Istnieje taki raj na ziemi, że jak się o nim pisze, to trzeba zacząć od przeproszenia jego mieszkańców, bo inaczej to może się skończyć źle dla autora. Wiedział o tym dobrze René Goscinny, jak, wydawał „Asterixa na Korsyce". To jedyny jego album, gdzie w przedmowie kaja się i prosi o wybaczenie rdzennych Korsykańczyków za to, że odważa się wyciągnąć na światło dzienne nie tyle ich przywary, co charakterystyczne cechy ich oraz Île de Beauté, czyli Wyspy Piękna. Faktycznie wyjątkowo pięknej wyspy.
Gościnny napisał de facto zakodowaną odę do Korsykańczyków i ich ojczyzny. W jego komiksie humor, fakty i jego historyczne osobiste opinie zabarwione są czułością godną uczuć Obelixa do Idefixa i przyjaźni do Asterixa. Podobnie do niego więc oświadczam i potwierdzam, że wcale nie trzeba lecieć na koniec świata, aby zagłębić się całym swoim jestestwem w czymś unikalnym, a podane w tym artykule zdarzenia są autentyczne i osobiście przeżyte, widziane lub na miejscu usłyszane z wiarodajnych źródeł. Korsyka jest unikatowa estetycznie, etnicznie, kulturowo, botanicznie,
...