i autor proroctw, okultysta, mistyk oraz badacz wiedzy tajemnej, przewidział III wojnę światową, ale jednak nie wymyślił tego co Frederick Forsyth w książce pt. „Diabelska alternatywa”. Ani nie wymyślił również tego, co wiedział cierpiący na stany lękowe taksówkarz ze świetnego filmu pod banalnym tytułem „Teoria spisku”, w którym Jerry Fletcher (Mel Gibson) wierzy, że światem rządzi tajna organizacja. Gromadzi na to dowody i dzieli się nimi z przypadkową pasażerką (Julia Roberts), która oczywiście ani trochę nie wierzy w dziwne teorie taksówkarza. Do czasu. Bo życie pisze przecież różne scenariusze i coś, co wydawało się fantastyką lub rojeniem chorego umysłu, nagle okazuje się realne.
Oto w Komendzie Głównej Policji wybuchł granatnik przywieziony z Ukrainy. Pojawiły się sugestie, że był to atak terrorystyczny Rosjan. Sugestie były serio i nie były zmyślone przez żadnego taksówkarza, bo ci mają teraz inne problemy niż opracowywanie mniej lub bardziej nieprawdopodobnych teorii.
Ale przestrzeń nie znosi pustki i to, czego nie wymyślili taksówkarze, wymyślają internetowi spece. W sieci natknąłem się na teorię, że granatnik miał coś wspólnego z katastrofą helikoptera w miejscowości Browary pod Kijowem. Teoria jest taka, że francuski śmigłowiec EC225/H225 Super Puma, a używany przez ukraińską służbę ds. sytuacji nadzwyczajnych, został strącony identycznym modelem granatnika RGW-90 HH MATADOR. Zwolennicy tej teorii powołują się przy tym na wypowiedź jednego z ukraińskich polityków, który powiedział, że „Niczego nie można wykluczyć. Zaczynając od najbardziej banalnych i kończąc na najmniej prawdopodobnych wersjach”.
Więc niczego nie wykluczając, przypomniano, że na pokładzie pumy był szef MSW i jego dwaj zastępcy. Tym samym katastrofa helikoptera, z wysokimi funkcjonariuszami na pokładzie, przypomina katastrofę w Mirosławcu z roku 2008, gdzie rozbił się samolot CASA C-295M 019. Przewoził on oficerów Sił Powietrznych uczestniczących w 50. Konferencji Bezpieczeństwa Lotów Lotnictwa Sił Zbrojnych RP. Teoria ma ręce i nogi, bo tu i tu na pokładzie znajdowali się ludzie zajmujący się bezpieczeństwem narodowym i to na najwyższych szczeblach.
Skoro o najwyższych szczeblach mowa, to 6 października 2022 roku premier Mateusz Morawiecki podpisał zarządzenie wprowadzające 2. stopień alarmowy BRAVO wobec polskiej infrastruktury energetycznej mieszczącej się poza granicami RP. Zostało ono przedłużone do 28 lutego br. i teraz obowiązuje na obszarze Polski i poza jej granicami. I dobrze, że przedłużył, ale niedobrze, że nie uczulił speców od bezpieczeństwa, a ci swoich podwładnych, że należy sprawę traktować poważnie. A nie niepoważnie jak w przypadku trzech hiszpańskich nurków, których kilka dni temu wyłowiono nocą w pobliżu portu w Gdańsku i terminalu naftowego. Jak twierdzili, szukali tam bursztynu. Nie mieli jednak pozwolenia na nurkowanie, a ich łódź nie miała wyposażenia do pływania nocą. Po wylegitymowaniu ich przez policję zostali zwolnieni. Byli jednak na tyle mili, że przed zniknięciem podali numery swoich telefonów. Numery okazały się nieaktywne i kontakt się z nimi urwał. A przecież pływając w pobliżu Naftoportu, mogli mieć zamiar uszkodzenia jakiejś jednostki wypełnionej ropą. W efekcie następuje katastrofa ekologiczna oraz utrudniony jest dostęp do portu.
Podobnie było w książce Forsytha, gdzie świat stoi w obliczu kryzysu i realnego zagrożenia wybuchem III wojny światowej. W tle są tajne służby, tankowce z ropą oraz oczywiście Rosjanie.
A co na to Nostradmus? Przewiduje on, że w roku 2023 konflikty zbrojne doprowadzą do powstania nowego ładu. Pocieszające jest, że profeta w swoich wizjach przewidział szczególną misję dla Polski. Wraz z Francją mamy poprowadzić działania na rzecz zjednoczenia wyniszczonej konfliktami Europy. Pewnie tak będzie, o ile ktoś nie dopatrzy się, że helikopter, który spadł na Browary, był produkcji francuskiej. I nie wysnuje na tej podstawie teorii, że z Francuzami nie będziemy naprawiać Europy, bo to się może bardzo źle skończyć. Dla nas, a nie dla Francuzów. ©℗
Krzysztof Żurawski, dziennikarz i publicysta "Kuriera Szczecińskiego".