Dwa lata temu dzięki społecznej inicjatywie nowe rondo na szczecińskich Gumieńcach otrzymało imię Marii Antoniny Bonieckiej. Pisarka była też jedną z bohaterek wystawy o powojennych mieszkankach miasta, przygotowanej w Klubie 13 Muz z okazji 100-lecia niepodległości Polski. Przyjechała do Szczecina w 1946 roku z nadziejami, a dwadzieścia lat później wyjeżdżała z goryczą i ulgą.
Współtworzyła szczecińskie środowisko literackie, a potem była uparcie wymazywana z jego dziejów. Nie wznawiano jej książek, nie pisano o nich, czasem, w ogólnych opracowaniach, pojawiało się jej nazwisko. Taki był skutek jej niezgody na zniewolenie i buntu, który okupiła zdrowiem i koniecznością emigracji z Polski.
O Marii Bonieckiej zaczęto w Szczecinie mówić więcej dopiero pod koniec lat osiemdziesiątych. Zważywszy na niedostatek dokumentów, nie było to wolne od pomyłek.
Dziś jest dostęp do dokumentów, choć nie wszystkie się zachowały, a niejednego faktu zapewne w nich nie zapisano. Bardzo dużo dla pamięci o pisarce zrobiła jej córka Magdalena Budzynowska, która w 1993 roku przekazała
...