Mam znajomego filozofa. Prawdziwego. Takiego z krwi i kości, a nawet z wykształcenia i powołania. Bo on się temu poświęcił. Całkowicie i bez reszty. Tak przynajmniej myślę. A skoro o myśleniu mowa, to dalej będzie o myśleniu właśnie, ale nie tylko. O polityce i literaturze również. Na pierwszy rzut oka oba tematy pozornie są ze sobą niezwiązane. Ba, oderwane są od siebie – metaforycznie rzecz ujmując, to na dwóch przeciwległych biegunach leżą.
Skoro mowa o dwóch biegunach, to pora zakończyć wszelkie dygresje i przejść do głównego wątku. Do „ad remu” jak mawia moja znajoma filolożka polska i rosyjska, ale nie klasyczna, więc może sobie pozwolić (choć nie powinna) na nieprawidłową odmianę łacińskiego wyrażenia „ad rem”. Więc ten mój znajomy, filozof uniwersytecki zresztą, podobnie jak ja, jesteśmy wielkimi miłośnikami ciemnego piwa. A że przy ciemnym piwie i przy filozofie nie wypada nie wspomnieć o czymkolwiek co z filozofią i ciemnym piwem ma wspólnego, to wspomniałem, że Władimir Iljicz Uljanow (pseudonim Lenin), będący nie tylko politykiem i „wodzem światowej rewolucji”, ale także filozofem marksistowskim, oraz Johann Paul Friedrich Richter (znany jako Jean Paul) byli wielkimi miłośnikami ciemnego piwa właśnie.
O Leninie to słyszał prawie każdy, ale o niemieckim pisarzu i filozofie piszącym się z francuska Jean Paul to chyba słyszało i wie niewielu. No, może co pilniejsi maturzyści zdający rozszerzony język polski. Bo Jean Paul był jednym z głównych prekursorów romantyzmu w literaturze niemieckiej XVIII wieku i miał spory wpływ twórczy na powstanie IV części „Dziadów” Adama Mickiewicza.
Cóż, wpłynąłem na szeroki przestwór oceanu pełnego odniesień do kultury. Muszę więc nadmienić, że jest jeden człowiek w Szczecinie, o którym wiem na pewno, że słyszał o Jean Paulu. Nawet swojego kota tak nazwał i nie pozwala na niego mówić po polsku, aby nie było żadnej pomyłki z Janem Pawłem. Bo jeszcze by ktoś wziął spolszczone imię za obrazę – tłumaczy mój znajomy – człowiek kulturalny i obyty. Obrazy czegokolwiek, bo czasy są takie, że wystarczy wykrzyknik postawić nie w tym miejscu co trzeba i obraza gotowa. Osobliwie zwolenników i przeciwników czegokolwiek.
Ad rem. Skoro temat piwa i filozofii spotkały się przy jednym stoliku, to po prostu nie sposób nie wspomnieć o wielkim filozofie, jakim była postać fikcyjna, ale mająca olbrzymi wpływ na sposób postrzegania świata przez wielu, w tym niżej podpisanego. Mowa o Józefie Szwejku z Królewskich Vinohradów w Pradze, sprzedawcy psów i pucybucie porucznika Lukasza.
Wspominam Szwejka, ponieważ mój znajomy filozof powiedział w pewnym momencie, że ostatnio rozważał ze studentami takie zagadnienie: „Czasem myślimy, że coś myślimy, chociaż tego nie myślimy”.
O! – to rozważania całkiem jak ze Szwejka – zauważyłem przy trzecim kuflu ciemnego piwa: „Gdyby wszyscy ludzie byli mądrzy, to na świecie byłoby tyle rozumu, że co drugi człowiek zgłupiałby z tego”.
– Co masz na myśli? – zapytał mój znajomy filozof.
– Na pewno nie politykę informacyjną w sprawie obiektu znalezionego przez amazonkę w lesie pod Bydgoszczą – odpowiedziałem zgodnie z prawdą. ©℗
Krzysztof ŻURAWSKI
Krzysztof Żurawski, dziennikarz i publicysta "Kuriera Szczecińskiego".