W ostatnim momencie uniknęła śmierci z rąk bandytów z UPA. Uratowała życie żydowskiemu dziecku. Uciekła z transportu do Oświęcimia. Po wojnie poślubiła żołnierza wyklętego, którego komunistyczna władza skazała wcześniej na karę śmierci. Oto historia Zofii Hołub, mieszkanki Stargardu, historia arcypolska. Bliżej poznamy ją w książce „Zosia z Wołynia", którą na podstawie rozmów z panią Zofią napisał jej wnuk Mateusz Madejski. Tekst ukazał się właśnie nakładem wydawnictwa ZNAK.
Zofia Hołub urodziła się w 1920 roku w wiosce Biała Krynica na Wołyniu. Z jej wspomnień wynika, że Ukraińcy, którzy zdecydowanie tam dominowali, oraz Polacy i Żydzi żyli w zgodzie. Do czasu, aż wybuchła wojna. To wtedy część Ukraińców rozpoczęła masakry na tle etnicznym. „Trzeba jednak zawsze mocno podkreślać, że to nie Ukraińcy byli źli, a nacjonaliści ukraińscy" - zastrzega pani Zofia. I nic dziwnego, że tak zastrzega, bo to ukraiński sąsiad ostrzegł jej rodzinę, gdy mordercy z UPA zbliżali się do ich domu. Dzięki temu ostrzeżeniu Zosia i jej bliscy przeżyli. Potem przenieśli się do
...